REKLAMA

Forum › Białołęka

REKLAMA

Co czujecie do naszego miasta i naszej dzielnicy?

# Kotkaa

23.11.2004 21:24

Trochę przewrotnie zadaję to pytanie... wiadomo, że w Białołęce mieszkają bardzo różni ludzie - i tacy, których przodkowie kupili tu działki przy pierwszej kolonizacji w latach 20 albo nawet wcześniej, i tacy, którzy przyjechali tu za pracą i tęsknią do ciszy i spokoju "pozaWarszawy".
Ja przyjechałam do Wawy na studia, bo w całej Polsce tylku tu był mój kierunek. Najpierw podobało mi się wielkie miasto, w którym jest gdzie się bawić i można wybierać w bogatej ofercie kulturalnej... potem poczułam samotność w tłumie i szybko okazało się, że o ile w rodzinnym mieście chodziłam do filharmonii co tydzień, to w Warszawie byłam RAZ (a mieszkam tu już 9 lat)... potem pokochałam Historyka, a Historyk pokazał mi Białołękę i zupełnie inną Warszawę - swojską, spokojną, niezagonioną, rodzinną...
Reasumując: tęsknię do swoich górek, ale czuję się Białołęczanką - ale nie Warszawianką.

 cezar

24.11.2004 12:27

Hmmm trudno to opisac co sie Czuje to "swojej dzielnicy" ale od siebie dodam tyle ze juz sie przyzwyczailem do Mojej dzielnicy mieszkam tutaj od zawsze - jakos mnie nie ciagnie do innej i innego miasta Tym bardziej!
No ale jakbym musial sie wyprowadzic(bo cos tam) to wybralbym dzielnice polozone dalej od centrum [wawer,ursynów-kabaty].
Kocham To Miasto Po Prostu! Nie wazne,jakie jest na codzien [korki itp -bo to normalne w duzych miastach]. Ma Bogatą historie i pozatym jest wiele pieknych miejsc w tym 'miasteczku' ktore warto zobaczyc (napewno ja sam wszystkiego jeszcze nie zobaczylem Co kryje te miasto) ;-)
Pozdrawiam!

 cezar

24.11.2004 12:29

Sorki Za literowki!

REKLAMA

# Aborygen

25.11.2004 18:15

Może zanim ta dyskusja się rozwinie ustalmy co to znaczy moje miasto, moja dzielnica i kiedy oraz kto może, powinien się na ten temat wypowiadać.
Bo chyba nie każdy kto tu mieszka, co?

# Kotkaa

25.11.2004 21:04

No własnie... chodziło mi o każdego, kto tu mieszka. Czy to miasto i ta dzielnica to tylko miejsce do mieszkania, sypialnia, czy coś więcej? A "rodowici" Białołęczanie - czy ich stosunek do tego miejsca się zmienia?
A co do "moje"... urodziłam się w Katowicach. Czy to moje miasto? Nie. Wychowałam się w Kielcach. Czy to moje miasto? Czuję do niego sentyment, ale... nie wiem. Od 9 lat mieszkam w Warszawie, od 4 w Białołęce. Czy mam prawo mówić o tej dzielnicy "moja"?

# Aborygen

26.11.2004 09:14

Mój się zmienia, głównie dlatego, że większość mieszkańców Białołeki to dzisiaj napływowcy. Co to oznacza? To, że nie mam już wpływu na to co się tutaj dzieje. Czy dzielnica jest w związku z tym nadal moja? Zaczynam wątpić.
Pomijam przy tym wszystkie kwestie natury ekonomicznej o których pisze dziś życie w-wy
http://www.kulisy.pl/appS/a/tekst.jsp? place=zw_kulisy
_list_articles&news_cat_id=2003&news_id=52618
uwaga! link jest za długi więc go rozdzieliłem

