Ekierka 7: dyskretny urok PRL-u
28 października 2013
Kilka stopni poniżej poziomu i jesteśmy w tym samym miejscu, ale już nie tym samym czasie. Przy Górczewskiej 27/35, od strony ul. Syreny zaprasza "Ekierka 7". Zaprasza do PRL-u. - Pomysł wziął się z nostalgii. Chcemy pokazać, jak kolorowe bywały tamte czasy - mówi Adam Krawczyk.
- Pomysł zrodził się kilka lat temu. Utworzyliśmy stronę na facebooku. Okazało się jednak, że mamy do dyspozycji tyle przedmiotów, że szkoda, by się marnowały. I możemy coś z tym zrobić. Trzy lata temu w tym miejscu przestała istnieć działająca przez lata cukiernia. Kiedy wynajęliśmy to miejsce, to nawet nie było prądu. Zaczynaliśmy z latarkami. Kiedy światło rozbłysło, to okazało się, że na środku jednego z pomieszczeń stoi kadź wielkości wanny. A w nim ciasto na bajaderki... Musieliśmy oczywiście wszystko wyrzucić. Walka z doprowadzeniem miejsca do stanu używalności trwała pół roku. Trochę trzeba było w to włożyć, na razie leczymy rany. Otwarcie urządziliśmy pod koniec września. Krzesła kinowe z tamtych czasów sprowadziliśmy z Żyrardowa, a na projektorze pokazaliśmy film o Janie Himilsbachu. Z czasem planujemy urządzać wystawy tematyczne. Na początek pokażemy telefony w rozmaitych kolorach, centralę telefoniczną, telefon na żetony. Zarabiać będziemy głównie sprzedając meble. Mamy też stroje firmy Adidas, bardzo popularne od lat 70., kiedy zaczęła ich używać nasza odnosząca sukcesy piłkarska reprezentacja. Oprócz mnie "Ekierka 7" to moja dziewczyna i kolega, miłośnik Woli. Ma talent, ciągle coś wynajduje, przynosi. Jest w stanie wszystko naprawić. Jest też kolega dochodzący, znawca ceramiki i szkła. Ja nie mam pracy, więc uznałem, że to miejsce to coś jakby dla mnie. Od zawsze interesowałem się tymi czasami. Lokal ma 170 mkw. Nazwa "Ekierka" to coś na zasadzie absurdu. Siedem, bo pasowało do logo - opowiada Adam Krawczyk, oprowadzający nas po lokalu.
Posprzątamy piwnice i strychy
Od razu przy wejściu w oczy rzuca się oranżada z PRL-u, którą można się poczęstować. Robiona współcześnie na Olszynce Grochowskiej, ale w szafce jest i taka sprzed lat 30. Zakapslowana, połowa z butelki już wyparowała. Jest wino Rubin z 1987 roku i telewizor, który czasem nawet łapie kolory. Wielki odbiornik radiowy (sprzętu radiowo-telewizyjnego sztuk jest blisko 150). Na ścianach etykiety z domów handlowych, w szafkach proszki do prania znalezione w piwnicach czy na strychach.
- Chętnie posprzątamy komuś strych lub piwnicę w zamian za ich zawartość - zachęca jeden z właścicieli galerii.
W galerii mamy plakaty przedstawiające pierwszego Polaka w kosmosie. Na półkach książki z tamtych czasów, wyrzucone przez właścicieli. Na razie w kartonach komiksy - komplet "Żbików", "Tytusów" czy "Kajka i Kokosza". W tle gra "Radio Nostalgia".
- Mamy syfon, w którym po 30 latach nadal jest ciśnienie i woda. Planujemy ustawienie stolików z książkami, które będzie można przeglądać. Mamy bardzo wiele egzemplarzy "Życia Warszawy" i "Expressu Wieczornego" do końca lat 80. Także bardzo dużo "Stolic". Chcemy sprowadzić jeden z pierwszych komputerów wielkości lodówki. Z Ciechanowa, z którego się wywodzę, sprowadziliśmy dwa neony sklepowe. Jeden na razie jest w muzeum neonów przy ul. Mińskiej na Pradze, bo chwilowo u nas się nie zmieścił. Ma pięć metrów! Czeka nas sporo pracy, ale będziemy się rozwijać - mówi Adam Krawczyk.
Wstęp do "Ekierki 7" jest całkowicie bezpłatny.
ZDANIEM MIESZKAŃCÓW
Pan Zbigniew
Tamte czasy to kawał mojego życia. Nie wszystko mi się podobało, ale wspominam je z pewną nostalgią. Takie radio, jak tutaj stoi, miałem przez 20 lat. Takie miejsca powinny istnieć! Teraz wszystko jest błyszczące, najwyższej jakości. Ale to przecież kawał historii.
Pan Tomasz
Mam ambiwalentne uczucia. To były przecież czasy, za którymi trudno tęsknić. Dla wielu ludzi oznaczały przykrości, były smutne i groźne. Ale skoro jest to "trendy", to niech ludzie przychodzą. Można trochę się pośmiać. I o to chodzi.
mac