Bloki zamiast Alei Sportów Miejskich?
10 września 2019
Pięć lat po otwarciu ratusz przyznaje, że sportowy skwer na Górcach powstał na terenie objętym roszczeniami.
Aleja przy Pełczyńskiego miała być czymś więcej, niż zwykły skwer, jakich mamy w Warszawie mnóstwo. Z opowieści wyłaniał się obraz prężnie działającego miejsca, w którym czas wolny spędzają mieszkańcy całej dzielnicy, promowane są nieznane w Polsce sporty, a warszawiacy umawiają się na spotkania przez internet. Rzeczywistość zweryfikowała te marzenia, ale fakty są faktami: na Górcach powstał unikatowy skwer dla okolicznych mieszkańców.
Remontu nie będzie
W tym roku do budżetu obywatelskiego trafiła propozycja przeznaczenia 333 tys. zł na "rewitalizację" skweru, polegającą m.in. na zasadzeniu dodatkowych drzew. Została odrzucona, bo część działek, na których znajduje się Aleja Sportów Miejskich jest objęta roszczeniami.
- Do działek nr ew. 104/7 i 104/8 z obrębu 6-11-02 został złożony wniosek przez spadkobierców byłego właściciela o stwierdzenie nieważności decyzji wywłaszczeniowej - czytamy w uzasadnieniu. - Na tych działkach nie powinny być prowadzone jakiekolwiek działania inwestycyjne.
Ratusz wiedział
Zapytaliśmy w bemowskim ratuszu, kiedy urzędnicy dowiedzieli się, że teren między Pełczyńskiego a trasą S8 jest objęty roszczeniami. Okazuje się, że sytuacja była znana jeszcze przed rozpoczęciem budowy skweru. Innymi słowy: urząd prowadził inwestycję na niepewnym prawnie terenie.
- Pierwsze pismo informujące o zgłoszonych roszczeniach do terenu, na którym częściowo znajduje się obecnie Aleja Sportów Miejskich, wpłynęło do dawnej Delegatury Biura Gospodarki Nieruchomościami w Dzielnicy Bemowo w 2011 roku - czytamy w odpowiedzi. - Obecnie postępowania o stwierdzenie nieważności decyzji wywłaszczeniowych nie są zakończone, a tym samym nie ma ostatecznego rozstrzygnięcia spraw. Warszawa jako właściciel nieruchomości aktywnie uczestniczy w prowadzonych postępowaniach jako strona.
Najbardziej korzystny dla spadkobierców scenariusz oznacza, że Aleja Sportów Miejskich zniknie z krajobrazu dzielnicy. Jeśli samorząd przegra sprawę i działki zostaną zreprywatyzowane, śmiało można założyć, że nowy właściciel spróbuje zarobić na swojej ziemi. Ponieważ teren nie jest objęty planem zagospodarowania przestrzennego, nie będzie większych przeszkód dla budowy bloków mieszkalnych.
(dg)