Deweloper chce rozebrać starą drożdżownię. "Grunt jest skażony"
23 lipca 2019
Powstała na początku XX wieku gorzelnia drożdżowa Henryka Bienenthala była przed II wojną światową jednym z największych producentów drożdży i spirytusu. Po wojnie zakład przy Klasyków przekształcono w fabrykę aromatów chemicznych, której ostatnim właścicielem była Pollena-Aroma.
Na przełomie lat 2016/2017 teren odkupił fiński deweloper YIT, który zburzył mało ciekawe, powojenne zabudowania oraz ruszył z budową budynków mieszkalnych i renowacją 100-letnich obiektów. Jako pierwsza została odnowiona stojąca przy ulicy portiernia. Potem zaczęły się problemy.
Zburzyć i odbudować?
- Wystąpiliśmy do stołecznego konserwatora zabytków o wykreślenie z gminnej ewidencji zabytków budynku głównego gorzelni drożdżowej - mówi Tomasz Konarski, prezes polskiego oddziału YIT. - W trakcie prac przygotowawczych oraz w toku przeprowadzonych ekspertyz i analiz ustalono, że w gruncie pod budynkiem znajdują się zanieczyszczenia. Mają one charakter poprzemysłowy i związane są z wcześniejszym funkcjonowaniem drożdżowni. W związku z tym spoczywa na nas obowiązek przeprowadzenia remediacji, która odbędzie się w zgodzie z przepisami polskiego prawa, pod okiem Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska.
Jak wyjaśnia Konarski, efektem remediacji będzie usunięcie historycznych zanieczyszczeń oraz doprowadzenie gruntu pod drożdżownią do stanu bezpiecznego i w pełni komfortowego dla przyszłych mieszkańców.
- W celu zrealizowania remediacji, a także ze względu na zły stan techniczny budynku głównego drożdżowni, konieczne jest jego rozebranie - zaznacza prezes. - Zapewniamy jednak, że zostanie on zrekonstruowany tak, aby wiernie odwzorować oryginał i zachować wyjątkowy charakter miejsca. Jesteśmy w stałym kontakcie z mazowieckim konserwatorem zabytków.
YIT zapewnia, że grunt pod dwoma budynkami mieszkalnymi Aroma Park, które powstały przy Klasyków, jest czysty. Pierwsi lokatorzy mają odebrać klucze w październiku.
"Nie kwalifikuje się do rozbiórki"
Zabudowania dawnej drożdżowni to jedne z najciekawszych obiektów Białołęki oraz jedyne tego typu obiekty w Warszawie i okolicach. W latach 2012-2014 mazowiecki konserwator aż trzykrotnie próbował wpisać je do rejestru, ale decyzja za każdym razem była uchylana przez Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Budynki znajdują się więc tylko w gminnej i wojewódzkiej ewidencji zabytków, które nie zapewniają pełnej ochrony.
- W marcu został złożony wniosek w sprawie opinii odnośnie planowanej rozbiórki i odbudowy budynku z odtworzeniem oryginalnej elewacji - dowiedzieliśmy się w biurze Mazowieckiego Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków. - Po zapoznaniu się z przedłożoną dokumentacją i opracowaniami konserwator ocenił, że z punktu widzenia konserwatorskiego historyczne ściany zewnętrzne obiektu nie kwalifikują się do całkowitej rozbiórki. Przyzwolenie na jego wyburzenie byłoby sprzeczne z założeniami ochrony dla obiektów zabytkowych.
Nieoficjalnie urzędnicy z biura konserwatora podpowiadają, że istnieją technologie pozwalające oczyścić grunt pod budynkiem bez rozbierania go. Np. podniesienie obiektu w całości, a następnie opuszczenie po rekultywacji terenu.
(dg)