Bobry polubiły Bródno!
26 stycznia 2012
Małe, czarne, przenikliwe ślepia, krótkie nogi, złączone błoną palce u stóp, płaski, szeroki, pokryty łuskami ogon i wielkie zębiska. Spokojnie - to tylko bóbr. A dokładnie bóbr europejski (Castor fiber), który osiedlił się w kanałku Bródnowskim.
Nowe mieszkanko
Zwierzęta po raz kolejny pod koniec ubiegłego roku założyły kolonię nad kanałem przy ul. Malborskiej. Komendant Straży Zwierząt SPCA Maciej Różański wierzył, że będą one pod stałą kontrolą strażników. Gatunek ten jest bowiem pod ochroną, dlatego siedlisk zwierząt nie można przenosić. Poczynania bobrów powinny być jednak kontrolowane, gdyż mogą one stanowić zagrożenie dla człowieka.
- Chodzi głównie o problem żeremi - zaznaczał w grudniu komendant. - Wysłaliśmy już stosowne pismo w tej sprawie do wydziału ochrony środowiska dzielnicy Targówek. Żeremiami nazywane są domy bobrów. Kiedy zwierzęta nie mogą wykopać w dogodnym miejscu nory, budują kopce, których głównym budulcem są drzewa i muł. - To właśnie ponadgryzane drzewa mogą stanowić zagrożenie dla ludzi. Mogą się złamać i kogoś przygnieść - tłumaczył Maciej Różański.
Z dziada pradziada
Bobry były pod opieką królów i książąt już w średniowieczu, wtedy też powszechnie występowały na terenie Polski i Europy. Historycy twierdzą, że istniała wówczas nawet specjalna nadworna straż bobrowa, a Statut Litewski z 1840 roku ustanowił kary za nieprzestrzeganie zasad ochrony tych zwierząt i ich siedlisk.
Niestety, do XX wieku gatunek ten niemal całkowicie wyginął. W całej Europie. Odbudowę populacji bobrów w Polsce można zaliczać do jednych z większych sukcesów biologów i przyrodników. Niestety, ze względu na niską zmienność genetyczną bobry w dalszym ciągu są zagrożone wyginięciem. Dodatkowo, osobniki mieszkające w miastach są narażone na agresywne zachowania ludzi, którzy często dla zabawy rzucają w nie kamieniami, raniąc a nawet zabijając zwierzęta.
Straż Zwierząt SPCA, oprócz tygodniowych kontroli, chciała zapewnić nowym mieszkańcom Bródna bezpieczeństwo. - Chcemy, by zarówno straż miejska, jak i policja brali to pod uwagę podczas nadzorowania terenu - mówił komendant.
Nie lubią bobrów?
Tymczasem urząd Targówka mniej przychylnie odniósł się do sprawy nowych mieszkańców kanału. Rzecznik Targówka Rafał Lasota poinformował nas, że bobry zostały przesiedlone na tereny niezamieszkałe przez ludzi. - Nie możemy chronić zwierząt kosztem mieszkańców. Gdybyśmy pozwolili im tam zostać, budowałyby tamy i podtapiały osiedla. Mieliśmy na to pozwolenie z miejskiego Biura Ochrony Środowiska i Ministerstwa Ochrony Środowiska - mówi.
Informacje o bobrach na kanale wciąż jednak napływają do Straży Zwierząt. Najwyraźniej bobrom nie przeszkadza towarzystwo ludzi, bo wciąż tu powracają. Do tego chyba bardzo polubiły Targówek. Czy to czas, żeby i Targówek polubił bobry, tak jak Białołęka musiała pogodzić się z inwazją dzików?
Aneta Leitner