Jak długo jeszcze przetrwa bazar na Conrada?
27 stycznia 2014
Od wielu lat kupcy nielegalnie prowadzą tam działalność gospodarczą i wciąż mają nadzieję na zakończenie sporu z właścicielem terenu. - Na bazarku coraz mniej się dzieje - twierdzą mieszkańcy. Czy da się jeszcze uratować to miejsce?
- Obecnie toczy się sprawa o eksmitowanie kupców z terenu targowiska. Złożyliśmy wniosek o ustalenie własności tej nieruchomości, ale cały czas odmawia się nam interesu prawnego - mówi Piotr Rzeźnicki, przewodniczący zarządu Związku Pracodawców Małego Biznesu "Conrada". - Uważamy, że teren bazaru został przekazany spółdzielni nielegalnie. Nikt nie chce merytorycznie rozpatrzeć tego sporu. Obecnie pomaga nam stowarzyszenie "Niepokonani" - dodaje.
O co jest spór?
Tadeusz Olechowski, rzecznik urzędu dzielnicy Bielany, tłumaczy podstawy konfilktu.
- Grunt został oddany spółdzielni w użytkowanie wieczyste w 1997 r. W 2005 r. wygasła dziesięcioletnia umowa dzierżawy pomiędzy dzielnicą Bielany a Związkiem Pracodawców Małego Biznesu "Conrada". To chyba znak czasu. Myślę, że wszystkie bazarki tego typu kiedyś znikną z powierzchni ziemi. Ich miejsce zajmą duże sklepy i hipermarkety, w których można wszystko kupić taniej - twierdzi czytelnik. Po wygaśnięciu ww. umowy dzierżawy kupcy nie wydali spółdzielni gruntu i starają się udowodnić, że Spółdzielnia nie ma prawa do tych terenów.
- Do końca 1997 roku obowiązywała ustawa z 1985 roku o gospodarce gruntami i wywłaszczaniu nieruchomości, która zezwalała w szczególnych przypadkach na przekazanie w użytkowanie wieczyste gruntów należących do samorządów, o ile podmioty te w dniu 1 sierpnia 1988 roku były posiadaczami tych gruntów. 1 sierpnia 1988 roku Spółdzielnia nie istniała (powstała dopiero w 1990 roku), wobec czego gmina nie mogła przekazać jej nieruchomości w tym trybie - udowadniają kupcy, wskazując także inne błędy proceduralne.
Kupcy, won z targowiska!
Pracownicy Spółdzielni twierdzą, że próbowali rozmawiać z kupcami i prosili ich o dobrowolne przeniesienie. Oni jednak są uparci i wciąż handlują na tym terenie. Sprawa trafiła więc do sądu. Jak informują niektórzy mieszkańcy, targowisko jednak zamiera. - Połowa pawilonów jest nieczynna, a bazar zamykany wcześniej - mówi jeden z nich. - To chyba znak czasu. Myślę, że wszystkie bazarki tego typu kiedyś znikną z powierzchni ziemi. Ich miejsce zajmą duże sklepy i hipermarkety, w których można wszystko kupić taniej - twierdzi inny.
- Jest kilka zamkniętych pawilonów, ale większość z nich prosperuje, bo mieszkańcy chcą tego bazarku. Kupcy nie mogą się jednak rozwijać, bo nie mają prawa do gruntów i nie mogą nic modernizować na tym terenie - mówi Piotr Rzeźnicki.
- Mieszkańcy i tak jeżdżą we wtorek i piątek po zakupy na Wolumen - pisze nasz czytelnik. Obrońcy bazarów, takich jak na Conrada, twierdzą jednak, że tego typu miejsca mają swój niepowtarzalny klimat. Ponadto bardzo ułatwiają życie starszym ludziom, którzy są ich najczęstszymi klientami.
DZ