Budka z kebabem wylądowała na Ludwickiej
23 kwietnia 2015
Ale o co chodzi? Na polance między ulicami Ludwicką a Beczkową pojawiła się budka z kebabem. A właściwie to bez kababu, ponieważ jest zamknięta na cztery spusty. Barak jest przechylony i wygląda jakby wylądował tu po porwaniu z innego miejsca Warszawy
Jedna przedwojenna kamienica i kilka jednorodzinnych domków - to cała zabudowa. Kable podwieszone na słupach, brak nawierzchni. Jest wiosna, więc czuć zapach kwitnących drzew i krzewów. Dookoła cisza i sielski spokój, które przerywa pianie koguta. Gruntową uliczką leniwie człapie gruby kot. Aż chciałoby się usiąść na leżaku ze szklanką lemoniady i wygrzewać w kwietniowym słońcu.
Tymczasem na Utracie znaleźliśmy ciekawostkę. Na klepisku między Ludwicką a Beczkową stoi sobie... budka z kebabem. Jest nieczynna, ale w oknie wisi bardzo czytelne menu. Poza mięsem drobiowym w bułce szef kuchni oferuje rozmaite sałatki. Budka jest przechylona - z jednej strony ktoś posadził ją na kamieniach, przez co "nie trzyma poziomu", jak mówią fachowcy. Skąd się "to to" wzięło? Przecież w okolicy mieszka garstka ludzi, w dużej mierze starszych. Gdyby obrotny mieszkaniec dzielnicy chciał zarobić na pustych brzuchach pracowników biur i magazynów przy Matuszewskiej, postawiłby swój barek właśnie tam. - A daj pan spokój. Jak to wygląda? Jakby trąba powietrzna porwała tę budę i zrzuciła na Ludwickiej. Albo UFO zrzuciło, wie pan, takie zielone potworaki w latającym talerzu - śmieje się starszy pan.
A może tak było?
Przemysław Burkiewicz