Budowa ulicy Wiernej - niechciany dom stoi na skrzyżowaniu
4 września 2013
Trwa budowa skrzyżowania pomiędzy Wierną i Swojską. A na miejscu inwestycji stoi dom. Jego mieszkańcy dostaną jednak odszkodowanie tylko za część nieruchomości - tę, która potrzebna jest do budowy. - To idiotyzm, może zburzą nam część domu? - denerwują się mieszkanki.
- Panie nie sprzeciwiają się budowie Osiedla Wilno, ani budowie ulic. Nie odwołały się od decyzji wydanej w grudniu ubiegłego roku przez poprzedniego burmistrza. Zadziwiająca jest jednak postawa władz dzielnicy Targówek, które zawarły z deweloperem porozumienie o budowie tego skrzyżowania, ale w ogóle nie zadbały o ludzkie warunki wywłaszczenia. Nie chciały nawet przyznać tymczasowych lokali zamiennych na czas przeprowadzki do docelowego mieszkania. W okolicy, poza budowanym Osiedlem Wilno, będącym inwestycją prywatną dewelopera Dom Development, nie ma innej zabudowy, która wymagałaby budowy ul. Wiernej. W związku z tym nie ulega wątpliwości, że inicjatywa burmistrza dzielnicy Targówek, który wydał wspomnianą decyzję, podyktowana jest potrzebami powstającego Osiedla Wilno - uważa Łukasz Jędruszuk, radca prawny, do którego kobiety zwróciły się ze swoim problemem.
Prace budowlane prowadzone są w odległości zaledwie kilku metrów od domu przy feralnym skrzyżowaniu.
- Dom się trzęsie, wszędzie pełno kurzu, zamknięto im drogę wyjazdową z posesji. To jakby siedzenie na bombie. - Naszym zdaniem wszystko jest w porządku. Nie możemy sobie pozwolić na niegospodarność - mówi burmistrz. Jak mają tak dłużej żyć? Nie protestują przeciwko budowie ulicy, ale miasto, mimo że sprokurowało ich trudną sytuację, nie poczuwa się do naprawienia sprawy. Z burmistrzem Targówka spotkaliśmy się już cztery razy. Mgliste rozmowy i całkowity brak konkretów - zaznacza prawnik.
Dla władz Targówka przeprowadzone "po ludzku" wywłaszczenie byłoby... niegospodarnością.
- Naszym zdaniem wszystko jest w porządku. Nie możemy sobie pozwolić na niegospodarność. Tam znajdują się w sumie trzy działki. Pierwsza wchodzi w rejon budowanego skrzyżowania, druga właściwie nie, ale jest za mała, by przeznaczyć ją pod budowę domu. Za obie zamierzamy przyznać odszkodowania. Trzecia działka ma prawie 1,5 tys. mkw. powierzchni i spełnia warunki działki budowlanej. To miejsce nie jest zagrożone budową innej drogi. Tak więc nie widzimy powodu, żeby ją też wykupować - twierdzi burmistrz Sławomir Antonik.
Arogancja władzy?
- Z władzami dzielnicy ostatni raz rozmawialiśmy w czerwcu. Wysłaliśmy list także do pani prezydent miasta. Bez odpowiedzi. O tym, że trzeba będzie się wyprowadzić panie dowiedziały się w grudniu. W czerwcu złożyliśmy podania o przyznanie lokali zastępczych na czas, w którym moje klientki nie będą miały własnego. W Biurze Obsługi Mieszkańców, co ciekawe, najpierw ich nie przyjęto. Stało się tak dopiero, kiedy złożyliśmy skargę. Dostaliśmy odszkodowanie za położoną bliżej torów działkę, tę mniejszą. O odszkodowanie za większą procesujemy się w sądzie administracyjnym, chcąc wynegocjować lepsze warunki. Panie czują się jednak pokrzywdzone, bo nie dostaną odszkodowania za największą część terenu. Nie wiadomo kompletnie, kiedy trzeba będzie się wyprowadzać. Dla tych ludzi to ogromny stres. Tego nikt nie bierze pod uwagę - mówi prawnik.
mac