Japonia, Bałkany czy Włochy? Najlepsze bary Targówka
2 czerwca 2016
Do niedawna, żeby zjeść przyzwoicie, jeździłem do centrum, dziś coraz częściej zdarza mi się jeździć na Targówek i to nie tylko na pizzę, czy kebab, ale np. na sushi. Restauracji i barów serwujących dania na różną zasobność kieszeni i na naprawdę przyzwoitym poziomie przybywa. Tylko w ostatnich miesiącach powstało kilka nowych - amerykańska, bałkańska... Pisałem już o tych, które polubiłem na Bródnie. Teraz o tych, które spodobały mi się w innych częściach Targówka.
5. Bazar Bar
ul. Korzystna /róg Młodzieńczej
Nowy bar na Zaciszu. Może niezbyt wykwintny, ale zaskakująco przyjemny, a przy okazji także niedrogi. Bardzo dobrze robią tu tzw. belgijskie frytki - grube i podwójnie smażone z dodatkiem sosów. Do tego polecam kurczaka z rożna w różnych wariantach smakowych. Zaskoczenie to klasyczne brytyjskie fish and chips, bo w przeciwieństwie do większości podobnych lokali ten oferuje coś, co rzeczywiście z grubsza przypomina coś, co można zjeść w londyńskiej knajpce. Fish to przede wszystkim prawdziwy dorsz, a nie żadna "dorszopodobna" panga). W cieście w głębokim tłuszczu z po angielsku smażonymi frytkami. Jest kukurydza z masłem, surówki i moje ulubione placki ziemniaczane. Są też inne klasyczne polskie potrawy: tradycyjne flaki według receptury Pani Halinki, która całe życie przepracowała gotując na weselach, mielony z buraczkami czy schabowy z kostką. Całkiem znośny.
Wieczorem do kufla piwa, którego mają tu przyzwoity wybór można natomiast zamówić kiełbasę i kaszankę z grilla z cebulką i ogóreczkiem małosolnym. A na deser świeżą szarlotkę i kawa z dolewką jak w amerykańskich barach z filmu. W sumie standard zdecydowanie powyżej średniej. Za to ceny poniżej przeciętnej. Czyli tak jak powinno być.
4. Chinka
Radzymińska 204
Lokalik na Radzymińskiej to naprawę solidny bar z niepodrabianą chińszczyzną. Bardzo smakowała mi wieprzowina w warzywach. Mięso miękkie, ładnie wysmażone, a warzywa świeże. Ryż po chińsku niesłony, za to sosy całkiem niezłe. Polecam spróbować wersji ryżu podsmażanego z kurkumą i warzywami. Dobrze zrobiony. Kurczak po chińsku z ryżem, czyli absolutna klasyka w orientalnym barze - naprawdę smaczny. Robią tu także zdecydowanie więcej niż niezły sojowy makaron. W menu jest kilkadziesiąt pozycji. Nie smakowała mi żadna z zup. Najwyraźniej kucharz się w nich nie specjalizuje, bo wszystkie robi jednakowo. Ale w sumie nie ma co wybrzydzać. Porcje ogromne, w bardzo przystępnej cenie (zestaw obiadowy ok. 13-14 zł.). Czyli dokładnie to, czego od każdego baru należałoby wymagać.
3. Bałkańska Dusza
ul. Kanałowa 6
Bałkańska karczma otwarta została niedawno, bo w marcu. Knajpka ma wystrój bardzo eklektyczny, ale dekoracje ścian odsyłają pod właściwy adres - w stronę klimatów znad Adriatyku i okolic. Dominują tradycyjne dania serbskie, co nie dziwi, bo właścicielem jest rodowity Serb. Osobiście lepiej znam kuchnię chorwacką, więc niektóre potrawy były dla mnie zagadką. Większości jednak wcześniej zdarzało mi się próbować. I te podawane w Bałkańskiej Duszy naprawdę trzymają poziom i naprawdę mają ową bałkańską duszę.
Na początek jagnjetina ispod saca, czyli jagnięcina pieczona tradycyjną bałkańską metodą. Była wyśmienita, soczysta, świeża, świetnie przyprawiona. Inne popisowe serbskie danie - ramstek u bajcu, czyli marynowany rozbef podawany na zimno z lekko pikantnym sosem. Wołowina soczysta jak trzeba, choć jak dla mnie nieco za mało pikantna. Gibanica, czyli coś w rodzaju "gibiącej się" ni to pizzy ni zapiekanki ze szpinakiem, okazała się prawdziwą poezją. Tylko czeka się na tę potrawę dłuższą chwilę. Kolejny nadmorski bałkański klasyk - lignje na žaru, czyli małe kalmary z grilla - akurat nie dla mnie, bo owoców morza prawie nie jadam, ale kolega - wybredny wielbiciel takich frykasów bardzo chwalił. Wreszcie deser. Baklava wypiekana na miejscu z orzechów i naturalnego miodu. Raczej dla tych, dla których nie istnieją desery "za słodkie".
W karcie są też oczywiście znane już u nas lepiej danka, choćby ćevapcići - z mięsa wołowego z typowymi bałkańskimi dodatkami. Wszystko świeże, bez ściemy, sympatyczna obsługa, miły klimat, ceny nie przyprawiają o zawał. Słowem warto wstąpić i wracać.
2. Osteria Italiana
Borzymowska 43
Włoski zakątek na Targówku. Nieznającym okolicy może być go dość trudno znaleźć. Ale warto. Wystrój z raczej kiczowatym widoczkiem toskańskiego pejzażu może nie wygląda zachwycająco. Ale to, co można tu zjeść, zachęca do powrotu, a o to przecież chodzi. Pizza polana oliwą rozmarynową smakuje świetnie. Sosy też niezłe, świeże przygotowywane na miejscu ze zmielonych pomidorów z przyprawami. Mogłyby być odrobinę bardziej gęste. Carbonara smaczna, mocno czosnkowa, choć nieco monotonna bez poezji i włoskiego bogactwa smaków. Niezły czarny makaron tagliatelle, bardzo dobre gnocchi z sosem gorgonzola. Z zup dobre wrażenie robi toskańska - krem z pieczonych pomidorów z chipsami z boczku i serkiem ricotta. Gorzej z deserami, za to kawa po prostu fenomenalna - prosto z prawdziwej włoskiej palarni. Zdecydowanie polecam.
1. Buri Sushi
Borzymowska 43F
Jak dla mnie najlepsza "suszarnia" w mieście. Lokal niby niepozorny, trochę za mały, ale ma swój specyficzny mikroklimat. Ryby świeże, elastyczność kompozycji, duży wybór, no i rzeczywiście unikalny smak. Słowem perełka Targówka.
Może dałem się oczarować klimatowi, ale wszystkie dania, których tu do tej pory próbowałem były bliskie perfekcji. Oprócz klasycznych kompozycji, świetne są dania wegetariańskie zaskakująco wyczarowujące nieznane wcześniej smaki z awokado czy tykwy albo innych przysmaków. Ryba z tempurą i szparagami naprawdę zachwyca. Podobnie futomaki z marlina, a już powala pieczony łosoś w futo. Świetne wasabi, za którym przepadam, no i całkiem spory wybór tradycyjnych japońskich alkoholi, do których także mam słabość. Słowem kulinarna japońska uczta.
(wk)