Bez wypłaty w Wieliszewie
3 kwietnia 2009
Ukrainki i Białorusinki pracujące w wieliszewskich szklarniach od dłuższego czasu nie otrzymywały wynagrodzenia. Sprawą zainteresowała się policja, a prokuratura sprawdzała czy kobiety zostały zmuszone do pracy.
Pracownice długo nie otrzymywały wynagrodzenia. Sprawa trafiła do Państwo-wej Inspekcji Pracy, która miała pomóc im rozwiązać problem z nieterminowym pracodawcą. Wiele kobiet zostało bez środków do życia - pracodawca obiecywał wypłacić resztę pieniędzy przy wyjeździe na Ukrainę i Białoruś. Pracowały bardzo ciężko - dzień pracy trwał nawet 15 godzin, o wolnych weekendach często musiały zapomnieć.
Na teren gospodarstwa wkroczyła policja. Rozpoczęły się przesłuchania pra-cowników w obecności tłumacza i pod nadzorem prokuratury. Policja sprawdzała nawet, czy nie doszło tu do przestępstwa - wykorzystania seksualnego czy pracy pod przymusem. Część Ukrainek twierdziła, że mimo próśb nie zostały im oddane paszporty, które trzymał pracodawca.
- To problem na linii pracodawca-pracownik. Gmina i powiat zaoferowały po-moc logistyczną, posiłek i ciepłe napoje. Kobiety mówiły policji, że chcą tu zostać i pracować, ale na razie potrzebują wsparcia. Ze strony gminy włączyliśmy w działa-nia m.in. Ośrodek Pomocy Społecznej - mówi Waldemar Kownacki, wójt gminy Wieliszew. - Podstawowym problemem był brak pieniędzy, po interwencji policji pracodawca zobowiązał się te środki zapewnić.
Zakwaterowane były w pawilonach socjalnych mieszczących się w gospodar-stwie. Stwierdzono, że były zapewnione normalne warunki bytowe. - Nie ma mowy o żadnym obozie pracy - mówi policjant.
- Właścicielom firmy zostały postawione zarzuty z art. 218, czyli naruszenia praw pracowniczych, a konkretnie braku godziwego wynagrodzenia, naruszenia prawa do wypoczynku oraz naruszenia godzin pracy - informuje Renata Mazur z Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga.
cehadeiwu
na podstawie informacji policji