Graffiti zdobyło kolejny budynek
27 września 2012
Na naszym osiedlu, przy ul. Siodlarskiej, stoi biały pawilon. Ani ładny, ani brzydki. Gdy budowano go pod koniec ubiegłego stulecia, protestowaliśmy przeciwko temu. Chcieliśmy mieć w tym miejscu plac zabaw. Plac zabaw powstał po drugiej stronie ulicy, a do pawilonu przyzwyczailiśmy się, ulokowało się w nim zresztą kilka pożytecznych firm.
Osobnik, który podpisał swoje dzieło jako "Czarnobyl", nie był łaskaw nawet rozłożyć folii na czas swojej działalności, dzięki czemu trawa w pobliżu pawilonu kojarzy się teraz z jego ksywką - jest niebieska. Ale może o to chodziło.
Na osiedlowej tablicy ogłoszeń przeczytałem afisz wywieszony przez organizatorów akcji, którzy po zakończeniu smarowania ścian, czyli w niedzielę po południu, zaprosili mieszkańców osiedla na spotkanie "z okazji nowego wyglądu ścian pawilonu; będzie okazja do rozmów na temat oddolnych inicjatyw na terenie osiedla i wyrażania opinii".
Kto tych młodych ludzi nauczył pojęć: "oddolna inicjatywa", "wyrażanie opinii"? Obsmarowanie pawilonu przy ul. Siodlarskiej nie jest żadną "oddolną inicjatywą".
O wyrażanie opinii przed akcją nikt nie poprosił mieszkańców sąsiednich bloków - na ogół członków tej samej spółdzielni, do której należy pawilon, więc mających nie tylko moralne, ale i formalne prawo do zabrania głosu. Rozmawiałem też z użytkownikiem jednego z lokali w pawilonie - ich również postawiono przed faktem dokonanym.
Dowiedziałem się, że dewastacja ścian pawilonu i trawnika wokół niego nie tylko odbyła się za zgodą, ale i za pieniądze władz miasta - tzn. za nasze podatki. Nieźle zaczynają pozujący na anarchistów młodzieńcy w kapturach...
Maciej Białecki
były wiceburmistrz Pragi Południe (2002-2004) i radny sejmiku mazowieckiego (2002-2006)