Gorsza Warszawa?
22 kwietnia 2011
Mieszkańcy prawobrzeżnej Warszawy zaczęli się już chyba przyzwyczajać, że przez kolejne władze miasta są traktowani jak obywatele drugiej kategorii.
A przecież Praga to dzielnica, a wcześniej mias-to, z długą historią. Pierwsza Praga była osadą leżącą nad Wisłą naprzeciwko obecnego Starego Miasta i Mariensztatu, a najstarsze wzmianki o niej pochodzą z 1432 roku. Prawa miejskie Pradze nadał król Władysław IV Waza 10 lutego 1648 r. Centrum ówczesnej Pragi znajdowało się w rejonie dzisiejszego parku Praskiego i ogrodu zoologicznego, a pozostałością po praskim ratuszu jest do dziś nazwa ul. Ratuszowej. Jedynym zachowanym zabytkiem z czasów Władysława IV jest Kaplica Matki Boskiej Loretańskiej przy tejże ulicy. Król ten, jak niewielu innych włodarzy kraju i miasta, dbał o Pragę.
Jeszcze starsze jest Bródno - osada warowna pochodząca z IX wieku, po której do dziś pozostały nazwy Grodzisk i Podgrodzie. Praga wraz z okolicznymi wsiami i osadami została przyłączona do Warszawy w 1791 roku.
Wyklęte miejsce
Z czterech wieków stołeczności Warszawy, połowa tego okresu przypada także na stołeczność Pragi. Przez stulecia była traktowana okrutnie, wystarczy wspomnieć rzeź mieszkańców Pragi dokonaną przez wojska Suworowa, a wcześniej potop szwedzki. Krótkie chwile swojego wzlotu przeżywała zaraz po II wojnie, gdyż zniszczenia tej części Warszawy były znikome w porównaniu do zrujnowanej po powstaniu lewobrzeżnej części miasta. Na Pradze ulokowały się wtedy władze państwowe i najważniejsze urzędy, ale wkrótce i te przeniesiono na lewy brzeg Wisły. Dziś po praskiej stronie nie ma ważnych instytucji, jedynym wyjątkiem jest urząd marszałkowski, który dodaje niewielkiego splendoru tej części stolicy. Pragę pamiętamy trochę z opowieści Wiecha, trochę traktujemy ją jak artystyczny wybryk twórców, którzy szczególnie w najstarszej jej części odnajdują miejsce dla siebie. Ma swój niepowtarzalny klimat, tak naprawdę jedyny klimat starej Warszawy, ale dla Warszawy jako stolicy, prawy brzeg to nadal miejsce wyklęte.Długa lista niespełnionych obietnic
Na Białołęce zaczęło się od rozbudowy oczyszczalni Czajka. Były obietnice, zapewnienia, a efekt jest taki, że mieszkańcy Choszczówki dostali mizerny plac zabaw, a Białołęka gigantyczną oczyszczalnię ścieków wraz ze spalarnią osadów.Potem była sprawa przenosin kupców spod Stadionu Dziesięciolecia na teren przy Marywilskiej. Władze miasta obiecały, pod naciskiem i na skutek powszech-nego protestu mieszkańców, inwestycje rekompensujące tę chybioną dla dzielnicy decyzję. Jako element konieczny i natychmiastowy uzgodniono między innymi roz-budowę Marywilskiej, poszerzenie Płochocińskiej i przebudowę okolicznych węzłów komunikacyjnych. Z tych uzgodnień wywiązała się jedynie Białołęka, budując za pieniądze z naszych podatków ulicę Płytową, łączącą Płochocińską z halami ku-pieckimi. I nagle gruchnęła wiadomość, że miasto nie da pieniędzy na poszerzenie Marywilskiej. Obcięto też fundusze na inne praskie inwestycje komunikacyjne - przebudowę Łodygowej na Targówku, budowę części Trasy Świętokrzyskiej na Pradze Północ. Przypomnieć trzeba, że wcześniej z planu inwestycji "wyleciała" Trasa Tysiąclecia, praska część obwodnicy miejskiej. Na wschodniej Białołęce nie planuje się budowy żadnej nowej ulicy. Dzielnica już się nawet nie łudzi, że w dającej się objąć umysłem perspektywie czasowej powstanie dalsza część trasy mostu Północnego czy trasa Olszynki Grochowskiej. Tak jak Targówek nie liczy już, że powstanie most Krasińskiego.
600 tys. niezadowolonych
Władze, na czele z panią prezydent, twierdzą, że przecież budują most Północny dla Białołęki. Bez trasy dojazdowej dla mieszkańców wschodniej części dzielnicy jest on tak samo po drodze, jak most w Nowym Dworze Mazowieckim. Mówienie, że most Północny poprawi sytuację między Płochocińską a Markami, to tak, jakby wmawiać mieszkańcom Mokotowa, że zamknięcie Puławskiej nie wpłynie na ich komfort życia, bo przecież mogą korzystać z ulicy Mickiewicza na Żoliborzu. Proszę spojrzeć na mapę i porównać sobie odległości.Pani Prezydent, Radni Warszawy!
Na prawym brzegu mieszka co najmniej 600 tys. mieszkańców, jedna trzecia stolicy. Pora najwyższa zacząć dbać o tych obywateli Warszawy, inaczej odwrócą się oni od ratusza. A może nowestare władze miasta przyjęły jako program hasło słynnego kandydata na prezydenta Białegostoku z roku 2006, "żeby nie było niczego"...?
Robert Kamionowski
Autor jest prawnikiem Peter Nielsen & Partners, członkiem rady rodziców w Szkole Podstawowej nr 31 w Kobiałce, społecznikiem, członkiem lokalnych stowarzyszeń
bo przecież mogą korzystać z ulicy Mickiewicza na Żoliborzu.