Kamienica Wolframa. Co w niej wyjątkowego?
5 sierpnia 2016
Stoi sobie przy skrzyżowaniu Płowieckiej i Edisona niepozorna kamienica. Z bardzo ciekawą i symboliczną niejako historią...
Fakt, że kamienica, w której mieszkał, stoi właśnie przy ulicy Edisona, nie jest wcale do końca przypadkowy. Ulica miała bowiem - zgodnie z wolą radnych - nazywać się ulicą Wolframa. Tyle że zaprotestował sam niedoszły patron. Powiedział, że Edison jest znacznie lepszym patronem ulicy, tym bardziej że wynalazł żarówkę, a każdy wie, że w żarówkach jest... wolfram.
Początkowo na parterze domu od zaplecza działała należąca do rodziny Wolframów masarnia. Kamienica wpasowywała się w ten sposób w powstający przy Płowieckiej wawerski pasaż handlowy. W czasie wojny światowej syn Emila Wolframa, Eugeniusz, działał w AK i kamienica służyła jako miejsce przechowywania pism konspiracyjnych, broni, granatów. W roku 1944 mieścił się tu punkt obserwacyjny Kościuszkowców, a także żywnościowy punkt rozdzielczy. Po wojnie w kamienicy działała firma aprowizacyjna, potem zakład produkcji zabawek i materiałów odzieżowych.
Zamiast masarni powstała zaś pierwsza w Wawrze apteka, prowadzona przez całe lata przez rodzinę Jankowskich. Dziś jest zamknięta na głucho kłódką wiszącą na skądinąd kunsztownej, pamiętającej lepsze czasy kracie. Sama kamienica domaga się zaś remontu. Nie jest może specjalnie okazała i reprezentacyjna. Ot, skromna, taka jakim był sam Emil Wolfram. A pamięć o legendarnym wójcie powinna chyba zobowiązywać...
(wk)