Bolączki osiedla Sobieskiego: pijaczki, rabusie i... dziki
18 października 2013
Tak przynajmniej twierdzą policjanci opowiadający o problemach osiedla radnym podczas komisji bezpieczeństwa.
- Nie mamy sygnałów od mieszkańców, że boją się wychodzić po zmroku z domu. Najczęstsze zgłoszenia to picie alkoholu w miejscach publicznych. Wtedy dochodzi do dewastacji klatek schodowych, niszczone jest ogrodzenie placów zabaw i zabawki znajdujące się na nich. Takich punktów jest kilka na osiedlu: okolice ronda Husarska, okolice bloków 101 i 102 przy ul. Sobieskiego, okolice ronda Zwycięstwa, garaże na ul. Pałacowej i okolice ul. Leśnej i Warszawskiej - mówi radna Agnieszka Borkowska.
- Miejsca te policjanci stale monitorują. Najczęściej do popełniania wykroczeń dochodzi w piątki i soboty w godzinach wieczorno-nocnych - dodaje asp. Emilia Kuligowska z legionowskiej komendy policji.
Większym problemem jest targowisko i związany z nim chaos parkingowy.
- W dni targowe wszystkie okoliczne parkingi, trawniki i chodniki są zastawione. Kierowcy nie zwracają uwagi na znaki zakazu, czy na to, że parkując swoje auto niszczą trawę. Moim pomysłem na rozwiązaniem problemu jest wyjście służb porządkowych w teren, czyli piesze patrole. Teraz podjeżdżają tylko na zgłoszenia. Z rozmów z mieszkańcami wynika, że patrole owszem podjeżdżają, ale często jest tak, że policjanci nie wysiadają nawet z samochodu. Pomocni byliby również dzielnicowi, ale zmieniają się tak często, że nie są w stanie poznać ani mieszkańców, ani problemów osiedlowych - komentuje Agnieszka Borkowska. Nowym problemem osiedla są dziki. Wchodzą bez strachu między bloki i szukają pożywienia. Dodaje też, że kiedyś praca dzielnicowych wyglądała inaczej. Dzielnicowy dwa razy w miesiącu przychodził do administracji osiedla, pytał czy i gdzie są jakieś problemy i starał się pomóc. Teraz sam z siebie tu nie zagląda wcale.
Nowi goście: dziki
Nowym problemem na osiedlu są... dziki. - Pojawiły się w maju i tak im "się spodobało", że zostały do dziś. Efektem ich wizyt jest zryte prawie całe osiedle Sobieskiego - mówi Borkowska.
Wielu mieszkańców jest wręcz przerażonych częstymi wizytami zwierzaków, które nie robią sobie nic z obecności ludzi.
- W nocy całe stada grasują na placu zabaw, chodzą pomiędzy blokami. Mało tego - w biały dzień przychodzą do parku Jana Pawła przy kościele, do Areny czy na Legionowo Przystanek. Ja wiem, że jak zobaczę dzika muszę cicho i spokojnie się oddalić, ale z dziećmi różnie bywa - opowiada pani Iwona mieszkająca od lat na osiedlu Sobieskiego. Podkreśla też, że takiego problemu z dzikami nie było tu nigdy.
- Loch jest dużo, a one mają po kilka młodych. Były u nas stada po 20-30 dzików! W okolicach Rycerskiej i Mieszka I - trzy lochy z małymi. Dziki chętnie nas odwiedzają, bo mają darmowe jedzenie, ponieważ mieszkańcy wyrzucają resztki jedzenia i chleb, wszędzie gdzie się da. Tłumaczymy, żeby tego nie robili, ale z marnym skutkiem - mówi Agnieszka Borkowska i dodaje, że nadleśnictwo w Jabłonnie stara się policzyć dziki, a koła łowieckie rozpoczęły już odstrzały.
AS