REKLAMA

# Piter

26.11.2004 09:20

Na Tarchomin przeprowadziłem się 11 lat temu. Jednak bez względu na moje miejsce zamieszkania czuję się Bródnoszczaninem (nie wiem czy właściwie odmieniam). Od pierwszych dni mojego życia mieszkałem na Bródnie. Moi pradziadowie osiedlili się tu na początku XXw.
Dla prawdziwych Warszawiaków Bródno, Białołęka, Ursynów czy Bemowo to prowincja ale dla mieszkańców innych rejonów to my jesteśmy Warszawiakami. Zastanawiam się dlaczego większość świeżo "przeflancowanych Warszawiaków" wstydzi się swojego pochodzenia. Wiadomo, że każdy gna za pieniądzem ale moda na "wielkomiejskość" powoli się kończy. Osobiście bardzo chętnie wyprowadziłbym się na wieś lub do małego miasteczka, ale czy będzie kiedyś taka okazja?

# TOST

26.11.2004 15:38

I właśnie z tego powodu jak ktoś mnie pyta ,,skąd jestem" to odpowiadam że z gliwic a w warszawie tylko mieszkam , mimo że od 22 lat
pozdrawiam wszystkich warszawiaków

 Alf

26.11.2004 22:28

Ale dużo tu towarzystwa z Górnego Śląska ;-)
Ja też pochodzę z okolic Gliwic, ale ponieważ moja rodzina była zaimiplantowana trochę siłą w ten region (rodzice repatrianci) nigdy go jakoś tak do końca nie polubiłem.
W Warszawie jestem już ponad 7 lat, oczywiście za chlebem i tylko to mnie trzyma w tym mieście, takim zabieganym i pełnym bogatych i pozbawionych radości ludzi.
Białołęka jest moim czwartym miejscem zamieszkania (najpierw był Służewiec,potem Zoliborz i ostatni wynajem na Mokotowie) i powiem szczerze, że tylko tu czuję się wreszcie u siebie. Jest bezpiecznie, funkcjonalnie, trochę dzikiej zieleni nad Wisłą i w okolicy.
A co na to moja żona? No cóż, ona chciałaby tu mieć na miejscu ten swój ukochany rynek wrocławski...

REKLAMA

# gosc

28.11.2004 13:44

Strasznie mało tu odpowiedzi...
Naprawdę nie macie zdania?

# Yogi

28.11.2004 17:04

Mieszkam w Warszawie od urodzenia, na Bialolece od dwoch lat. Urodzilem sie i wychowalem na Mokotowie, kawal czasu spedzilem na Sluzewcu. Dziesiec lat temu szwagier mial dzialke za miastem na Buchniku(przed Jablonna) - to bylo hen za miastem. Teraz mieszkam kilometr od tej dzialki. Warszawe zawsze kochalem, bo to miejsce gdzie zaistnialem i spedzilem piekne chwile dziecinstwa i mlodosci. Wam tez polecam nie wstydzic sie milosci to miejsca pochodzenia, bo Polska to nie tylko Warszawa. Ja raz do roku musze sie przejsc ulicami starego Krakowa, Gdanska, Wroclawia odwiedzajac po drodze zawsze innej rozne male miejscowosci. W nich tez jest wiele ciekawego - krajobraz, koscioly, cmentarze i najwazniejsze ludzie, ktorzy niekiedy mowia tak piekna regionalna polszczyzna, jakiej w Warszawie nigdy nie uslyszysz. Oni maja jeszcze tak naturalny chleb, o smaku ktory my juz zapomnielismy. Dzisiejszy styl zycia i pracy w ciaglym niedoczasie i stresie a jednoczesnie kulcie sukcesu i pogardzie dla otoczenia sprzyja poczuciu wyzszosci z racji zamieszkania w stolicy. Nic bardziej blednego. Tylko nowobogacki kmiotek bedzie lansowal sie stolecznoscia. Pozdrawiam Slazakow na Bialolece - kocham wasza slaska gware i dowcip. Wracajac do tematu, im wiecej poznawalem nasza gmine tym bardziej sie z nia identyfikuje. Polecam wycieczki rowerowe, nie samochodowe. Pozwalaja na dojazd do miejsc mniej uczeszczanych i wieksze skupienie na okolicy. Czy wiecie np., ze jakis pasjonat na Buchniku ma prywatne muzeum pojazdow wojskowych? Polecam tez wycieczke po lasach legionowskich lub walem do palacu i parku w Jablonnie. Ludzie jakich sie spotyka na rowerach podczas takich wycieczek sa uprzejmi , towarzyscy i pomocni (w przeciwienstwie do kierowcow samochodow). Lubie tez sledzic zmiany w naszej gminie - zwykle na lepsze, choc piekielnie powolne. Pozdrawiam mieszkancow Bialoleki z calej Polski.

