REKLAMA

Wawer

różne »

 

Cuda i dziwy

  7 listopada 2008

Był październik miesiącem rewolucji, był miesiącem oszczędności. Teraz stał się czasem kilku lokalnych zdziwień i długo oczekiwanej komunikacyjnej radości.

REKLAMA


Autorka jest radną Warszawy (Partia Demokratyczna - demokraci.pl)
 

Ukończone metro

Cudem wydaje się dokończenie pierwszej linii metra. Cztery ostatnie stacje powstały w ciągu dwóch lat. To tempo niespotykane w 25-letniej historii budowy pierwszej linii warszawskiego metra, mającej 21 stacji i biegnącej od Kabat, przez Mokotów i Śród-mieście do Młocin. Czas przejazdu całej linii o dłu-gości ponad 23 km wynosi 40 minut.

W 1982 roku Rada Ministrów zadecydowała o bu-dowie metra. 15 kwietnia 1983 roku wbito w ziemię pierwszy pal stalowy na Ursynowie. Tę datę uważa się za moment rozpoczęcia inwestycji, która obecnie dobiegła wreszcie końca. Uroczyste otwarcie ostat-niej stacji zgromadziło kilka tysięcy warszawiaków i było bardzo udane. Na stacji Słodowiec chętnych do przejazdu metrem na trzy nowe stacje było tak wie-lu, że nie zmieścili się w pociągu. Pasażerowie zwiedzili ogromny węzeł Młociny: stację metra, pętlę tramwajową i autobusową oraz parking na tysiąc aut. Wieczo-rem stał się on miejscem wielkiej, plenerowej imprezy. Oprócz jazdy metrem za darmo, były koncerty i radosne tańce na zatłoczonych peronach. Dziwem było to, że impreza miała świecki charakter, nie było poświęcenia nowych stacji. Kolejnym zaskoczeniem zaś, że prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz dziękując bu-downiczym nie pomniejszała wkładu swoich poprzedników - stosowny list przesłała m.in. do generała Wojciecha Jaruzelskiego, który podjął decyzję o budowie metra oraz do Lecha Kaczyńskiego, który był przed nią włodarzem miasta.

Miasto na topie

W cudowny sposób Warszawa została uznana za jedno z 10 najbardziej modnych miast świata w rankingu opiniotwórczego i bardzo popularnego wśród podróżników amerykańskiego przewodnika "Lonely Planet". Oceniano nie tylko liczbę zabytków, hoteli czy piękna architektury (tu nie możemy konkurować z takimi uznanymi tu-rystycznymi potentatami jak Paryż czy Rzym), a także specyficzny, niepowtarzalny klimat miasta. Zadziwieni możemy być tym, za co chwalą sobie stolicę przyjezdni: urzekają ich przepełnione swoistym klimatem pijalnie czekolady i bary wegetariań-skie. A za wielką atrakcję uważają warszawską Pragę, kluby, hostele i... niespoty-kane u nich PRL-owskie, socrealistyczne budownictwo. Dziwne, że to, czego wielu z nas się wstydzi, dla zachodniego turysty jest atutem miasta.

Znajdź swoje wakacje

Powyższe treści pochodzą z serwisu Wakacje.pl.

Rozwój pomimo recesji

Cudownym zrządzeniem losu Warszawa przez ostatnie lata hojnie korzystała z koniunktury i przeżywała prawdziwy boom inwestycyjny. W ciągu zaledwie kilku lat przybyło w stolicy sto tysięcy mieszkań i tysiące metrów kwadratowych powierzchni biurowych. Dziś, wobec kłopotów światowej gospodarki, ratusz zastanawia się, jak uruchomić kolejne inwestycje, badając czy kryzys nie zachwieje budżetem miasta i kondycją firm startujących w przetargach. O dziwo, kryzys może nieść też nowe szanse Warszawie. Bo choć w 2009 roku do budżetu stolicy ma wpłynąć miliard złotych mniej z powodu zmian w podatkach, a kolejny miliard z wypracowanych przez Warszawę dochodów trzeba będzie oddać do budżetu państwa w ramach tzw. janosikowego (którym najbogatsze samorządy muszą wspierać te najuboższe), choć nie opłaca się na razie emisja obligacji, z których miasto miało uzyskać ko-lejny miliard - to stołeczna kasa może na kryzysie także coś zyskać. Samorząd stanie się bardziej atrakcyjnym partnerem dla firm biorących udział w przetargach na miejskie inwestycje, bo firmy, walcząc o kontrakty, których na rynku będzie mniej, nie będą już mogły narzucać nam tak gigantycznych cen, jak to miało choć-by miejsce przy przetargu na drugą linię metra. A droższe euro sprawia, że dosta-niemy realnie więcej pieniędzy z unijnych dotacji.

REKLAMA

Bocian obrońca

Przyrodniczym cudem było pojawienie się na polskim niebie od stuleci nie widywa-nego u nas sępa, który - o zgrozo - u nas szukał padliny. O dziwo, drapieżnik został niegościnnie przyjęty przez swojskiego boćka, który zdrowo policzył mu - a raczej jej - kości. Obecnie młoda sępica, tuczona nutriami i królikami dochodzi do siebie w naszym zoo. Dzięki obrączce udało się ustalić, że jest z Chorwacji i za kilka dni wróci tam samolotem do stacji ornitologicznej, która się o nią upomina. A pan bo-cian we fraku, cały i zdrowy, jeśli zechce odwiedzić południe, zrobi to o własnych siłach.

Zwycięską wojnę bociana - roznosiciela bobasków, z sępem, pożeraczem zwłok, poczytuję za dobry znak dla nas wszystkich. Bo wygrał stróż domowego spokoju i dostatku. A ponuremu sępowi niewiele udało się wysępić.

Agnieszka Kuncewicz
akuncewicz@warszawa.um.gov.pl

 

REKLAMA

Komentarze

Ten artykuł nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Twój może być pierwszy...

LINKI SPONSOROWANE

REKLAMA

Zapraszamy na zakupy

REKLAMA

Najnowsze informacje na TuWawer

REKLAMA

Kambukka Olympus
Kambukka Lagoon

REKLAMA

Wyjazdy sportowe
Wyjazdy sportowe

Misz@masz

Artykuły sponsorowane

REKLAMA

Butelki dla dzieci Kambukka
Kambukka Reno

REKLAMA

AMBRA - Twoje Perfumy
AMBRA - Twoje Perfumy

Kup bilet

Znajdź swoje wakacje

Powyższe treści pochodzą z serwisu Wakacje.pl.

Polecamy w naszym pasażu

Wstąp do księgarni

REKLAMA

REKLAMA

REKLAMA

REKLAMA

City Break
City Break