Chłopiec niczym wiewiórka i jego klucze
16 maja 2013
Niecodzienny widok miałem okazję podziwiać na ul. Bachusa. Przechodząc pod ogromnym dębem zorientowałem się, że z góry spadają na mnie połamane gałązki. Ale to nie była sprawa wygłodniałych po długiej zimie wiewiórek, lecz... małego chłopca.
Powodem tej wspinaczki były... klucze od domu, które Mikołaj, bo tak miał właśnie na imię chłopiec-wiewiórka, próbował ściągnąć z wysokiej gałęzi. Co klucze robiły na drzewie? Jak się znalazły na takiej wysokości? - Zwyczajnie! Podrzucałem je i się powiesiły. To musiałem po nie wejść - odpowiada Mikołaj jakby to była "oczywista oczywistość" i uśmiecha się od ucha do ucha, po czym... szybko ucieka do domu. No, w końcu teraz już może - ma przecież klucze...
sb