Co dalej z psim Azylem w Falenicy?
19 lutego 2013
Azyl pod Psim Aniołem w Falenicy mieści się na prywatnej posesji Agnieszki Brzezińskiej i istnieje już ponad 30 lat. W tym czasie w jego pobliżu powstały osiedla bloków i domów jednorodzinnych i jak łatwo się domyśleć, powstał problem kłopotliwego sąsiedztwa.
Obecnie psi azyl prowadzi założona przez Agnieszkę Brzezińską fundacja, która jest organizacją pożytku publicznego. Sam azyl formalnie nie jest schroniskiem dla zwierząt. Choć fundacji przyświeca szczytny cel pomagania skrzywdzonym zwierzętom, to niestety weszła w kolizję z prawem. Choć właściwie należałoby napisać, że prawo weszło w kolizję z azylem. Gdy w bezpośrednim sąsiedztwie (ok. 100 m) deweloper wybudował osiedle trzypiętrowych bloków, powstał problem, bo przepisy nie zezwalają, aby schronisko lub podobna placówka, znajdowało się bliżej niż 150 m od siedzib ludzkich. Mieszkańcy, którzy kilka lat temu nabywali mieszkania w tej okolicy, mieli świadomość sąsiedztwa, jakie się tam znajduje. Nie bez winy jest tu sam deweloper, który bezpodstawnie obiecywał kupującym, że schronisko niebawem będzie zlikwidowane, czyli krótko mówiąc nabił ludzi w butelkę i zostawił ich z problemem.
Dzielnica: nic nie mogliśmy
Właściciele działek przy ulicy Kosodrzewiny interweniowali w sprawie azylu podczas ostatniego spotkania władz dzielnicy z mieszkańcami. - Płacimy podatki, chcemy więc mieć prawo do snu, do życia w normalnych warunkach, a nie w smrodzie. Mowa o schronisku dla psów. W nocy wyją, szczekają. W dzień śmierdzi, a na polanie są szczury. Co urząd dzielnicy zamierza z tym zrobić, na jakim etapie jest sprawa schroniska?
- Trochę znam sprawę, bo mam znajomych, którzy mieszkają w tych blokach - mówi wiceburmistrz Adam Godusławski. - Jak jestem u nich, szczególnie latem, to gdy wiatr powieje w niekorzystnym kierunku, to tam się nie da żyć. Szczególnie mocno w tej sprawie występuje do Wojewódzkiego Inspektora Sanitarnego wspólnota mieszkańców tych bloków. Nieporozumieniem jest robienie schroniska wśród zabudowy - stwierdził wiceburmistrz.
Władze dzielnicy podkreślają, że na jej terenie nie ma zarejestrowanego schroniska dla zwierząt. - Na prywatnej posesji zlokalizowanej przy ul. Kosodrzewiny 7/9 od lat 90. mieści się przytulisko dla porzuconych psów i kotów, które stopniowo powiększało się - informuje rzecznik dzielnicy Andrzej Murat.
- To prawda, że nie posiadamy statusu schroniska - potwierdza Agnieszka Brzezińska. - Ale nic nie słyszałam o eksmisji. My się od bardzo dawna staramy i prosimy władze Wawra o przydzielenie nam innego terenu. Niestety, nie otrzymaliśmy pomocy. Otrzymaliśmy za to propozycję od władz Bielan, ale na przeprowadzkę są potrzebne ogromne fundusze. A ja marzę o tym, żeby się stąd wynieść, bo jest nam tu za ciasno - mówi szefowa azylu.
Klamka zapadła
Sprawa azylu trafiła na drogę sądową i po kolejnych odwołaniach, w grudniu ubiegłego roku, zapadł prawomocny wyrok Naczelnego Sądu Administracyjnego, który odrzucił kasację fundacji i podtrzymał w mocy wyrok sądu wojewódzkiego.
Jak informuje Powiatowy Inspektorat Weterynarii, zgodnie z wyrokiem sądu, azyl nie ma prawa działać i musi zostać zlikwidowany. - Fundacja dalej może tam mieć swoją siedzibę, ale psy nie mogą tam pozostać. Będzie jeszcze postępowanie z naszej strony i ze strony wydziału ochrony środowiska i ustalimy wspólną kontrolę tego miejsca - informuje przedstawiciel PIW.
Co oznacza dla zwierząt "likwidacja", jaki los je spotka? Powiatowy Inspektorat Weterynarii chce, aby w tej sprawie wypowiedziała się sama pani Agnieszka Brzezińska. - Chcemy dać fundacji szansę przedstawienia programu likwidacji azylu. Skoro działa on od tylu lat, to kilka dodatkowych dni nie zrobi tu wielkiej różnicy. Chcemy do tego podejść po ludzku. A jak szybko nastąpi likwidacja? To będzie zależało od tego, czy pani Brzezińska będzie chciała współpracować.
Likwidację azylu potwierdza też rzecznik wawerskiego ratusza Andrzej Murat. - Powiatowy lekarz weterynarii jest organem właściwym do wydania decyzji zmierzających do likwidacji tego schroniska. Taka decyzja została wydana. Powiatowy lekarz weterynarii, który prowadzi nadzór nad likwidacją schroniska do czasu całkowitego usunięcia zwierząt, przeprowadza regularne kontrole mające na celu stwierdzenie, czy zwierzęta są otaczane właściwą opieką, otrzymują karmę i wodę, a także czy prowadzona jest akcja przekazywania zwierząt odpowiednim właścicielom lub opiekunom - wyjaśnia rzecznik.
I znów potwierdziło się przysłowie "kowal zawinił - Cygana powiesili". Po latach działalności azyl dla porzuconych zwierząt przegrywa z cwaniactwem dewelopera i obojętnością władz dzielnicy.
Sławomir Bączyński