 Alf

28.11.2004 18:37

Wypowiedz Yogi przywraca wiarę, że na tym forum mogą się jeszcze pojawiać posty na poziomie.
Co mnie zaintrygowało, to, że warszawiak z urodzenia bez żadnej agresji traktuje przyjezdnych, postawa godna polecenia tym, którzy tak szybko pozbyli sie swoich korzeni i udają elitę krajową (tylko, że za zasobnym portfelem nie idzie w parze ani kultura osobista ani głębsze wykształcenie).
No i wreszcie ktoś zauważył, że w dużych miastach nie można kupić dobrego chleba, co to za fenomen gospodarczy?! Jak przywożę chleb po wizycie u moich rodziców, to wytrzymuje on 3-5 dni i jeszcze ma smak i konsystencję chleba, a nie nadmuchanej bułki.

REKLAMA

# TOST

28.11.2004 19:00

No proszę i wśród warszawiaków są Ludzie, przodków miał chyba na górnym śląsku. Pozdrawiam warszawiaków

# bialoleczanin

28.11.2004 21:35

A ja w obronie W-wy, mysle, ze relacje byly lepsze gdyby przyjezdni bardziej szanowali i chcieli poznac to miasto.... i moze byliby mu wdzieczni.

 Alf

29.11.2004 22:33

Wdzięczni... ale za co?
A może to miasto zawdzięcza swój rozwój przypływowi zdolnych i wykształconych ludzi z całej Polski?
Taka mała zmiana paradygmatu, wiem, że trudna do przełknięcia dla niektórych...

REKLAMA

# chryzostom

29.11.2004 22:51

No nie, to to miasto stwarza perspektywy, a przyjezdni zeń korzystaja- normalne, ich prawo. Patrząc czysto ekonomicznie to przyjezdni twarzą rynek pracy (dzięki czemu być może zwiększa się ilość inwestorów), ale nie tworzą znaczącej części miejsc pracy - one tu są a priori [infrastruktura wielkiego miasta, rozwinięty jeszcze przemysł, funkcje stoleczne, gł. węzeł komunikacyjny kraju, centrum IT etc.], gdyby nie przyjezdni z PL to albo pensja w W-wie bylyby wyższe albo przyjezdzaliby tu np. Czesi do pracy po otwarciu UE. Każdy ma prawo korzystać z szansy stolicy (po to m.in. jest) , ale nie fałszujmy obrazu rzeczywistości.
PS. Ja raczej pozytywnie postrzegam przyjezdnych, tworzą ciekawy konglomerat (szkoda,że brak perspektyw wyrzuca ich z ich tetrenów, to je zubaża i pogłabia przepaść rozwojową w PL), nie podoba mi się jak nie rozumieją etosu tego miasta i redukują tu swoją bytność do spraw ekonomicznych i czasami ciągną na stoleczny grunt nie najlepsze klimaty miast powiatowych.. ale to inna sprawa.

