Dzielnice przegrywają z Unią
3 lipca 2009
Członkostwo w Unii Europejskiej jest dla Polski szansą ogromnego rozwoju przede wszystkim dzięki zastrzykom finansowym ze wspólnotowych funduszy.
Koordynacja projektów odbywa się bowiem na poziomie miasta, dzielnice nie mają kompetencji, by samodzielnie wnioskować o dotacje dla swych projektów, muszą korzystać z pośrednictwa miejskiego biura funduszy europejskich. W prak-tyce zanim projekt zostanie złożony do BFE, jest uzgadniany z ratuszem i pewna część pomysłów jest na tym etapie odrzucana przez miasto. Duża część projektów, na które dzielnice walcząc samodzielnie mogłyby uzyskać dotację, w ogóle nie powstaje. - Bemowo jest akurat wyjątkiem, bo jako jedyna dzielnica uzyskało 3 mln zł refinansowania kosztów budowy ośrodka sportu przy ul. Obrońców Tobruku.
To dla dzielnicy bardzo dużo, choć w porównaniu z setkami milionów, czy na-wet miliardami, którymi są dofinansowywane inwestycje miasta, to niewiele - mówi Krzysztof Zygrzak z bemowskiego urzędu.
To jednak jak na razie jedyny projekt infrastrukturalny, na który dzielnica do-stała wsparcie. Nie udało się np. przekonać BFE do projektu objęcia całej dzielnicy bezprzewodowym internetem. Dzielnica rozważa wystąpienie w przyszłości o środki na rozbudowę przedszkoli, ocieplanie budynków, a także na refinansowanie budo-wy amfiteatru. Nie wiadomo, co z tych ambitnych zamierzeń uda się zrealizować. Dobrze idzie natomiast realizacja projektów "miękkich": wdrożone zostały Bemow-ski Program Aktywizacji Osób Długotrwale Bezrobotnych oraz Bemowski Program Wspierania Przedsiębiorczości Wśród Młodzieży, dzielnica chciałaby jeszcze wpro-wadzić program modernizacji zarządzania w administracji samorządowej oraz pro-gram wyrównywania szans edukacyjnych uczniów.
Słyszymy stale, że Polska zbyt wolno wykorzystuje pieniądze z programów wspólnotowych i że może się to nawet skończyć odebraniem części dotacji. Przed paroma tygodniami pojawiły się pogłoski, że wschodnia część Białołęki myśli o od-łączeniu się od Warszawy właśnie po to, by łatwiej pozyskiwać fundusze struktu-ralne. Nie ma wątpliwości, że gminy podwarszawskie robią to znacznie lepiej niż dzielnice Warszawy. - To są rozważania z gatunku political fiction - komentuje Krzysztof Zygrzak. - Ustrój Warszawy jest regulowany ustawowo, takie pomysły wymagałyby zmiany ustawy. Podobnie zresztą zmiana kompetencji w ubieganiu się o fundusze. Zapewne gdybyśmy sami mogli występować o dotacje, złożono by wię-cej projektów, ale byłaby z kolei większa konkurencja między dzielnicami - dodaje. Nie zapominajmy jednak, że Bemowo jest w czołówce wyścigu, w innych dzielni-cach sytuacja nie wygląda różowo. Może więc warto byłoby umożliwić dzielnicom staranie się o dotacje na ich projekty niezależnie od inwestycji miejskich. Koniecz-na byłaby zmiana ustawy lub stosowne pełnomocnictwa miasta dla dzielnic, ale chyba w tym przypadku gra jest warta świeczki.
Maciej Czapliński