Dzielnice przegrywają z Unią
3 lipca 2009
Członkostwo w Unii Europejskiej jest dla Polski szansą ogromnego rozwoju przede wszystkim dzięki zastrzykom finansowym ze wspólnotowych funduszy.
Koordynacja projektów odbywa się bowiem na poziomie miasta, dzielnice nie mają kompetencji, by samodzielnie wnioskować o dotacje dla swych projektów, muszą korzystać z pośrednictwa miejskiego biura funduszy europejskich. W prak-tyce zanim projekt zostanie złożony do BFE, jest uzgadniany z ratuszem i pewna część pomysłów jest na tym etapie odrzucana przez miasto. Na tle innych dzielnic Wola radzi sobie całkiem nieźle.
- Każda dzielnica ma swoją specyfikę, nam współpraca z BFE układa się bardzo dobrze, wszystkie złożone projekty uzyskały akceptację biura. Na Woli sztandaro-wym przykładem jest zaakceptowany już program rewitalizacji ul. Chłodnej i okolic - mówi Anna Fiszer-Nowacka z wolskiego urzędu. Dzielnice muszą jednak ograni-czać wydatki inwestycyjne, ponieważ najważniejsze są inwestycje realizowane przez miasto. - Przecież inwestycje miejskie służą wszystkim mieszkańcom, także Woli - podkreśla Anna Fiszer-Nowacka.
Słyszymy stale, że Polska zbyt wolno wykorzystuje pieniądze z programów wspólnotowych i że może się to nawet skończyć odebraniem części dotacji. Przed paroma tygodniami pojawiły się pogłoski, że wschodnia część Białołęki myśli o od-łączeniu się od Warszawy właśnie po to, by łatwiej pozyskiwać fundusze struktural-ne. Miejscowościom podwarszawskim idzie to bowiem znacznie lepiej, niż stołecz-nym dzielnicom. Na tym tle Wola - według opinii samorządu - wypada bardzo do-brze. Być może warto by jednak umożliwić dzielnicom samodzielne staranie się o dotacje na ich projekty. W tym celu konieczna by była zmiana ustawy o ustroju Warszawy lub stosowne pełnomocnictwa miasta dla dzielnic, ale chyba gra jest warta świeczki, jeśli mogłoby to przynieść efekt w postaci lokalnych inwestycji pod-noszących poziom życia mieszkańców.
Maciej Czapliński
Woli udało się zdobyć pieniądze na rewitalizację Chłodnej