Blaszana figura słonia była znakiem rozpoznawczym Bielan przez długie lata. Na Woli zaś żyła sobie żyrafa. Słonia nie ma, za to długoszyje zwierzę, choć się przemieszcza po dzielnicy, ma się całkiem nieźle.
Żyrafa jest efektem I Biennale Rzeźby w Metalu, jakie odbyło się w Warszawie w 1968 roku. Stołeczne zakłady udostępniły złom artystom, a ci zamienili go w dzieła sztuki, które stanęły przy ulicy Kasprzaka. Władysław Dariusz Frycz, który był kuratorem biennale, stworzył swoją Żyrafę, która stanęła najpierw w pobliżu Instytutu Chemii Organicznej, potem przy wejściu do klubu Olimpia. Później trafiła w okolice myjni przy Górczewskiej. Dopiero po ponad czterdziestu latach efekty twórczego zapału doczekały się porządnej konserwacji, a przy okazji żyrafie przywrócono zbliżoną do oryginalnej barwę - w ramach amatorskich napraw zyskała bowiem niebiesko-żółty kolor. Zaprotestowali jednak mieszkańcy, wreszcie na żółć zezwolił sam Frycz, argumentując to przyzwyczajeniem ludzi. Po renowacji blaszanego zwierzaka przeniesiono na Odolany, na skwer płk. Pacaka-Kuźmirskiego.
Teraz żyrafa jest szara, ale nadal dobrze pamiętana przez mieszkańców. I chyba jest lepszym symbolem dzielnicy niż drewniany wiatrak... Niektórzy narzekają tylko, że stojąc wśród zieleni na Odolanach popadła w lekkie zapomnienie. A powinna być podziwiana przez tłumy.
(wt)