Burmistrz: niech szkoła na Szadkowskiego poprawi wyniki
19 września 2013
O podstawówce na Szadkowskiego, konkursach na dyrektorów szkół, przedszkolach, tramwaju na Powstańców, przychodni na Chrzanowie - "Echo" rozmawia z Albertem Stomą, burmistrzem Bemowa.
- Został Pan burmistrzem dość nagle, gdy Jarosław Dąbrowski trafił do miejskiego ratusza jako wiceprezydent odpowiedzialny za naprawienie błędów popełnionych przy wprowadzaniu w życie ustawy śmieciowej. Dlaczego akurat Panu powierzono to stanowisko? Jest Pan burmistrzem "technicznym" do końca kadencji, czy może myśli Pan o kolejnych czterech latach?
- Na razie o kolejnej kadencji nie myślę. Wszystko zależy od wyniku wyborów, składu rady dzielnicy, a także od tego czy zdrowie pozwoli mi działać przez kolejne lata.
Opozycja chce odwołać burmistrza za wydarzenia w szkole na Szadkowskiego
W gorącej atmosferze rozpoczął się rok szkolny w szkole nr 321 przy ul. Szadkowskiego. Nowa dyrektorka zwolniła 16 nauczycielek, a 2 września budynek był nieprzygotowany na przyjęcie uczniów.
Póki co bardzo chętnie podjąłem się tego zadania do końca kadencji. Dlaczego akurat ja? Może z uwagi na wiek i doświadczenie.
- Decyzja o Pana wyborze musiała zapaść dość szybko, ale też równie szybko przyszły pierwsze poważne kłopoty. Mam na myśli wydarzenia w szkole na Szadkowskiego. Dlaczego nie rozstrzygnięto konkursu na dyrektora i w placówce tej doszło do wydarzeń, które "rozsławiły" Bemowo na cały kraj.
- Wyjaśnię od początku. W lutym rada Warszawy podjęła uchwałę o przeprowadzeniu konkursu na nowego dyrektora. Konkurs ten był konieczny z uwagi na połączenie dwóch placówek w nowy zespół szkolno-przedszkolny. Niestety, sam konkurs odbył się znacznie później z powodu opóźnienia publikacji ogłoszenia o nim w Dzienniku Urzędowym Województwa Mazowieckiego. Władze dzielnicy nie miały na to żadnego wpływu. Włodzimierz Skarzyński, czyli dotychczasowy dyrektor, został przez komisję wybrany 26 czerwca, ale z powodu odwołania się jego kontrkandydatki konkurs został unieważniony i musieliśmy znaleźć kogoś pełniącego obowiązki dyrektora.
- Rozsądek nakazuje powierzyć je dotychczasowemu...
- Tak, ale nie w sytuacji, gdy on sam bierze udział w konkursie. Taka decyzja byłaby odebrana jako faworyzowanie jednego z kandydatów. Proponowałem powierzenie funkcji p.o. dyrektora m.in. dotychczasowym zastępcom, ale odmawiali podjęcia się tego zadania. W sierpniu zarząd dzielnicy zaproponował powierzenie pełnienia funkcji dyrektora pani Małgorzacie Zarzyckiej, dotychczasowej nauczycielce w szkole nr 321. Niezwykle istotne jest to, że pani Zarzycka posiada kwalifikacje wymagane do prowadzenia placówki oświatowej. Jednak formalnie decyzje mogła ona podejmować dopiero 2 września. Wcześniej zapoznała się z dokumentacją i okazało się, że połowa kadry ma umowy na czas określony do 31 sierpnia. Na podstawie rozmów z nauczycielami rozpisała plan lekcji i 29 sierpnia potwierdziła gotowość zatrudnienia 42 nauczycieli spośród 57 tych, którzy mieli umowy na czas określony. Pozostałe 15 osób zaczęło protest, bo poprzedni dyrektor obiecał im, że będą dalej pracować, choć nie miał do tego prawa.
- I dalej historia znana jest z mediów...
