REKLAMA

Wawer

Społeczeństwo

 

Dziki Wawer. "Locha próbowała mnie zaatakować"

  27 lutego 2017

alt='Dziki Wawer. "Locha próbowała mnie zaatakować"'

Coraz więcej ostatnio docierało do nas sygnałów, że coraz większym problemem niektórych okolic Wawra są podchodzące do domów, grzebiące w śmietnikach i spacerujące ulicami dziki.

REKLAMA

Dziki to właściwie problem dyżurny we wszystkich dzielnicach, które zachowały jeszcze jakieś resztki zielonego charakteru, sąsiadujących z kompleksami leśnymi lub stosunkowo niedawno wydartych lasowi. Były do niedawna jednym z bardziej medialnych kłopotów Białołęki, czy pobliskiego Legionowa.

Zielony charakter Wawra właściwie skazuje mieszkańców, zwłaszcza okolic bliższych leśnym kompleksom, na obecność dzików. Inna sprawa, że w ostatnich latach ich liczba wyraźnie wzrosła. Podobnie jak liczba przypadków poczucia zagrożenia ze strony tych zwierząt zgłaszanych przez mieszkańców do Lasów Miejskich.

"Locha próbowała mnie zaatakować"

Sygnały o tym, że dziki podchodzą w bezpośrednie sąsiedztwo domów, czy spacerują sobie spokojnie po ulicach docierają do nas z Miedzeszyna, Radości, Międzylesia, Anina, Aleksandrowa i innych miejsc. - Codziennie po południu i wieczorami mam stada dzików pod domem, ostatnio nawet locha mnie próbowała zaatakować. Leśniczy stwierdził że nie może nic z tym zrobić, straż miejska przyjechała po 15 minutach i pojechała dalej - pisze pani Klaudia z Miedzeszyna. Podobne sygnały docierają i z innych miejsc. W Aninie locha, która buszowała w krzakach z małymi rzekomo zaatakowała listonosza, w Radości kierowcy nie mogli zmusić stadka dzików do zejścia z jezdni. Słowem - strach jest.

Zapraszamy na zakupy

Przestrzeń życiowa dzików się kurczy

Przyznają to także dyżurujący przy telefonie alarmowym (dla Wawra 600-020-746), czynnym całą dobę, pracownicy nadleśnictwa. Mówią, że liczba zgłoszeń rzeczywiście co roku rośnie, dzików jest więcej i docierają w najbliższe sąsiedztwo domów, co wcześniej zdarzało się znacznie rzadziej. Dlaczego? Po pierwsze przestrzeń życiowa dzików stopniowo się kurczy, w poszukiwaniu miejsc pod budowę odlesiane są kolejne obszary. Dziki przyciąga też łatwość zdobycia w pobliżu ludzkich siedzib pokarmu, a niefrasobliwe dokarmianie ośmiela je jeszcze bardziej. Niektóre zmieniły nawet tryb życia z nocnego na dzienny. Ale czy są prawdziwym zagrożeniem? Nie odnotowano dotąd incydentów, w których dziki zaatakowałyby ludzi. Zasadniczo dzik, który nie jest atakowany, ani prowokowany nie będzie atakować. W przypadku spotkania z dzikiem, nie należy wykonywać gwałtownych ruchów, lecz spokojnie się oddalić. Dziki mogą być natomiast niebezpieczne dla psów.

REKLAMA

"Nie głaskać dzików"

Obecność dzików jest niestety kosztem naturalnym ograniczenia ich przestrzeni życiowej, wycinania lasu pod budowę domów. Coraz więcej domów jest budowanych w lesie od strony Mazowieckiego Parku Krajobrazowego, tym samym przestrzeń dla zwierząt się kurczy. Z drugiej strony, liczebność dzików i ich ekspansja na tereny zamieszkane, nieraz dość odległe staje się problemem coraz bardziej niepokojącym. Lasy Miejskie stawiają odłownie (stacjonarnych jest na terenie Wawra osiem) i interweniują w przypadkach, gdy ludzie czują się zagrożeni, ale dziki powracają.

- "Nie głaskać dzików" to cytat z ulotki informacyjnej urzędu, jak zachować się, widząc dzika na drodze. Problem w Wawrze cały czas jest aktualny. Mimo zapewnień urzędników i informacji, że dziki są usuwane z dzielnicy, to jednak widzimy ich coraz liczniejsze watahy na ulicach. Podchodzą do zabudować poszukując żywności i stadami przemieszczają się miedzy zalesionymi posesjami. Mimo informacji płynących od służb leśnych, że dziki raczej nie atakują przechodniów, to jednak wiele osób czuje się nieswojo, widząc dzika na drodze. Zwierzęta są wywożone z dzielnicy, ale tych zabiegów jest zbyt mało - mówi radny Włodzimierz Zalewski.

