Bezdomny z Bemowa na skraju wyczerpania. Nie chciał karetki, pomógł telefon do siostry
13 stycznia 2021
Bywa, że strażnicy miejscy stają się łącznikami bezdomnych z ich najbliższymi, mieszkającymi w odległych miastach. Przykładem tego jest niedawna interwencja funkcjonariuszy, którzy odebrali telefon z... Przemyśla.
W piątek 8 stycznia jeden ze strażników miejskich na Bemowie odebrał telefon. Dzwoniła mieszkanka Przemyśla.
"Mój brat jest bezdomny i mieszka tam u was, na Bemowie"
- Wiem, że pan zajmuje się osobami bezdomnymi w Warszawie. Dostałam pana telefon, bo mój brat jest bezdomny i mieszka tam u was, na Bemowie. Nie mam z nim kontaktu od jakiegoś czasu. Niech mi pan pomoże - prosiła.
Mężczyzna był znany strażnikowi, który wiedział, gdzie go szukać. Obiecał więc, że podczas najbliższego patrolu sprawdzi, co się dzieje z bratem kobiety. Następnego dnia z ratownikiem medycznym poszedł tam, gdzie mógł przebywać bezdomny. To drewniana szopa, w której żył 67-letni mężczyzna
Pojechał do szpitala po rozmowie telefonicznej z siostrą
- Był bardzo wychudzony i odwodniony, miał nieprawidłowe ciśnienie i saturację. Podczas badania okazało się, że ma martwicę palców u stóp, która jest wynikiem odmrożenia. Stan jego zdrowia był tak zły, że mężczyzna wymagał fachowej pomocy medycznej w szpitalu. Odmówił jednak wezwania karetki - relacjonują funkcjonariusze. W pewnej chwili strażnikom zabrakło argumentów. Wtedy postanowili udowodnić mężczyźnie, że są ludzie, którym bardzo na nim zależy i zadzwonili do jego siostry. - Rozmowa trwała dość długo, ale zakończyła się szczęśliwie. 67-letni mężczyzna zgodził się, by strażnicy wezwali karetkę. Kilkadziesiąt minut później był już w szpitalu - relacjonują mundurowi.
(DB)