- Owszem, ale mieszkańcy znają wersję podkoloryzowaną. Przypominam, że wśród 15 osób, z którymi pierwotnie pani Zarzycka nie chciała podpisać nowych umów, jest 13 emerytów. Przede wszystkim nikt na Szadkowskiego nie został zwolniony, nikt też nie zabarykadował się w stołówce, a właśnie te informacje posłużyły radnym opozycji do zwołania specjalnej sesji w sprawie odwołania mnie z funkcji burmistrza. Na Kaliskiego lada dzień ruszy przedszkole, jednak początkowo tylko dla 30 dzieci. Docelowo, w przyszłym roku szkolnym będzie miejsce dla 200 maluchów. Druga placówka powstanie przy Obrońców Tobruku. Tymczasem kiedy pani Zarzycka dowiedziała się, co nauczycielom obiecał dyrektor Skarzyński, postanowiła zatrudnić tych, którzy mieli dokończyć wychowawstwo. Ostatecznie osiem osób zostało zatrudnionych. Pozostałym zadeklarowałem pomoc w znalezieniu pracy. Pięć osób zgłosiło się do mnie i pomogłem im. Jedna osoba zgłosiła się dopiero 9 września. W tym przypadku jest to już bardzo trudne. Reasumując - pani Zarzycka nie mogła formalnie działać wcześniej niż 2 września. Zresztą, gdybyśmy powierzyli funkcję p.o. dyrektora panu Skarzyńskiemu - sytuacja prawna byłaby taka sama. Natomiast poprzedni dyrektor miał obowiązek przygotować budynek na przyjęcie uczniów. Tymczasem trzy sale dla najmłodszych dzieci nie były przygotowane i za to odpowiedzialność ponosi dyr. Skarzyński. Nie zgłosił do urzędu, że ma jakiś problem.
- Myślę, że wystarczy tych wyjaśnień. Mnie w całej tej sytuacji interesuje coś innego. Dlaczego do konkursu na nowego dyrektora zgłosiło się zaledwie dwóch kandydatów - dotychczasowi szefowie dwóch łączonych placówek - szkoły i przedszkola?
- Gdyby kandydatów było więcej, byłoby znacznie lepiej. Trudno powiedzieć, czemu tak się stało. Może ta szkoła jest znana w środowisku jako placówka bardzo duża i trudna. Może to zbyt duże wyzwanie, za wielkie ryzyko w karierze. Nie potrafię jednoznacznie odpowiedzieć. Na pewno wśród nauczycieli nie ma zbyt wielu osób spełniających wymogi formalne, czyli np. posiadających studia podyplomowe z zarządzania oświatą, ale np. do konkursu na dyrektora szkoły na Tkaczy zgłosiło się ośmiu kandydatów.
- Siedmiu z nich nie zostało dyrektorem. A skoro widzieli się w tej roli na Tkaczy, to dlaczego nie zgłosili się na Szadkowskiego? Co ich powstrzymało? Zakładając, że wszystko odbywa się uczciwie, nikt tymi ludzi nie steruje, nie straszy wyrzuceniem z pracy, to dlaczego się nie zgłaszają do kolejnych konkursów?
- Jeszcze raz podkreślam, że dla mnie i komisji konkursowej - im więcej kandydatów i przedstawianych przez nich koncepcji, tym lepiej. Jestem zadowolony z wyników konkursów na Tkaczy i Szobera. Jestem przekonany, że nowi dyrektorzy poprawią wyniki tych dwóch szkół, a za kilka lat rodzice z obwodu Szobera nie będą oblegać Górczewskiej. Chciałbym, aby na Szadkowskiego, czyli w szkole trzeciej od końca w naszej dzielnicy, nastąpiła poprawa wyników. Wkrótce ogłosimy kolejny konkurs na dyrektora tej placówki i liczę na znacznie liczniejszy udział kandydatów, niż w pierwszym konkursie.
- Może zakończmy już temat oświaty i pomówmy np. o inwestycjach...
