Port Żerań

Moda jest ostatnio na dziennikarskie śledztwa.
Wzywam niezależne pisma lokalne zajmijcie się sprawą, sygnalizowaną już w TV3. Władze Białołęki wyzbyły się nadzoru nad działaniem Spółki mimo, że jak twierdził dziennikarz kuriera miały więcej udziałów. Dlaczego? Może niech spóbują wyjaśnić to niezależni dziennikarze. Gdzie "Echo", "Czas warszawski", "Herold", czy choćby "Biuletyn Białołęcki". Uwaga ujawniam podstawowe wyjściowe źródło informacji - Protokoły z posiedzeń komisji i rady poprzedniej kadencji. Dodatkowo z pamięci z Panowie Arkadiusz Przybylski i Jerzy Smoczyński - osoby podpisujące powstanie spółki, a także jeśli mnie pamięć nie myli osobą na bierząco zorientowaną jest Jan Młodkowski, "członek" Rady Nadzorczej Spółki (można Go także odnaleźć w Urzędzie).

No właśnie, a b. opozycyjny radny Teresiak milczy, mimo że miałby to i owo do powiedzenia. Władze Białołęki nie mogą mieć już żadnego nadzoru, ponieważ w spółce nie są udziałowcem. Ale członkowie poprzednich władz, to co innego...

Nie jestem dziennikarzem i nie do mnie adresowany był ten post. Ale mam wrażenie, że #NN wzorem "Wielkiego Marszałka Nałęcza" z serialu o aferze MIchnika podyskutowałby o udziałe b. radnego opozycyjnego. Może uda się wysnuć wniosek, że nie to nie sprawa radnych Gospodarności i SLD - tylko b.r.o. i LZ i DO, a także SS (inicjały imienia i nazwiska) to znaczy obecnych radnych.

Spółkę przejeło miasto. To jest efekt ustawy warszawskiej. Jezeli Kurier rzeczywiście podał informacje, ze władze Białołęki wyzbyly się udziałów, to jest to jakaś bzdura. Gdyby tak bylo oznaczałoby to, że Kaczyński upoważnił Smoczyńskiego do dysponowania mieniem dzielnicy, a tak nie jest. Szkoda waszego czasu dziennikarze na takie "afery". Ja bym raczej poprosił o sprawdzenie, czy Kaczor podtrzyma plany dzielnicy w porcie, czy tez je zmieni, zgodnie ze swoją manią walki z korupcją (nota bene metoda Michnika jest znacznie bardziej przejrzysta). I druga sprawa - skąd JW Construction weźmie kasę na port. Przecież sam jej nie ma.

Na prasę lokalną bym nie liczył, zwłaszcza tą finansowaną z reklam dzielnicowych. "Herold" był -mimo wszystko zbyt nie zależny - i padł. My w "Biuletynie" jedyne co możemy to udostępnić forum niezależnym ekspertom i pisać pisma o informacje do dzielnicy - z reguły nie dostajemy żadnych konkretnych odpowiedzi (przykładem może być pismo w sprawie tzw. nakładów inwestycyjnych).
Do BRO -NN ma o tyle rację,że wchodząc w koalicję przejmuję się również odpowiedzialność koalicjanta. Choć BRO to raczej nie dotyczy.
Do "wilka" - masz raczej rację,obecnie burmistrzowie nie mają takich pełnomocnictw i o losie tego konsorcjum będzie decydować miasto.

Historyku, Herold nigdy nie był niezależny. Kreował się na niezależnego, bo panu KJ ciążyło PZPR-owskie pochodzenie, SLD-owska przynależność i znajomość z Arkiem P. od dziecka. I koniecznie chciał wszystkim udowodnić, że jest niezależny, więc "dowalał" Przybylskiemu. Taka to była jego niezależność. Poza tym załatwiał mnóstwo wewnatrzpartyjnych porachunków. padl, bo sobie nie poradzil na wolnym rynku, jak większość tego typu "mediów" w stolicy. A i partia go wykorzystała na wybory i olała. Cóż, taki styl tej partii.