 Alf

30.11.2004 10:17

@chryzostom, wydaje mi się, że operujesz pewnym stereotypem.
"gdyby nie przyjezdni z PL to albo pensja w W-wie bylyby wyższe ..." - skąd ta teza? Jest kryzys i zarobki spadają w calym kraju.
Poza tym nie tylko ludzie migrują do Warszawy, ale i sporo kadr mendeżerskich wyjechało z Warszawy, aby "podbierać" wysokopłatne stanowiska miejscowym. Taki był np. przypadek gliwckiego Opla, gdzie miejscowi dostali tylko robotnicze stanowiska pracy, a kierownictwo przyjechało z Warszawy.
Nie należy mieć jednak o to pretensji, gdyż:
a) jesteśmy obywatelami tego samego kraju
b) podlegamy tej samej konstytucji.
Inaczej mówiąc, mamy te same prawa.
A utrata tożsamości Warszawy jest często winą nie nadmiaru przyjezdnych, tylko indolencji władz miasta.
Dlaczego w Warszawie nie ma tak ładnego rynku, jak jest we Wrocławiu a uliczki są brzydsze, niż w Zielonej Górze?
Dlaczego Warszawa kojarzy się z budami handlarzy w ścisłym centrum i Stadionem - centrum drobnej przestępczości gospodarczej w kraju?
Naprawdę jest sporo do poprawy, ale dopóki rządzą ty miastem przekręty mostowe lub nawiedzeni politycy, to będzie tak, jak jest teraz.

# Aborygen

30.11.2004 11:50

To, że przyjezdni "psują" rynek pracy w Warszwie wiadomo nie od dzisiaj i jest to fakt z którym nie ma co dyskutować Alf.
Nie tylko w kwestii zarobków niestety. Pracodawcy zwłaszcza korporacyjni preferują napływowców ale nie dlatego że są lepsi tylko dlatego, że oderwani od korzeni, przyjaciół, rodziny więcej wolnego czasu są w stanie poświęcić firmie a samotni w wielkim mieście łatwiej integrują się z kolegami z pracy. Zamiast narzekać może postaraj się nas zrozumieć. Od 45 roku warszawiacy sa mniejszością we własnym mieście. Na dzień dzisiejszy ocenia się, że korzenie warszawskie (przedwojenne) ma ok 500 tys. mieszkańców stolicy, co stanowi 1/4 jej ludności (nie licząc niezameldowanych i przebywających "czasowo"). Wyobraź sobie ludzi w twoim rodzinnym mieście, których nagle zalewa fala warszawiaków. Na pewno przyjmiecie ich z otwartymi rękami i pozwolicie bezkarnie komentować małomiasteczkową mentalność, nudę, brud itp.
Naturalne jest, że jako stolica Warszawa przyciąga wszystkich. Ja osobiście mimo iż jestem warszawiakiem od kilku pokoleń (do kiedy sięga pamięć rodzinna) nie jestem przeciwny migracji. Miasto potrzebuje świerzej krwi, mierzi mnie jednak ta dośc liczna banda malkontentów którzy przyjechali do mojego miasta i mają czelność narzekać na niechęć warszawiaków, na to że miasto nieładne w porównaniu do "zielonej góry", na to że życie drogie i szybkie, na to że tramwaje zatłoczone. Może trochę pokory by się przydało co? Jak przychodzisz w goście to narzekasz na lokal, menu, dobór gości? Czy kultura ci nie pozwala?

REKLAMA

 Alf

30.11.2004 14:39

@Aborygen, też mnie wnerwiają posty ludzi, którzy narzekają.
Jest to niestety nasza polska cecha i to, że na forum jest dużo dogryzania sobie, wynika z dobrego dostepu do Internetu i jak widać łaskawości pracodawców, którzy pozwalają na obijanie się w godzinach pracy, za oczywiście dobre, warszawskie pensje...
Problem "1/4" o którym piszesz z pewnością mógłby głebiej skomentować historyk, z mojej nieprofesjonalnej opinii wynika, że jest to efekt uboczny działalności obu agresorów, którzy wybili wiele rodzin warszawskich. A dziś za warszawiaków z dziada pradziada uważają się rodziny, które osiedliły się w stolicy po wojnie... (dziad, owszem był, ale gdzie ten pradziad :-).
Tak więc może być gorzej, niż piszesz. A czy myślisz, że w naprawdę dużych miastach (Paryż, Londyn) jest inaczej?
Jest tak samo: FIFO, czyli fast in, fast out...
PS. Nie zgodzę się z tezą, że na prowincji jest brud. To właśnie w małych miastach widzę większą dbałość o czystość. A śmieci rozrzucone na trawniku przez wiatr, i to po całej dzielnicy, przez nikogo nie posprzątane miesiącami, zobaczyłem po raz pierwszy w życiu właśnie w Warszawie.

