Hit czy kit? Tunel połączył ulice, podzielił mieszkańców
17 listopada 2016
Tunel drogowy jest już czynny, ale wciąż czekamy na otwarcie przejść podziemnych. Tymczasem w Internecie trwa spór o inwestycję.
Po dwóch latach budowy udało się otworzyć oczekiwany od wielu lat tunel w Międzylesiu. Autobusy i samochody korzystają z przejazdu pod ulicami Patriotów i Szpotańskiego oraz torami kolejowymi od 28 października. Na otwarcie czekają jeszcze przejścia podziemne i droga rowerowa, zakończona po stronie ratusza schodami. Rozwiązanie, które Zarząd Miejskich Inwestycji Drogowych tłumaczy brakiem miejsca, ostro krytykują rowerowi aktywiści. Potrzeba budowy tunelu nie jest kwestionowana, ale inwestycji dostaje się z wielu powodów.
- Gdzie są drzewa na rondzie? Gdzie są drzewa wokół ronda? Gdzie są pasy na wszystkich kierunkach ronda? Gdzie jakaś mała, miła, ładna architektura? - to jeden z komentarzy na facebookowej stronie ZMID. - Robicie wiochę z Warszawy. Może wam odpowiada estetyka rodem z drogi krajowej. Co dobre w polu, nie przystoi w mieście. Nie czujecie?
Choć wszystkie ulice w Międzylesiu mają jeden pas ruchu w jednym kierunku, a Żegańska i Zwoleńska to drogi z dość niską kategorią Z (zbiorczą), pośrodku znajduje się tunel z czterema pasami ruchu. To pierwsze od lat przejście podziemne w Warszawie, które nie prowadzi na stację metra.
- Przejście podziemne pod jezdnią Żegańskiej powstało z potrzeby zapewnienia pieszym bezpieczeństwa - twierdzi ZMID. - Kierowcy pojazdów wyjeżdżających z tunelu mają w tym miejscu ograniczoną widoczność. Nie jest prawdą, że nie ma w tunelu miejsca dla rowerzystów. Ruch rowerowy jest w tunelu dozwolony na zasadach ogólnych.
- Kierowcy trąbią na rowerzystów, bo "przecież tam na górze mają jakąś pochylnię dla pedałów". To cytat - piszą aktywiści Warszawskiej Masy Krytycznej. - Jeździliśmy trzyosobowo, każdy rower osobno, a trąbieniu i brzydkim słowom z okien mijanych autek końca nie było.
ZMID odpowiada na krytykę podając liczby: 120 drzew, 10 tys. krzewów, 5 tys. róż 8,5 tys. m2 trawy. Drogowcy piszą też, że tylko wykonują założenia projektowe ujęte w miejskich planach i strategiach, a tunel jest z nimi jak najbardziej zgodny. Teoretycznie ma on stanowić część trasy mostu "na zaporze", która w przyszłości może przeciąć Międzylesie. Trasa znajduje się w planach od lat, ale na jej projekt i budowę Rada Warszawy nie przyznała ani grosza. Czy krytycy nowego tunelu mają rację?
- Oczywiście powinien powstać, ale jako dwa razy węższy, jako droga lokalna z dwoma pasami dla samochodów i dwoma dla rowerów - komentuje specjalista transportu Marcin Banach. - Jeśli ZMID sam przyznaje, że po stronie ratusza jest problem ze słabą widocznością i dlatego wyrzuca pieszych pod ziemię, to przyznaje się do skandalicznego błędu projektowego. Budując szeroki na dwa pasy wyjazd z tunelu i spychając pieszych pod ziemię otrzymujemy nie ulicę, ale autostradę. Ta inwestycja doskonale wpisuje się w politykę władz Warszawy, w której faworyzowani są kierowcy, a dyskryminowani piesi i rowerzyści.
Budowa tunelu kosztowała 87 mln zł. Kolejnych kilkadziesiąt milionów wydaliśmy na wykup gruntów.
(dg)