REKLAMA

Białołęka

samorząd »

 

Dobra zabawa czy zbędna rozrzutność?

  29 listopada 2011

alt='Dobra zabawa czy zbędna rozrzutność?'

Już po raz piąty mieszkańcy Białołęki będą się bawić na dzielnicowym sylwestrze. Po raz piąty też organizowana jest impreza, na którą dzielnicy nie stać. Jej zwolennikiem jest burmistrz Jacek Kaznowski.

REKLAMA

O tym, że dzielnicy brakuje pieniędzy na remonty dróg, budowę szkół czy ciekawe zajęcia dla dzieci wiadomo od dawna. Mieszkańcy powoli przyzwyczajają się do tej przykrej rzeczywistości, jednak z tym, że sto tysięcy jest wydawane lekką ręką w kilka godzin, wielu pogodzić się nie może. Nawet wśród radnych nie brakuje głosów oburzenia na tę sytuację.

- Każdy lubi mieć swojego sylwestra. Takie imprezy organizuje się jednak wtedy, kiedy ma się na nie pieniądze - mówi Piotr Oracz, radny dzielnicy. - A jeżeli już uważamy, że nas na to stać, to należy robić to na dobrym poziomie. Najbliższy sylwester na Białołęce nie spełnia tych kryteriów. W sytuacji, kiedy ogranicza się pieniądze dla dzielnicy i ledwo udaje nam się spiąć budżet, przeznaczanie kwoty ok. 100 tys. na zabawę jest wielkim, niegospodarnym nieporozumieniem. W tym roku wiele miast ze względu na kryzys zrezygnowało z organizacji sylwestra. Białołęcki rodzi także wątpliwości co do poziomu imprezy. Dobór artystów wygląda tak, jakby na rynku za taką kwotę już nikogo innego nie było. Za pieniądze przeznaczone na sylwestra, w innym czasie, np. wiosną, można zorganizować imprezę plenerową z lepszym doborem wykonawców. Wiadomo, że stawki w noc sylwestrową są bardzo wysokie, więc po co przepłacać? Za te pieniądze można także zorganizować kilka świetnych wydarzeń kulturalnych, które zadowolą różnorodne gusty naszych mieszkańców - uważa Piotr Oracz.

Czy sylwester to kultura?

Sylwester to obecnie jedyna bezpłatna impreza masowa w naszej dzielnicy, Białołęcki Ośrodek Kultury zrezygnował z organizacji "Powitania" i "Pożegnania lata" z powodu... braku pieniędzy. Jednak nie tylko. Dawno minęły już czasy, kiedy na białołęckie festyny przychodziły tysiące rodzin. Z roku na rok frekwencja na imprezach masowych jest coraz słabsza.

Tegoroczna zabawa sylwestrowa odbędzie się po raz piąty. Zwykle gromadzi ona od dwóch do czterech tysięcy widzów i to wyłącznie tuż przed i tuż po północy.

- Uważam, że impreza sylwestrowa na ulicy nie jest wydarzeniem o charakterze kulturalnym. To okazja do picia alkoholu, a nawet burd pod jego wpływem - mówi Alicja Czyżnikowska, szefowa Dzielnicowej Komisji Dialogu Społecznego. - Dwa lata temu wybrałam się na taką imprezę miejską i naprawdę było wręcz niebezpiecznie. Chciałabym, aby radni pilnowali takich wydatków. Za te pieniądze można by zorganizować jakieś wydarzenie kulturalne przez duże K, a jeśli chodzi o Białołękę, to raczej powinno się wynająć nawet kilka niewielkich lokali na wschodniej Białołęce, by prowadzić tam zajęcia uzupełniające ofertę BOK.

W tym roku wiele miast ze względu na kryzys zrezygnowało z organizacji sylwestra. Białołęcki rodzi także wątpliwości co do poziomu imprezy - zauważa radny Piotr Oracz.
Jest taka ogólna tendencja, by wydawać pieniądze publiczne na imprezy masowe, które z kulturą nie mają wiele wspólnego. Moim zdaniem, publiczny grosz powinien być przeznaczany na imprezy o wysokiej jakości i poziomie, na wspieranie rozwoju kultury w oparciu o godne wzorce - podsumowuje Alicja Czyżnikowska.

Zapraszamy na zakupy

Ile i czemu tak drogo?

O tym, że takie imprezy są kosztowne, nikogo przekonywać nie trzeba. W ubiegłym roku dzielnica wydała ok. 150 tys. zł na sylwestra. Dyrekcja BOK twierdzi, że w tym roku będzie dużo taniej. Ile konkretnie? Dyrektor Anna Barańska-Wróblewska odmawia odpowiedzi. - Staraliśmy się maksymalnie zredukować koszty, zachowując jednak wysoką jakość usług i zapewniając równie ciekawą ofertę artystyczną, jak w latach poprzednich - mówi Barańska-Wróblewska. - Efektem prowadzonych przez nas negocjacji cenowych są stawki dla artystów blisko o połowę niższe niż w poprzednich latach i o wiele niższe koszty pozostałych usług, w tym: montażu sceny, obsługi elektroakustycznej, ochrony, zabezpieczenia sanitarnego, sprzątania terenu imprezy, dyżurowania karetki pogotowia - wylicza Anna Barańska-Wróblewska, dyrektorka BOK.

