Bródnowski SOR zagrał w serialu. "Prawdziwe historie, autentyczne przypadki"
20 stycznia 2020
Wielu pacjentów narzeka na jakość obsługi na bródnowskim Szpitalnym Oddziale Ratunkowym. Nakręcony niedawno serial TVP pokazał też trudną rzeczywistość, z którą codziennie mierzą się młodzi lekarze.
Bródnowski SOR regularnie pojawia się w trzecim sezonie serialu dokumentalnego TVP "Młodzi lekarze", którego premiera miała miejsce 6 stycznia. Szpitalny Oddział Ratunkowy w Szpitalu Bródnowskim występuje w programie dzięki Agnieszce Szadryn - najmłodszemu szefowi SOR w Polsce. Pani Agnieszka jest lekarzem, ma już specjalizację z interny, robi specjalizację z kardiologii. Jest także jednym z sześciu lekarzy, których pracę podglądają kamery trzeciej serii "Młodych lekarzy". Premierowe odcinki widzowie mogą zobaczyć na kanale TVP2 w poniedziałki i wtorki o godz. 22:30 lub na VOD. - Nie jest łatwo. Serial, który możemy oglądać w telewizji publicznej, powstał na naszych warunkach - zdradza Piotr Gołaszewski, rzecznik prasowy Mazowieckiego Szpitala Bródnowskiego.
Prawdziwy obraz funkcjonowania SOR
- Nie zgodzilibyśmy się na to przedsięwzięcie, gdyby miało to polegać na robieniu fikcji. Sceny, które teraz można oglądać w telewizji, mają już swoją historię. Dla potrzeb produkcji udostępniliśmy sale, są tam prawdziwe historie pacjentów i nasi lekarze. Chcieliśmy pokazać pacjentów nie tylko pod względem ciekawych przypadków medycznych, ale też sprawy ważne społecznie. Niestety, jeżeli po raz kolejny przyjeżdża kobieta w zaawansowanej ciąży, która jest pod wpływem alkoholu, to nie jest to przypadek dla SOR a terapeuty rodzinnego. Historie pokazują problemy ludzi, ale i pogotowia ratunkowego - mówi Piotr Gołaszewski.
Bezdomny z odległej Hiszpanii
Gdyby miała nastąpić kontynuacja serialu, to z całą pewnością chcielibyśmy, aby w scenariuszu jednego z odcinków pokazać takie przypadki jak bezdomnego z Hiszpanii, który trafił do nas na SOR. Pan miał jakieś fragmentaryczne dokumenty, które nie pozwalały go namierzyć i rozliczyć, ciężko było też mu pomóc, bo nie miał żadnej historii choroby. Wiedzieliśmy, że jest po świeżo przebytym zawale i nie mówi w naszym języku. Odrobinę rozumiał po angielsku, ale kontakt z nim był bardzo utrudniony. Był dramatycznie zaniedbany, prawdopodobnie nadużywał alkoholu, bo miał poważne problemy z wątrobą. Jego przypadek rozwinął kolejkę ludzi, którzy czekali na udzielenie pomocy. Ściągnęliśmy specjalnie dla niego tłumacza. Trudnych historii naprawdę nie brakuje - mówi Piotr Gołaszewski.
Ponad 140 pacjentów dziennie
Corocznie na bródnowski SOR trafia około 52 tysiące pacjentów z różnymi przypadkami. Jak łatwo wyliczyć, dzienna średnia to ponad 140 chorych. Jak twierdzą lekarze, obłożenie na SOR mogłoby być o co najmniej połowę mniejsze, gdyby nie pacjenci, którzy powinni najpierw kierować się ze swoimi dolegliwościami do punktu Nocnej Pomocy Lekarskiej. Są też i inne problemy - w tym brak lekarzy na rynku pracy, przemęczenie załogi, czy też zbyt duży obszar do obsłużenia.
- Rejonizacja Szpitala Bródnowskiego jest bardzo duża. Trafiają do nas pacjenci z odległego Legionowa, Marek, Wołomina, plus do tego najbliższe dzielnice Warszawy. Samo wprowadzenie zasad triażu - pogrupowania pacjentów na kolory w zależności od stanu zdrowia, na pewno nie zmniejsza bólu spowodowanego tym, że trzeba odczekać te kilka godzin na SOR-ze - mówi Piotr Gołaszewski.
(DB)