Będą światła w al. Reymonta. Pomogą?
17 lutego 2017
Przebudowa ulicy zakończyła się teoretycznie w 2014 roku, ale wciąż generuje koszty. 1,1 mln zł ma poprawić bezpieczeństwo na nowej drodze.
Najpierw budowa drugiej jezdni, potem śmiertelne wypadki i dyskusja o tym, jak im zapobiec. Historia al. Reymonta w kilku ostatnich latach byłaby komedią pomyłek, gdyby nie ustawiane przy jezdni znicze, przypominające o zabitych na niej przechodniach.
Znicze w al. Reymonta. "To jest autostrada"
Po tragicznym wypadku w al. Reymonta lokalna społeczność mobilizuje się, by walczyć o uspokojenie ruchu na ulicy. Czy Zarząd Dróg Miejskich i władze posłuchają głosu mieszkańców?
W grudniu Rada Warszawy zdecydowała, że bezpieczeństwo poprawi montaż sygnalizacji świetlnej na skrzyżowaniach ze Schroegera i Andersena. Zapłacimy za to 1,1 mln zł.
- Dziwi mnie, że tak kosztowna decyzja nie została poprzedzona audytem bezpieczeństwa i jasnym wskazaniem celów - komentuje Marcin Jackowski z Zielonego Mazowsza. - Moim zdaniem sygnalizacja świetlna jest bardzo zawodna i ma niewspółmiernie niską skuteczność w stosunku do kosztów, a czasem przynosi wręcz odwrotny skutek. Na sąsiednim skrzyżowaniu z Kasprowicza już jest sygnalizacja, a mimo to dochodzi na nim do groźnych wypadków, w tym już jednego śmiertelnego.
Według sewik.pl w 2015 roku doszło w Warszawie do 76 najechań na pieszego, przechodzącego przez jezdnię na zielonym świetle. Dziewięć osób zostało w ten sposób ciężko rannych, jedna zmarła w szpitalu w wyniku odniesionych obrażeń. Od 2007 r. zginęło w ten sposób 21 osób.
- W al. Reymonta należało zastosować fizyczne środki poprawy bezpieczeństwa [należą do nich np. progi i esowania jezdni - red.] - przekonuje Jackowski. - Osiągnięto by je wówczas szybciej, taniej i skuteczniej. Za zaoszczędzone 1,1 mln zł można poprawić bezpieczeństwo w wielu innych punktach. Skoro wydano 15 mln zł na ulicę, na której giną ludzie, a teraz planuje się wydać kolejny milion, to nasuwa się pytanie o trafność decyzji na wyższych szczeblach i kompetencje osób, które je podejmują.
- Decyzję o budowie sygnalizacji podjęło Biuro Drogownictwa i Komunikacji na podstawie wykonanej analizy bezpieczeństwa ruchu drogowego - odpowiada Mikołaj Pieńkos, rzecznik Zarządu Dróg Miejskich.
Będziemy "żebrać" o zielone?
W przetargu na projekt sygnalizacji świetlnej drogowcy zawarli zapis o tzw. przyciskach żebraka dla pieszych i rowerzystów, które należy zamontować przy przejściach i przejazdach przez jezdnie. Jak wyjaśnia Pieńkos, wcale nie oznacza to, że będzie trzeba "prosić" o zielone światło.
- Przy nowych i remontowanych sygnalizacjach stosujemy automatyczną detekcję pieszych i rowerzystów - mówi. - Odbywa się ona za pomocą czujników, które wykrywają użytkownika i zapalają zielone światło. Na wypadek awarii bądź nieskuteczności tego urządzenia montowane są również przyciski. Jeżeli urządzenie wykryje pieszego lub rowerzystę, przycisk zapala się na czerwono. Jeżeli przycisk się nie zapalił, może to oznaczać awarię i wówczas należy nacisnąć przycisk.
Decyzję o ustawieniu świateł w al. Reymonta podejmie nowy miejski inżynier ruchu Michał Domaradzki. Sygnalizatory przy Schroegera i Andersena powinny stanąć jesienią tego roku.
(dg)
.