Dęby zostają przy Czecha. Zagrażają ludziom, ale wycinki nie będzie
9 września 2021
Zarząd Zieleni zmienił zdanie w sprawie drzew rosnących przy ruchliwej drodze. Jeszcze w czerwcu urzędnicy mówili, że są śmiertelnym zagrożeniem dla kierowców.
O drzewach rosnących po południowej stronie drogi, między skrzyżowaniami z Kajki i Zalipiem pisaliśmy trzy miesiące temu. Jak wynikało z prowadzonej przez warszawski ratusz mapy "Wiem o wycince", do usunięcia przeznaczone zostały trzy okazałe dęby rosnące przy Czecha.
Wycinki nie będzie
- Przeprowadziliśmy dodatkowe badania, po których rezygnujemy z usunięcia tych drzew - powiedziała "Gazecie Wyborczej" Anna Stopińska, rzeczniczka Zarządu Zieleni.
W czerwcu ten sam urząd informował, że trzy stuletnie dęby są w złym stanie i stanowią zagrożenie dla ludzi. Gdyby któryś z nich przewrócił się na jezdnię Czecha, skutki mogłyby być tragiczne. Podczas przeprowadzonych przez Zarząd Zieleni analiz stwierdzono rozległą martwicę pni i ubytki po wyłamaniach oraz wykonanych przed laty cięciach. Co więcej, na drzewach pasożytują ozorek dębowy i czyreń dębowy. Są to grzyby powodujące gnicie pnia i szybki rozkład tkanki żywej.
Całkowicie zmienili zdanie
Zarząd Zieleni przeprowadził jeszcze jedno badanie, które wykazało, że dęby można uratować i jeśli będą właściwie pielęgnowane, nie będą stanowić zagrożenia dla kierowców. Która z dwóch ekspertyz, za które zapłacili podatnicy, była błędna? Tego nie wiemy.
"Gazeta Wyborcza" podaje, że urzędnicy zamierzają teraz wykonać tzw. cięcia pobudzające i rozpocząć przebudowę koron dębów, która potrwa około... dwudziestu lat. Zarząd Zieleni zastanawia się nawet nad zgłoszeniem alei drzew przy Czecha jako kandydata do miana pomnika przyrody.
(dg)