REKLAMA

Białołęka

różne »

 

Chcemy ulicy Anny Jantar

  10 marca 2006

Kiedy na początku lat 70-tych zaczynała swoją estradową karierę, nie przypuszczała zapewne, że stanie się legendą polskiej muzyki rozrywkowej, ikoną tamtych czasów. Jakby na przekór temu, co śpiewała, że "Nic nie może wiecznie trwać"... Przez krytyków uznana za jedną z najpopularniejszych piosenkarek XX wieku.

REKLAMA

Jedyny w Polsce, działający od ponad 15 lat, Klub Muzyczny im. Anny Jantar zwrócił się do komisji statutowej dzielnicy Białołęka z propozycją, by jedną z ulic na którymś z nowych osiedli nazwać imieniem Anny Jantar.

Urodziła się 10 czerwca 1950 roku w Poznaniu. Dla muzyki. I żeby śpiewać. Edukację muzyczną rozpoczęła od gry na fortepianie w wieku 4 lat. W liceum z powodzeniem grała trudniejszy repertuar studentów PWSM. Zakochana w utworach Chopina marzyła o zawodzie pianistki.

Gdy miała 17 lat, brat-poeta, student filologii polskiej, wprowadził ją w środowi-sko artystyczne i "zaraził" bakcylem do piosenki literackiej. W kabaretach i tea-trzykach piosenki "Nurt", "Od nowa", "Ósmy dzień" i "Oktawa", kierowanym przez brata, początkowo akompaniowała piosenkarzom-amatorom. Któregoś dnia spró-bowała zaśpiewać. I tak się zaczęło.

Najpierw był V OFPiPS w Krakowie (1968) i wyróżnienie dla własnej kompozycji do wiersza Tadeusza Kubiaka "A lipiec gra?", potem FAMA-69 i nagroda za interpretację literackiej piosenki "Łąka bez kwiatów".

Śpiewała w grupach młodzieżowych "Polne kwiaty", "Sześć", "Szafiry". Ale świat by o niej pewnie nie usłyszał, gdyby nie zakochał się w niej pewien muzyk - Jarosław Kukulski. W 1969 roku została solistką w jego zespole "Waganci", a rok później - jego żoną. Mariaż z "Wagantami" to udział w FPŻ Kołobrzeg-70, pierwsze zagraniczne wojaże po republikach byłego ZSRR i NRD, nagrania radiowe i płytowe.

W 1973 roku pojawiła się na FPP w Opolu i jako Anna Jantar wylansowała swój pierwszy solowy przebój, piosenkę-memento "Najtrudniejszy pierwszy krok".

Laureatka wielu krajowych i zagranicznych festiwali: Nagroda Publiczności w FPP Opole-74 ("Tyle słońca w całym mieście"), nagroda Polskich Nagrań w FPŻ Kołobrzeg-74 ("Nie żałujcie serca dziewczyny"), III nagroda na CISCO-74 w Castelbar ("Tak wiele jest radości"), wyróżnienie na CISCO de la Chanson-74 w Lubljanie ("Czas jest złotem"), II miejsce na Festiwalu Przebojów Drezno-75 ("Niech ziemia tonie w kwiatach"), II nagroda na Made in Hungary-78 w Buda-peszcie ("Let me stay") i na festiwalu Interstudio-78 w Helsinkach ("Tylko mnie poproś do tańca"), wyróżnienie na OIRT-Gala'79...

Po narodzinach córki Natalii, powróciła na estradę z nowym repertuarem. Nie była to już "taka sobie zwykła Anna" z utworu "Jambalaya". Jej nowe piosenki, zabarwione dozą dramatyzmu, w treści były bardziej wnikliwe i dojrzalsze. Ale nie brakowało i recenzji krytycznych. Sporo emocji wywołał utwór "Tylko mnie poproś do tańca". Zarzucano Ani, że zaczyna śpiewać "pod" Ewę Demarczyk, że parodiuje Annę German. Niezrażona tymi uwagami dalej eksperymentowała. Była pierwszą polską piosenkarką, która przełamała obowiązujące kanony, że artystka popowa nie ma prawa śpiewać na rockową nutę. Dowodem tego były przebojowe nagrania z zespołami "Budka Suflera" i "Perfect": "Spocząć", "Tak dobrze mi w białym", "Układ z życiem", "Do żony wróć", "Nic nie może wiecznie trwać".

Odkąd "zdradziła" męża w sensie artystycznym i nagrała płytę wspólnie z Budką Suflera i Perfectem, zaczęto mówić o kryzysie w ich małżeństwie. Kiedy w grudniu 1979 roku wyjeżdżała na trzymiesięczny kontrakt do Stanów Zjedno-czonych, mówiono, że po powrocie zamierza zmienić swoje życie o 180 stopni.

Termin jej powrotu kilkakrotnie ulegał zmianie. Miała wrócić 22 marca, potem 16. W ostatniej chwili udało się jej zarezerwować bilet na lot dwa dni wcześniejszy. Wieczorem 13 marca 1980 roku dzwoniła z Nowego Jorku do domu. Prosiła, by na lotnisko wyjechała po nią także córeczka, 4-letnia Natalia. Nazajutrz samolot, którym wracała, rozbił się na warszawskim Okęciu...

Jej tragiczna śmierć stała się pożywką dla złaknionych skandali. W plotkarskim światku zawrzało. Pojawiły się sensacyjne "fakty", że nie zginęła w wypadku samolotowym, tylko została porwana przez zakochanego w niej bogatego szejka arabskiego, że leciała na rozwód z Kukulskim...

Muzycy z Budki Suflera poświęcili jej utwór "Słońca jakby mniej" oraz dedykowali album "Ona przyszła prosto z chmur".

Wielbiciele Bursztynowej Dziewczyny do dzisiaj nie pogodzili się z jej odejściem. Kolekcjonują jej nagrania, zdjęcia i wycinki prasowe. Dla nich Ania nie umarła - wciąż żyje w ich sercach i w swoich evergreenowych piosenkach. Dowodem tego jest 15-letnia działalność jedynego w Polsce jej fan-clubu.

Anna Tomasik


Fotografia ze zbiorów prywatnych autorki

 

REKLAMA

Komentarze

Ten artykuł nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Twój może być pierwszy...

REKLAMA

Najnowsze informacje na TuBiałołęka

REKLAMA

REKLAMA

REKLAMA

REKLAMA

Najchętniej czytane na TuBiałołęka

Misz@masz

Artykuły sponsorowane

REKLAMA

REKLAMA

Kup bilet

Znajdź swoje wakacje

Powyższe treści pochodzą z serwisu Wakacje.pl.

Polecamy w naszym pasażu

Wstąp do księgarni

REKLAMA

REKLAMA

AMBRA - Twoje Perfumy
AMBRA - Twoje Perfumy

REKLAMA

Butelki dla dzieci Kambukka
Kambukka Reno

REKLAMA