W marcu odbędzie się posiedzenie Komisji Ładu Przestrzennego Rady Dzielnicy Wawer poświęcone problematyce dzików w naszej dzielnicy, z przedstawicielami Lasów Miejskich. Władze dzielnicy chcą wreszcie znaleźć rozwiązanie problemu. Oby skuteczne i bez szkody dla zwierząt.

(wk)

 

REKLAMA

Komentarze (12)

# ekolog

27.02.2017 19:45

,,Locha próbowała mnie zaatakować" ......?
Trzeba było jej kasztanów i żołędzi nie wyżerać ....

# ekolog

27.02.2017 21:02

Trzeba zwiększyć limity odstrzału bo dziki rozmnażają się teraz jak króliki.

# Gosia

01.03.2017 05:51

O tak ! wytnijcie wszystkie drzewa, wybijcie wszystkie zwierzęta i ptaki, trawniki zastąpcie betonem. Wiwat ! nowe oblicze cywilizacyjne, pełne alergików i nieuków. Bo owadów jest już coraz mniej i to też zasługa homo sapiens, czyżby ... sapiens ?

REKLAMA

# coffee

01.03.2017 11:27

#ekolog napisał(a) 27.02.2017 21:02
Trzeba zwiększyć limity odstrzału bo dziki rozmnażają się teraz jak króliki.
Tak. Limit odstrzału podpisujących się "ekolog" jest zdecydowanie za mały.
Zwierzęta można wyłapywać i wywozić w nowe miejsca z dala od siedzib ludzkich, a nie do nich strzelać.

# Misiusio

01.03.2017 19:51

To i tak dobrze, że niedźwiedzie jeszcze się nie rozpanoszyły...

# sapiens

08.03.2017 18:49

Niedźwiedzie nie, za to nie brakuje ,,jeleni" i ,,baranów"...

REKLAMA

# XXX

12.03.2017 22:47

Moim skromnym zdaniem, wręcz niedorzeczne jest to iż mieszkając w stolicy, każdego dnia gdy wychodzę z domu towarzyszy mi strach... Juz od jakiś 5 lat borykam się z problemem jakim są wesoło hasające sobie nie pojedyncze sztuki, lecz całe dzicze rodziny po mojej ulicy.Szczerze straciłam już nadzieję na jakiekolwiek rozwiązanie tego problemu.

# YYY (z Warszawy)

13.03.2017 22:16

Jakbyś mieszkał w stolicy to dzików byś nie miał, a jak Tobie się wydaje, że mieszkasz w stolicy dlatego są...

# JaJaJa

22.05.2017 09:22

Coffee ty wiesz co mówisz? Czy jesteś w stanie oszacować ile kosztuje wywiezienie jednego dzika? I ile to zajmuje czasu? Trzeba je odstrzelić i tyle. Na terenie miasta są ich setki.

REKLAMA

# Radościanka

30.06.2017 22:59

Nie ma żartów. Mnie dzik gonił na ul. Trakt Napoleoński jakieś 100 metrów. Skręciłam w las aby wleźć na drzewo ale dzik na szczęście poszedł sobie. Miesiąc wcześniej dziki zaatakowały psa mojego brata podczas spaceru w lesie. Rozpruły mu cały bok. Dzięki kosztownej operacji pies żyje
Po tych miłych incydentach boimy się wychodzić.z naszych domów. O spacerach z psami nie ma mowy.tym bardziej, że po ulicy przy której mieszkamy.codziennie rano lub wieczorem włóczą się stada dzików. Zawiadamialiśmy odpowiedzialne za porządek służby ale nikt nie jest zainteresowany sprawą.

# .m.

03.07.2017 11:15

Radościanka - gdyby pies Twojego brata był na smyczy (a powinien - las) to nie musiałabyś pisać o kosztownej operacji tegoż

# Dzikuska

19.04.2024 08:54

#.m. Otóż mylisz się. Moje psy są na smyczy, ale gdyby je zaatakowal dzik, to nie miałyby szansy na ucieczkę. Jak widzę, że są dziki, to psy puszczam wolno , ale idą przy nodze trzymane za obrożę. W razie ataku mogą uciekać.

REKLAMA

więcej na forum

REKLAMA

Boże Narodzenie 2024
Boże Narodzenie 2024
Boże Narodzenie 2024

Najnowsze informacje na TuWawer

REKLAMA

REKLAMA

REKLAMA

REKLAMA

Sylwester 2024/2025
Sylwester 2024/2025
Sylwester 2024/2025

Misz@masz

Artykuły sponsorowane

REKLAMA

AMBRA - Twoje Perfumy
AMBRA - Twoje Perfumy

REKLAMA

Wyjazdy sportowe
Wyjazdy sportowe

Kup bilet

Znajdź swoje wakacje

Powyższe treści pochodzą z serwisu Wakacje.pl.

Polecamy w naszym pasażu

Wstąp do księgarni