Być może, tylko był otwarty na zespól (dzięki swojej otwartości miał generalnie najlepszy!), który pisał co chciał i nie ingerował praktycznie w teksty. na łamach NGP czy "Echa" nie mógłbym zamieścić (nb. bardzo dobrze przygotowanych merytorycznie ) tekstów o sytuacji nauczyciela w Białołęce; o komunikacji lokalnej; o radach osiedli czy o kilkunastu tekstów historycznych (część tych tekstów to tzw. pólkowniki), bo wcześniej nie puściła ich np. NGP, bo.. pan burmistrz mógłby się obrazić (szczerze mówiąc nie wiem czym ). Tych tekstów historycznych nie zamieściłoby również "Echo" (choć pod względem jego redakcja jest niewątpliwie bardziej rozsądna), bo zajmują zbyt wiele powierzchni... potrzebnej na reklamy. Innymi słowy ze wszystkich pism lokalnych ("Biuletyn ma niestety zbyt mały nakład i jest redagowanym na wysokim poziomie pismem pismem niszowym -ciekawe zresztą dlaczego GOK nie wpadł na pomysł,że mozna go wspomóc) był najbardziej kulturotwórczym pismem (tylko tam ukazała się np. niezależna recenzja historii Białołęki, bo nikt nie zadaŁ sobie trudu gdzie indziej na analize merytoryczną) i choćby z tego powodu zasługiwał na reklamy. Per saldo straliśmy my - czytelnicy.
PS. Z teho co wiem, to Krzysiek od dziecka znał się raczej z Darkiem niż Arkiem

Nie chciałem powiedzieć, że opozycja jest odpowiedzialna za Port Praski. Powiedziałem, że wie, ale nie mówi. Nie bez powodu jesienią, przed rozwiązaniem gminy, w pośpiechu wmurowano (wkopano) kamień węgielny. Inwestycja pozornie jest zaczęta, ale pieniędzy na nią nadal nie ma. Dziura w ziemi jest, jej właścicielem jest praktycznie JWC. I o to chodziło!

Ważą się losy inwestycji w Porcie Żerań- gazeta Wyborcza

---

Mariusz Jałoszewski 21-02-2003, ostatnia aktualizacja 20-02-2003 23:49

---

Największy w Polsce aqua park z tropikalną roślinnością i rekinami, hotele, wieża do skoków bungee, duże centrum kongresowe - takie były plany. Dziś losy szacowanej na setki milionów złotych budowy centrum kongresowo- rozrywkowego w Porcie Żerań stoją pod znakiem zapytania .

---

Od kilku lat konsorcjum firm związanych z JW. Construction obiecuje postawić wielkie centrum kongresowo-rozrywkowe w zapuszczonym Porcie Żerań.

---

Jednego z największych w Polsce developerów do portu wprowadziła w 2000 r. gmina Białołęka. Powstała spółka Królewski Port Żerań. Gmina wniosła do niej aportem 19 hektarów gruntu w Porcie (wówczas 101 zł za m kw.) . Konsorcjum tylko na I etap inwestycji - aqua park, dwa hotele, centrum kongresowe - obiecało ok. 400 mln zł ( 70 proc. sumy mieli zapewnić współinwestorzy).

---

Efekt prac od wiosny 2001 r. to jak na razie tylko ogrodzenie, splantowany grunt i kamień węgielny wmurowany tuż przed jesiennymi wyborami. Opóźnienia spółka tłumaczyła problemami z uzyskaniem pozwolenia na budowę od starostwa. Prezes Królewskiego Portu Żerań Tadeusz Rafałko zapewniał, że inwestycja zacznie się wiosną tego roku. Nie chciał jednak zdradzić źródeł finansowania.

---

Po zmianie ustroju stolicy obietnice te stoją pod znakiem zapytania. Powód? Developerowi brakuje funduszy, a władze miasta (przejęły zobowiązania Białołęki) do interesu podchodzą z rezerwą. - Konsorcjum prowadzi rozmowy z potencjalnymi inwestorami, ale to nie jest łatwe - mówi prezes Tadeusz Rafałko. Podkreśla, że plany są aktualne, ale unika podania terminu realizacji.

---

Władze miasta jeszcze nie zdecydowały, co zrobią z udziałami w spółce (ponad 80 proc.). Studiują umowę, wymieniły też swoich przedstawicieli w radzie nadzorczej i zarządzie spółki.

---

Dyrektor miejskiego biura nadzoru właścicielskiego Eryk Pyra mówi, że dalszy los spółki zależy od zamiarów developera. W styczniu jego biuro zapytało o pieniądze na inwestycję, ale do dziś - jak zapewnia - nie dostało odpowiedzi.

---

Nie wyklucza, że jeśli spółka udowodni, że ma fundusze na inwestycje, miasto odsprzeda swój grunt po nowej wycenie. Może też nadal być wspólnikiem, ale pod warunkiem przejęcia kontroli nad decyzjami spółki. Teraz na pięciu członków rady nadzorczej tylko dwóch reprezentuje miasto, a w trzyosobowym zarządzie jeden.

---

Jeśli jednak miasto uzna, że budowa jest nierealna, to Królewski Port "Żerań" czeka likwidacja. Decyzja zapadnie w najbliższych miesiącach. Jak na razie na wniosek developera rada nadzorcza zawiesiła wczoraj pensje zarządu płacone przez konsorcjum.