- Z których najważniejsza to szkoła na Zachodzącego Słońca. Nie uciekniemy od oświaty. Tempo prac na budowie jest zadowalające - pierwsze piętro jest już prawie gotowe. Już w przyszłym roku trafią tam pierwsze dzieci - będą na pewno trzy klasy pierwsze i trzy oddziały przedszkolne. Nasz plan był taki, żeby w szkołach na Oławskiej i Szadkowskiego utworzyć klasy pierwsze z dzieci mieszkających po drugiej stronie Powstańców Śląskich. Dałoby to możliwość przeniesienia całych klas razem z wychowawcą do nowej szkoły. Na Oławskiej dyrekcja takie klasy stworzyła, a na Szadkowskiego dyrektor Skarzyński odmówił. Przez taką decyzję będzie ciaśniej na Szadkowskiego i luz przez dwa lata na Zachodzącego Słońca. Ja na edukację staram się patrzeć długofalowo i tak robię. Przygotowuję funkcjonowanie oświaty na wiele lat do przodu i jestem przekonany, że obecnie wszystko mamy dobrze zaplanowane nawet do roku 2020.
- Te plany może popsuć likwidacja gimnazjów, o której mówi się coraz głośniej.
- Nie wyobrażam sobie tego. System 6+3+3 funkcjonuje w wielu krajach. Gimnazja to oczywiście bardzo trudny czas dla młodzieży, ale likwidując je, nic nie osiągniemy. Trzeba wspomóc te szkoły, dać więcej pedagogów i psychologów, jeszcze lepiej szkolić nauczycieli do pracy z młodzieżą w wieku gimnazjalnym, a nie chować tę młodzież z powrotem w szkołach podstawowych. Lepiej jest zachować obecny system i pracować wychowawczo, a nie uciekać od tego, co jest naszym obowiązkiem, czyli większego wysiłku w pracy z dziećmi w trudnym wieku.
- Na jakim etapie jest uruchomienie przedszkoli publicznych, w których inwestorem są prywatne podmioty?
- Na Kaliskiego lada dzień ruszy przedszkole, jednak początkowo tylko dla 30 dzieci. Docelowo, w przyszłym roku szkolnym będzie miejsce dla 200 maluchów. Druga placówka powstanie przy Obrońców Tobruku. Zostanie przez prywatnego inwestora zbudowana od podstaw. Nasze liczne decyzje i działania przyczynią się do tego, że już w 2014 roku wszystkie dzieci, które się zgłoszą, znajdą miejsce w przedszkolach publicznych.
- Skończmy z oświatą. Co z tramwajem na Powstańców? Poprzedni burmistrz Bemowa Jarosław Dąbrowski, obecny wiceprezydent Warszawy, powiedział mi kiedyś, że bardzo boi się sytuacji, kiedy po raz drugi będzie miał ten tramwaj na plakacie wyborczym...
- Nie będzie miał. Zostanie zbudowany jesienią przyszłego roku. Jeśli pogoda pozwoli, to prace ruszą jeszcze w tym roku. Nie przewiduję poślizgu. Ta inwestycja będzie bardzo uciążliwa dla kierowców i pasażerów komunikacji miejskiej, więc wszystkim będzie zależało na tym, żeby skończyć ją jak najszybciej.
- Co z przychodnią na Chrzanowie? Miała być budowana, teraz znowu ta decyzja została odwołana.
- To duże wyzwanie. Jest już przygotowany teren i koncepcja, ale nie ma pieniędzy. Dzielnica nie ma takiej kwoty, więc fundusze muszą pochodzić z budżetu miasta, a miasto mając z kolei problemy z finansowaniem szpitali, nie podejmie teraz decyzji o budowie nowej przychodni. Nie potrafię podać realnego terminu budowy przychodni, a nie lubię niczego obiecywać nie mając stuprocentowej pewności, że tak właśnie się stanie. Podam przykład termomodernizacji szkoły na Brygadzistów. Niczego nie obiecywałem - działałem i w sierpniu udało się pozyskać 2 mln na ten cel.
- Dziękuję za rozmowę. Życzę owocnego burmistrzowania.
Rozmawiał Krzysztof Katner
.