# Aborygen

30.11.2004 15:58

tak masz rację, rzekłbym nawet że największymi warszawiakami, przynajmniej na zewnatrz, mienią się ci z najkrótszym stażem;)
i nie chodziło mi o to że prowincja jest brudna, bynajmniej

 historyk

30.11.2004 23:06

Zwykle wielkie miasta są brudniejsze od mniejszych miast, m.in. dlatego Berlin wydaje mi się zawsze tak bardzo warszawski, a po tygodniowym pobycie w Bratysławie Wiedeń wydawał mi się miastem zapuszczonym - nawet jak na warszawskie standardy - zwłaszcza okolice Prateru.
Myślę, że spór o istotę warszawskości nie jest sporem "etnicznym". Jest raczej pytaniem o stosunek do tego miasta i o przyjęcie pewnych reguł gry. Małomiasteczkowe klimaty mają swój duży urok... w małych miasteczkach (choć czasami męczą samych mieszkańców tychże). Warszawski styl życia z jego zabieganiem, stresem z jednej strony, ale z drugiej strony z profesjonalizmem, otwartością, mobilnością jest stylem metropolii.
To, co najbardziej mnie irytuje w przybyszach z poza Warszawy to to, że na siłę usiłują tutaj żyć i funkcjonować jak w innych klimatach, zamiast otwartości tworzą się lokalne koterie, popieranie swoich - przy jednoczesnym niezrozumieniu tego miasta. W metrze np. mało osób rozumie, że trzeba stanąć na schodach po prawej stronie, bo inni mogą się spieszyć, chęć na siłe wjezdzania do Centrum samochodem [moze dlatego Bialoleka bardziej sie korkuje niz inne dzielnice w-wy z dluzsza tradydycja urbanistyczna].
W sferze symboli - warszawskość to np. poczuwanie się do tego, że 1 sierpnia był czymś szczególnym, to rozumienie kodów tego teho miasta np. refleksja nad tym dlaczego kościól na Powązkach jest neorenasansowy, albo cmentarz tarchomiński jest na wydmie, albo skojarzenie roku 1956 z FSO. To się albo ma, albo nie ma. I dlatego wydaje mi się, że przynajmniej w tej sferze prezydentura Kaczyńskiego jest bardzo dużym krokiem naprzód - choćby muzeum PW etc.

REKLAMA

# Aborygen

01.12.2004 10:02

Masz rację Historyku, skłonność do tworzenia diaspor, często malkontenckich jest rzeczywiście irytująca, ale nepotyzm można zarzucić tak samo przyjezdnym jak i miejscowym, to raczej wspólna cecha.
Kaczyńskiego nie oceniałbym jednak aż tak pobłażliwie, jego przywiązanie do symboli jest raczej wybiórcze i uwarunkowane politycznie, może zmienię zdanie jeśli już żadna warszawska kamienica, willa czy też inny relikt przedwojennej warszawy nie pójdzie pod kilof.
Dodaj wpis:
Ustaw kursor w miejscu, gdzie ma się zaczynać pogrubienie i wpisz [b]. Na końcu pogrubienia wpisz [/b].
Przykład: [b]pogrubienie[/b].
Ustaw kursor w miejscu, gdzie ma się zaczynać kursywa i wpisz [i]. Na końcu kursywy wpisz [/i].
Przykład: [i]kursywa[/i].
Kliknij na ikonkę, która chcesz wstawić w treści w miejscu kursora:
nick (podpis):

 

REKLAMA

Najnowsze informacje na TuBiałołęka

REKLAMA

REKLAMA

REKLAMA

REKLAMA

AMBRA - Twoje Perfumy
AMBRA - Twoje Perfumy

REKLAMA

Butelki dla dzieci Kambukka
Kambukka Reno

REKLAMA

Wyjazdy sportowe
Wyjazdy sportowe

Kup bilet

Znajdź swoje wakacje

Powyższe treści pochodzą z serwisu Wakacje.pl.

Polecamy w naszym pasażu

Wstąp do księgarni

REKLAMA

REKLAMA

Top hotele na Lato 2024
Top hotele na Lato 2024