Cięcia pensji samorządowców. Ile zarobią?
4 czerwca 2018
W czasach, gdy Polacy wynagradzani są coraz lepiej, gorzką pigułkę obniżek swoich wynagrodzeń już wkrótce będą musieli przełknąć włodarze naszych gmin oraz ich zastępcy. Mówi się też o cięciach wynagrodzeń pozostałym samorządowcom i prezesom gminnych spółek.
Wynagrodzenie starostów, wójtów, burmistrzów i prezydentów miast oraz ich zastępców zostanie obniżone o 20 proc. Tak zakłada przyjęte niedawno przez rząd rozporządzenie ws. wynagradzania pracowników samorządowych. "Wykonywanie funkcji zarządzających w samorządach - tak jak w przypadku posłów i senatorów - oznacza pełnienie służby na rzecz społeczeństwa. Dlatego podlega ono społecznej ocenie i powinno spełniać standardy wymagane w życiu publicznym" - czytamy w komunikacie Centrum Informacyjnego Rządu. Obniżenie wynagrodzeń osób zarządzających samorządami będzie obowiązywać już od 1 lipca.
Cięcia u włodarzy gmin
Obecnie zgodnie z ustawą o pracownikach samorządowych, uwzględniając wszystkie składniki i dodatki, pensja wójta, burmistrza, prezydenta miasta, marszałka i starosty w 2018 r. nie może być wyższa niż siedmiokrotność kwoty bazowej, czyli ok. 12,5 tys. zł brutto (obecnie kwota bazowa wynosi 1789,42 zł). I tak prezydent Legionowa Roman Smogorzewski zarabia 12,3 tys. zł brutto. Część zasadnicza jego pensji to 6200 zł brutto i to właśnie z tej kwoty przyszła 20-procentowa obniżka będzie liczona. Zatem po zmianach, prezydent Smogorzewski nadal będzie zarabiał godnie, a więc ponad 11 tys. zł. Podobnie zresztą jak burmistrz Serocka Sylwester Sokolnicki, wójt Nieporętu Sławomir Mazur, jak i wójt Wieliszewa Paweł Kownacki, którzy już dziś zarabiają ponad 12 tys. zł brutto. Wójt Jabłonny Jarosław Chodorski zarabia od swoich kolegów nieco mniej, bo ponad 11,4 tys. zł a jego pensja spadnie do poziomu 10,2 tys. zł brutto. Natomiast starosta Robert Wróbel zarabia około 13 tys. zł. Obniżka wynagrodzeń oznacza w praktyce utratę dochodu w wysokości jednej pensji rocznie.
Obniżki dla pozostałych samorządowców
Podobnie sprawa się z zastępcami gminnych włodarzy. Wedle oświadczeń majątkowych zarabiają oni porównywalnie do swoich szefów. Wiceprezydenci Legionowa - Marek Pawlak i Piotr Zadrożny inkasują po 13,9 tys. zł brutto, wicewójt Jabłonny Marcin Michalski zarabia 10,8 tys. zł brutto, wicewójt Nieporętu Alicja Sokołowska pobiera przeszło 13,1 tys. zł, wicewójt Wieliszewa Zenon Popławski - 12,3 tys. zł, a zastępca burmistrza Serocka Józef Zając - 12 tys. zł, zaś wicestarosta Jerzy Zaborowski zarabia blisko 12 tys. zł.
Posłowie PiS chcą pójść krok dalej, wprowadzając zasadę, zgodnie z którą wynagrodzenie pozostałych samorządowców nie powinno być wyższe od miesięcznego uposażenia włodarza w danej gminie. Oznaczałoby to obniżkę pensji również dla urzędników piastujących najwyższe stanowiska, tj. sekretarzy i skarbników gmin, którzy niekiedy zarabiają więcej od swojego szefa.
Prezesi też będą zarabiać mniej
W spółkach gminnych jej prezesi potrafią mieć znacznie większe wynagrodzenie od włodarzy gmin. I tak np. według oświadczeń majątkowych prezes legionowskiego PWK Grzegorz Gruczek zarabia około 21 tys. zł, prezes KZB Irena Bogucka - 14 tys. zł, a prezes legionowskiego PEC Narcyz Tokarski - 18 tys. zł. Posłowie PiS chcą wprowadzić zasadę, zgodnie z którą wynagrodzenie prezesów miejskich spółek nie powinno być wyższe od miesięcznego uposażenia włodarza w danej gminie. Oznacza to, że szykują się spore cięcia płac - w przypadku prezesa PWK obniżka nawet 50 proc. Przeciwnicy takich zmian argumentują, że sprawnym menadżerom trzeba po prostu płacić dużo więcej. Innego zdania są posłowie, którzy głoszą tezę, że w spółkach miejskich nie zasiadają fachowcy, lecz "krewni i znajomi królika".
(DB)