Giną auta. Szef policji o metodach złodziei i na złodziei
11 maja 2017
Dokładnie 128 aut ukradziono w Wawrze w zeszłym roku. To oznacza, że co trzeci dzień z naszych ulic ginie jeden pojazd.
- Przez trzy miesiące odnotowaliśmy 17 kradzieży pojazdów. Rok wcześniej było ich w tym okresie 23 - mówi podkomisarz Robert Matusik, komendant wawerskiej policji. Tendencja może więc skłaniać do niewielkiego optymizmu. Zwłaszcza, że kilka aut, które padły w tym roku łupem złodziei, udało się już odzyskać.
Metoda niczym z filmu
Różne historie stoją za tymi statystykami. Jedna z głośniejszych w skali dzielnicy rozegrała się na przełomie lat 2015/ 16. Na terenie Wawra doszło wtedy do serii kradzieży o stałym schemacie. Przestępca wybrał sobie dość prostą, ale skuteczną metodę. Przed bramą wjazdową pozostawiał przeszkodę i przyczajał się w oczekiwaniu na samochód. Kierowca podjeżdżał i wysiadał, by usunąć zawalidrogę. Wówczas złodziej wskakiwał do samochodu i odjeżdżał w siną dal. Często nie tylko z kluczykiem w stacyjce, ale i dokumentami, które mogły ułatwić późniejsze puszczenie auta "w obieg". Kilku kierowców próbujących bronić pojazdu zostało wówczas mocno poturbowanych. Sytuacje się powtarzały. Wszystko to skłoniło policję do wystąpienia z szerszym apelem do mieszkańców. O rzezimieszku i jego metodach usłyszeli uczestnicy osiedlowych zebrań, lokalnych forów internetowych a nawet wierni podczas mszy. Celem było między innymi przekonanie kierowców, by wysiadając z wozu nawet na krótko, wyjmowali ze stacyjki kluczyki i zabierali dokumenty. Apele plus praca policji w terenie przyniosły skutek - przestępca został ujęty.
To kwestia sekund
Ale samochody w Wawrze giną też w innych okolicznościach. Zdarzały się kradzieże, gdy sprawcy korzystali ze skradzionych kluczyków. Zdobytych np. podczas zakupów. To mało wyrafinowane metody. Bardziej zaawansowane to domena zawodowych złodziei aut, grupy żyjącej głównie z tego procederu. To przestępcy, którzy świetnie znają systemy zabezpieczeń. Wiedzą, gdzie auta mają zainstalowane alarmy, immobilisery czy komputery odpowiadające za uruchomienie pojazdu. Pracę ułatwia im seryjność urządzeń i ich stałe umiejscowienie w aucie. Skuteczne podpięcie się pod system elektroniczny nie jest tu wyzwaniem. Wszystko trwa krótko.
- Kiedyś kradzież samochodu zajmowała złodziejom kilka minut. Dziś to kwestia sekund - mówi podkomisarz Matusik. Jak tłumaczy, stało się tak między innymi dzięki elektronice, którą coraz bardziej naszpikowane są pojazdy. Jak przeszkodzić złodziejom? - Najlepszym antykradzieżowym zabezpieczeniem w dzisiejszych czasach są względnie proste, niestandardowe i nieseryjne urządzenia - mówi policjant. Dobrym sposobem może być zamontowanie mechanizmu odłączającego zasilanie czy też rozłączającego dostarczanie energii do rozrusznika. Warunek: musi być zlokalizowany w miejscu znanym tylko właścicielowi pojazdu.
- Dla złodzieja samochodów kwestią priorytetową jest czas. Im dłużej trwa kradzież, tym większe ryzyko, że zostanie zauważona, ktoś zadzwoni na policję i sprawca wpadnie. Wszelkie działania spowalniające zniechęcają go - tłumaczy Matusik. Z innych metod, które mogą okazać się przydatne w walce ze złodziejami warto wymienić systemy elektronicznego namierzania GPS. Muszą być jednak wysokiej jakości, by nie zostały unieszkodliwione przez złodziei.
Szlaban nie jest przeszkodą
Wiele jednak zależy od miejsca, gdzie zostawiamy samochód i od sposobu, w jaki jest ono zabezpieczone. W grę wchodzi szereg czynników. Tak częsty widok ogrodzonych osiedli nie oznacza, że problem mamy z głowy, a auto nam nie zginie. Sam szlaban nie musi być przeszkodą dla przestępców. Mogą dostać się na teren osiedla uszkadzając mechanizm zapory czy bramy na pilota. - Ochrona na odległość czy monitoring też są mało skuteczne. Kradzież samochodu trwa chwilę. Zanim dojedzie załoga interwencyjna, jest już po sprawie - tłumaczy szef wawerskiej policji przyznając, że rzadko zdarzają się kradzieże z osiedli, gdzie jest szlaban i budka, w której siedzi pan z ochrony. To jednak już decyzja wspólnot, czy na taką formę zapewnienia bezpieczeństwa się zdecydują. Wiadomo - koszty. Z drugiej strony i tak najtaniej wychodzi zwykła sąsiedzka pomoc. Osoby, które są na miejscu, znają teren i potrafią zareagować, najskuteczniej psują złodziejskie szyki.
(AS)