Ten autobus bił rekordy prędkości. Był szybszy od metra
7 października 2021
W latach dziewięćdziesiątych w pędzącym ulicami Warszawy autobusie regularnie można było spotkać mieszkańców Muranowa "porwanych" na Modlińską. E-4 zapewniało Tarchominowi rewelacyjne połączenie ze Śródmieściem.
W dzisiejszych czasach autobusy przyspieszone omijają na trasie zazwyczaj kilka najmniej popularnych przystanków, w rzeczywistości niewiele różniąc się od zwykłych linii. Zdecydowanie rzadziej zatrzymywały się zlikwidowane w 1993 roku autobusy pospieszne, których tradycję kontynuują dziś linie ekspresowe. W historii warszawskiej komunikacji miejskiej nie było jednak przypadku porównywalnego z E-4 z lat 1998-2004.
Towarzysz Edward. Niezaprzeczalna magia E-2
E-2 to prawdziwy fenomen. Linia była szybka, popularna i kursowała niemal niezmienioną trasą przez aż...
Z Bankowego na Modlińską
Zacznijmy od początku. Dokładnie 1 marca 1994 roku na ulice po raz pierwszy wyjechał autobus, z powodu którego pasażerowie z innych dzielnic przez lata mogli powtarzać, że "Tarchomin wozi się taksówką". Tak właśnie było. Na oryginalnej trasie do pl. Konstytucji E-4 zatrzymywało się... siedem razy: na przystankach Tarchomin, Myśliborska, Porajów, Stare Świdry, Ekspresowa, Plac Bankowy i Centrum. Największe wrażenie robiło to na mieszkańcach Muranowa, którzy na widok "czerwonego" autobusu podjeżdżającego pod Błękitny Wieżowiec postanawiali podjechać do Dworca Gdańskiego. Tymczasem kierowca skręcał w prawo na trasę W-Z i dosłownie wciskał gaz do dechy.
- Przepraszam, gdzie jest ten przystanek Ekspresowa...? I naprawdę nie wysiądę wcześniej? Jak to jedziemy na Tarchomin? - te pytania padały regularnie.
Jak w zegarku
Rok po otwarciu E-4 zostało przedłużone do nieistniejącej już pętli na Nowodworach, znajdującej się w pobliżu dzisiejszego skrzyżowania Światowida i Štefánika. Ważniejsza zmiana zaszła jednak w Śródmieściu, gdzie wystartowała pierwsza linia metra, łącząca wówczas Kabaty ze stacją Politechnika. E-4 zostało wtedy "ożenione" z podziemną koleją na długich dwadzieścia lat. Gdy metro zyskiwało nową stację, E-4 traciło fragment trasy. W ten sposób linia była skracana do pl. Bankowego, Dworca Gdańskiego, pl. Wilsona, Marymontu i wreszcie Młocin.
Gdy otwarto stację Młociny ZTM postanowił - jak mówili urzędnicy - rozdzielić potoki pasażerskie z Tarchomina i Nowodworów. Mieszkańcy pierwszego osiedla dojeżdżali do metra E-4, mieszkańcy drugiego - nowym autobusem E-8, przejeżdżającym przez Tarchomin bez postojów. Dzięki temu prostemu zabiegowi i brakowi korków na moście Skłodowskiej-Curie wszystko działało jak w zegarku.
Jak to z E-6 było?
W 2012 roku ZTM uznał, że potok popołudniowy jest jednak jeden i wprowadził jedno z najdziwniejszych rozwiązań w historii warszawskiej komunikacji miejskiej. E-4 kursowało tylko rano i tylko w kierunku Tarchomina, E-8 - również tylko rano, z Nowodworów, bez przystanków na Tarchominie, zaś po południu pasażerowie z obu osiedli wspólnie wracali z pracy autobusem E-6. Oficjalnym uzasadnieniem było to, że wracając z pracy na Nowodwory wiele osób robiło po drodze zakupy w marketach, mieszczących się wtedy głównie na Tarchominie.
Ekspresowe autobusy obsługujące Tarchomin i Nowodwory przeszły do historii wraz z otwarciem połączenia tramwajowego z Młocinami. E-4 zlikwidowano w marcu 2015 roku, E-6 - dwa miesiące później. Najdłużej przetrwało E-8, które w lutym 2017 roku zostało zastąpione przez omijającą korki "dwójkę".
(dg)
.