Za pieniądze wydane na jednorazowe wykonanie trzech piosenek przez gwiazdę, można by opłacić kilku nauczycieli muzyki przez rok - mówi Jacek Weiss, były wiceminister kultury.

Przeciwnicy sylwestra nie dają za wygraną i uważają, że nawet mniejsze pieniądze wydawane na ten cel to rozrzutność i niegospodarność. - W budżecie BOK brakuje kasy na nowe sekcje, o planach stworzenia filii ośrodka na wschodniej Białołęce burmistrz tylko gada, gada, gada, gada i gada, a przez pięć lat lekką łapką wydał grubo ponad pół miliona złotych na całkowicie zbędną imprezę - mówi mieszkanka Ruskowego Brodu. - Ile nowych sekcji ośrodka mogłoby za te pieniądze działać dla naszych dzieci?

REKLAMA

Bawimy się i marnujemy talenty

Jacek Weiss, były wiceminister kultury, nie zostawia suchej nitki na "kulturze masowej" w wykonaniu stołecznych dzielnic i proponuje współtworzenie przez samorząd szkół muzycznych. - Za pieniądze wydane na jednorazowe wykonanie trzech piosenek przez gwiazdę, można by opłacić kilku nauczycieli przez rok. We wszystkich polskich miastach, również małych, istnieją, obok państwowych, samorządowe szkoły artystyczne. Jedynie w Warszawie ich nie ma - zwraca uwagę Jacek Weiss. - Część rodziców nawet nie próbuje zapisać swoich pociech do jednej z państwowych szkół, bo przeraża ich widmo pokonywania gigantycznych korków w obie strony, a nie wyobraża sobie, aby ich sześcio- czy siedmioletnie dziecko dojeżdżało komunikacją miejską do szkoły muzycznej, zwłaszcza w okresie jesienno-zimowym, gdy już o godz. 16.00 jest ciemno. Można utworzyć współprowadzoną przez samorząd szkołę muzyczną, po podpisaniu umowy z Ministerstwem Kultury. Takie umowy stosuje się w Polsce bardzo często, ponieważ w państwowym szkolnictwie artystycznym obowiązuje limitowana liczba etatów, a na utworzenie nowych może sobie pozwolić tylko samorząd - podpowiada wiceminister kultury w rządzie Jerzego Buzka.

Wielu zapyta, a skąd na to wziąć pieniądze? Ponad pół miliona wydaliśmy przez pięć lat na sylwestry. Czy impreza sylwestrowa w naszej dzielnicy jest potrzebna? Zapraszamy do dyskusji pod tym artykułem.

Anna Sadowska, oko

 

REKLAMA

Komentarze (11)

# Renata

30.11.2011 10:28

W mojej szkole ogranicza się dzieciom możliwość startu w konkursach przedmiotowych i tłumaczy to tym, że za każde dziecko szkoła musi zapłacić, a tu proszę, na co pan burmistrz wydaje.

# sel

30.11.2011 10:50

Raz w roku dzielnica organizuje coś normalnego dla ludzi i co i znów narzekania.

# Tarchominianka

30.11.2011 11:04

Sel: czy jeśli brakuje ci na podręczniki dla dziecka i np. na zapłacenie za obiady w szkole i komitet rodzicielski, to wynajmujesz knajpę na huczne imieniny albo płacisz tysiaka za wtep na bal sylwestrowy? Nie sądzę. Z budżetem dzielnicy powinno być tak samo. Najpierw chleb, potem igrzyska.

REKLAMA

# antyurzędnik

30.11.2011 18:26

O imprezach organizowanych przez urzędników (BOK+ Ratusz) pisałem już w wątku o Czajce ( imprezy za zaproszeniami niedostępne dla tłuszczy białołęckiej). Podobnie wygląda sprawa Sylwestra. Bardziej jest potrzebny urzędnikom, niż mieszkańcom. Od ponad 12 lat mieszkam na Białołęce i tak się składa, że zawsze mam własne plany Sylwestrowe. Frekwencja ok. 2 tysięcy ( nie wiem kto liczy?) świadczy o tym, że większość mieszkańców dzielnicy również je ma.
Cały czas twierdzę, że te imprezy służą przede wszystkim urzędasom. Normalny mieszkaniec ( o ile nie ma innych planów) przyjdzie tam na ok. 1 godzinę, bo zimno...
Urzędnicy bawią się przy okazji imprezy przez całą noc..
A brakuje pieniędzy na sport, oświatę i inne zdecydowanie ważniejsze potrzeby.

