Jak nazwać stacje metra? Dziwne propozycje
4 października 2018
Konia z rzędem temu, kto zgadnie, gdzie będzie przystanek "Metro Bemowo". To jeden z pomysłów radnych z Pałacu Kultury.
Nazwy stacji metra to temat wtórny wobec ich lokalizacji, ale również bardzo istotny. Krótkie, łatwe do zapamiętania oraz nawiązujące do miejscowej historii i geografii nazwy potrafią zdecydowanie ułatwić poruszanie się po Warszawie, również osobom znającym miasto jak własną kieszeń. Każda taka dyskusja to też okazja do wymiany zdań między hobbystami i lokalnymi patriotami, odróżniającymi Koło od Ulrychowa a Grochów od Kamionka.
Radni radzą
Cztery zaplanowane na terenie dzielnicy stacje mają już wykonawcę, którym będzie turecko-włoskie konsorcjum Gülermak-Astaldi. Na razie oficjalnie obowiązują nazwy robocze Powstańców Śląskich, Lazurowa, Chrzanów i Połczyńska, ale warszawscy radni przymierzają się już do zatwierdzenia ostatecznego nazewnictwa i zapalenia zielonego światła do zamówienia tablic informacyjnych uwzględniających nowe stacje.
Propozycję ostatecznej nazwy stacji na rogu Powstańców Śląskich trudno określić inaczej, niż jako dziwną i nieprzemyślaną. Komisja d/s nazewnictwa miejskiego słynie wśród zainteresowanych tematem m.in. z ignorowania opinii rad dzielnic i coraz częstszego występowania o zgodę na odstępstwo od zasady mówiącej, że nazwisko patrona nadaje się co najmniej pięć lat od śmierci. Przykłady? Wbrew woli samorządu Targówka trzy nowe ulice egzotycznie dla warszawiaków nazwano: "Miedza", "Niwa" i "Płosa", zaś Władysław Bartoszewski został patronem skweru na Mirowie ledwie rok po śmierci. Jeśli chodzi o stacje metra, dziełem warszawskich radnych jest m.in. przemianowanie stacji Ratusz na absurdalny i niezgodny z polską pisownią "Ratusz Arsenał" oraz dopisanie do nazwy Nowy Świat drugiego członu "Uniwersytet".
Metrem na Bemowo...
To, że robocza nazwa stacji planowanej na rogu Górczewskiej i Powstańców Śląskich jeszcze się zmieni, było oczywiste. Często padająca propozycja pozostawienia nazwy przystanku "Bemowo-Ratusz" była nierealna, bo niezgodna z przyjętymi w Warszawie zasadami, nakazującymi - w miarę możliwości - korzystać z nazw osiedli (mamy Imielin, nie "Ursynów-Ratusz"). Poszukiwanie nazwy krótkiej, łatwej do zapamiętania i jednocześnie nawiązującej do historii okolicy wydawało się banalne. Taka nazwa to oczywiście Górce.
Komisja nazewnictwa zdecydowała jednak, że obok urzędu dzielnicy będzie "Bemowo". Jeśli Rada Warszawy przyjmie tę propozycję, natychmiast pojawią się propozycje zmiany Starych Bielan na "Bielany", Placu Wilsona na "Żoliborz" a Racławickiej na "Mokotów", przy czym wszystkie będą mieć więcej sensu od "Bemowa" na Górcach. W tradycyjnym nazewnictwie Bemowo leży przecież po drugiej stronie trasy S8. Co w sytuacji, jeśli powstanie tam np. III linia metra?
...i na Karolin
Choć komisja nazewnictwa sama twierdzi, że z nazw ulic trzeba korzystać w ostateczności, nazwę stacji Lazurowa przyjęła bez zmian. Przystanek podziemnej kolei powstanie niemal dokładnie tam, gdzie znajduje się pętla tramwajowo-autobusowa. Okolica aż się prosi o pozostawienie "Osiedla Górczewska". Nazwa jest co prawda długa, ale doskonale kojarzona przez warszawiaków, bo widoczna każdego dnia na setkach wyświetlaczy w komunikacji miejskiej.
Dwie ostatnie stacje nie powinny budzić kontrowersji. Chrzanów to zdecydowanie najlepsze, co można wymyślić dla okolicy Szeligowskiej i Rayskiego a Karolin uznano za lepszy pomysł od "Połczyńskiej". W obu tych miejscach działają już zresztą przystanki autobusowe o odpowiednich nazwach.
Propozycje komisji nazewnictwa musi zatwierdzić jeszcze Rada Warszawy, która najprawdopodobniej będzie głosować już po wyborach, w nowym składzie osobowym.
(dg)