Dziady na Marywilskiej
9 lipca 2010
Z góry uprzedzam: tytułowe "dziady" nie mają nic wspólnego z dziadostwem.
No, dobrze, ale skąd te "dziady"? Z Mickiewicza. Kiedy w jednym z poprzednich wydań "Echa" zobaczyłem reklamę Kupca z wizualizacją centrum, gdzie na elewacji wdzięczył się napis "Marywilska 44" skojarzenie z wieszczem nasunęło się samo. Ba! W przypadku kupców, którzy na Białołękę trafili ze Stadionu X-lecia, jeden z najbardziej znanych fragmentow dramatu pasuje jak ulał. Zresztą, sami po-patrzmy. Po parafrazie Wieszcza Spoczywającego na Wawelu, wychodzi coś takie-go:
... z matki obcej, krew jego dawne bohatery
a imię jego Marywilska czterdzieści i cztery...
"Z matki obcej" - wiadomo, stadion urodził niejedną (mniejszą lub większą) fortunkę, jednak dla Białołęki tamten bazar był stosunkowo obcy. Dojazd nie taki, towary różne, daleko... Mamy więc załatwioną i matkę, i obcą. A "dawne bohate-ry"? Też proste: hale na Marywilskiej budują stadionowi weterani i to oni nakręcają cały ten biznes, tak jak krew transportuje składniki odżywcze w organizmie.
A teraz, jeśli ktoś będzie chciał wykorzystać twórcze przekształcenie jako slo-gan reklamowy, to ja sobie zastrzegam prawo do tantiemów. Może być stała zniżka na towary oferowane w halach na Marywilskiej. Powiedzmy - 40%. I cztery...
Piotr Gustaw Konrad Marywilski