# zdegustowany

30.11.2011 22:12

może lepiej zaprosić Mazowsze na sylwestra,burmistrz takim sympatykiem

# Bogdan

30.11.2011 23:26

Szkoda pieniędzy na te zabawy sylwestrowe. 400-500 osób w tym obsługa i urząd to grupa mizerna. Jeśli Kaznowski tak lubi muzykę to niech kupi sobie bilet do Teatru Wielkiego . Ale za swoje ! Składanie życzeń komuś za pieniądze nie swoje nie ma sensu.

REKLAMA

# Miś

02.12.2011 07:34

Oczkiem w głowie Pana Burmistrza Białołęki to 1/ Czajka wraz ze spalarnią /przepraszam za słowo / gówien 2/ Zespół folklorystyczny Mazowsze 3/ oratoria kościelne 4/ Sylwester 5/ działalność BOK w zakresie organizowanych imprez za zaproszeniami tj dla urzędników i radnych ich rodzin ,znajomych i znajomych znajomych. Nie wiem czy coś pominąłem. Na opłatkowe spotkanie z Panem Burmistrzem trzeba pewnie poczekać w kilometrowej kolejce do Ratusza - ta impreza chyba bez zaproszeń . Panu Burmistrzowi za darmo składam wszystkiego najlepszego w 2012 r i żeby Białołęka rosła w siłę a Nam żyło się lepiej

# Grzegorz

02.12.2011 09:44

Bardzo słuszna wypowiedź pani Alicji Czyżnikowskiej. Impreza sylwestrowa to nie jest kultura, więc nie powinna być finansowana z pieniędzy publicznych, a tym bardziej z budzetu ośrodka kultury.

# kaya

02.12.2011 13:46

Dlaczego zatem nikt nie bierze pod uwagę takich opinii pani Czyżnikowskiej czy radnego Oracza??? Gdzie jest reszta radnych? Po coś ich wybieraliśmy, mieli nas reprezentować i działać w naszym imieniu!!! Zaczną się wykazywać na chwile przed kolejnymi wyborami?!

REKLAMA

# Jerzy

02.12.2011 19:21

Droga Kayo pamiętaj, że większość mieszkańców Białołęki nie wybierała w wyborach samorządowych radnych tylko partie.
Większość mieszkańców nie wiedziała kogo wybiera i co ta osoba zrobiła przed wyborami na rzecz dzielnicy i jej mieszkańców, a raczej czego nie zrobiła.
Kierowała się sentymentem politycznym, a polityka w samorządzie szkodziła i szkodzi nadal.
Dlatego nie dziw się, że dla większości partyjnych radnych samorząd dzielnicy jest krótkim przystankiem w drodze do Rady Warszawy lub...sejmu. Patrząc na plakaty osób startujących do sejmu (Dolczewski, Rabczon), które będą w samorządzie dzielnicy, bądź w Radzie Warszawy nie zrobiły nic dla Białołęki, ba przypominają się mieszkańcom jedynie przed kolejnymi wyborami ( czy po wyborach p.Rabczon już nie myśli o założeniu Towarzystwa Przyjaciół Białołęki? Czu już przestała kochać mieszkańców, bo jej nie wybrali?).
Jako, że nazwa partii wybrała ich na radnych żaden z nich nie podskoczy władzom wyższym partyjnym i się nie wychyli. Dlatego wierni pretorianie dostają ósme, czy dziewiąte miejsce na liście do sejmu i chcą przetrwać nic nie robiąc.
Nieliczni urodzeni samorządowcy, którzy coś chcą zrobić i robią (Tumasz, Włodkowski) przepadają w wyborach, albo jako jednostki nie mogą przeforsować nic.
Jeśli mieszkańcy zaczną głosować na osoby, które znają i wiedzą, co robią przez cały czas ( nie tylko co obiecują przed wyborami) to może się coś zmieni.

# cobra22

04.12.2011 22:10

Z tym sylwestrem to przesada,po raz kolejny niepotrzebnie wydane pieniądze(przecież Wy nie macie podobno na nic pieniędzy, bo kryzys, cięcia, miasto, ratusz itd.). Lepiej zorganizować piknik na dzień dziecka w parku Henrykowskim, jak w br. Przynajmniej dzieci na tym skorzystają.A może na takim sylwestrze obecność radnych i działaczy PO powinna być obowiązkowa!
więcej na forum

REKLAMA

Najnowsze informacje na TuBiałołęka

REKLAMA

REKLAMA

REKLAMA

REKLAMA

Najchętniej czytane na TuBiałołęka

Misz@masz

Artykuły sponsorowane

REKLAMA

Butelki dla dzieci Kambukka
Kambukka Reno

REKLAMA

AMBRA - Twoje Perfumy
AMBRA - Twoje Perfumy

Kup bilet

Znajdź swoje wakacje

Powyższe treści pochodzą z serwisu Wakacje.pl.

Polecamy w naszym pasażu

Wstąp do księgarni

REKLAMA

REKLAMA

Top hotele na Lato 2024
Top hotele na Lato 2024

REKLAMA

REKLAMA

Wyjazdy sportowe
Wyjazdy sportowe