Coraz częściej, a w oświacie nagminnie kontestuje się pomysły nie dlatego, że są mądre czy głupie ale dlatego, że pochodzą od Romana Giertycha. Pomysł mundurków szkolnych jest jednym z takich przykładów.
Szkoła publiczna w naszym kraju staje coraz bardziej w kontrze do wychowania w naszych rodzinach.
Coraz więcej w niej nauki o prawach a coraz mniej o obowiąz-kach. Wprowadzenie mundurków to jeden z symboli powrotu szkoły, w której wielu rzeczy nie wolno. Nie wolno chodzić z gołym pępkiem, w pomalowanych paznok-ciach czy pomarańczowej fryzurze. Szkoła, w której stosuje się jednolity ubiór uczy skromności i wyrabia nawyk dostosowania swojego zachowania do otoczenia. Szkoła, w której obowiązują żelazne zasady, uczy zasad swoich uczniów. Nikogo nie dziwi fakt, że w renomowanych szkołach mundurki są normą, tak jak wiele zasad sprawdzonych przez steki czy dziesiątki lat. Jest jakieś dziwne przekonanie wśród wielu nauczycieli i niektórych rodziców, że zabranianie czegoś młodym lu-dziom jest czymś złym i niepedagogicznym. Często nie zdajemy sobie sprawy, jaką krzywdę wyrządzamy młodym, rysując przed nimi perspektywę łatwego, niczym nie skrępowanego życia, w którym świat dostosowuje się do naszych zachcianek, a nie my podporządkowujemy się regułom tego świata. A potem mamy pretensje, że nie chcą iść do wojska (bo tam dyscyplina), nie chcą zakładać rodziny (bo ciężko, a ryczące dzieci to obowiązek). No a potem opracowujemy raporty o braku przysto-sowania młodego pokolenia. Ktoś spyta, jaki ma to związek z mundurkami? Bardzo duży drodzy czytelnicy.
No i na koniec ulubiony argument wszystkich przeciwników zmian czegokol-wiek. Koszty?
Jak słucham argumentu, że mundurki są dodatkowym kosztem, to zaczynam się zastanawiać czy moi synowie przed wprowadzeniem mundurków chodzą do szkoły nago i boso. No nie. Co jakiś czas kupujemy im z żoną buty, spodnie, ko-szulki, sweterki, bluzy itp. Co gorsza, na jesień inne, na zimę inne i na wiosnę inne. I wydaje mi się, że nie jesteśmy jedyni w naszym kraju. Jeśli kupimy mundurki, to pewnie nie kupimy iluś innych rzeczy. I to też wydaje nam się logiczne. Drodzy oponenci, kupicie mundurki dzieciom zamiast innych ubrań, a jak wam nie starczy, to zrezygnujecie z kupna komórki, mp3, nowych gier komputerowych czy innych niezbędnych do życia rzeczy i jakoś przeżyjecie tę "biedę i nędzę". A tak poważnie to osobom niezamożnym trzeba będzie pomóc, ale jedynie naprawdę biednym.
Mam nadzieję, ze mundurki to tylko pierwszy etap "wyrządzania krzywdy na-szym dzieciom" w szkole.
Grzegorz Wysocki