Ania chce skończyć szkołę!
8 lutego 2008
Władze dzielnicy odmawiają pomocy niewidomej 25-latce z porażeniem mózgowym.
Ania od dawna jeździła do ośrodka Tęcza na Woli. Zajęcia, które tam miała, liczyły się jej jako odbyta szkoła. Wszystko było dobrze, póki Ania nie skończyła 25 lat. Okazuje się, że według ustawy Ani nie przysługuje już bezpłatny transport specjalnym samochodem. - Zwróciłam się z prośbą do wiceburmistrza Opolskiego, żeby pomógł nam w tej trudnej sytuacji. Do ukończenia szkoły Ani pozostało za-ledwie pół roku. Niestety, nie mamy jej czym wozić. Przecież nie wsadzę dziecka do autobusu czy zwykłej taksówki - mówi mama Ani. - Burmistrz na moją prośbę odpowiedział jednoznacznie. Nie będzie łamał przepisów. I co ja mam teraz zrobić z tym dzieckiem? Gdyby był jakiś ośrodek dla osób niepełnosprawnych na Białołęce, Ania mogłaby do niego chodzić. Jednak takiego ośrodka nie ma i pewnie jeszcze długo nie będzie. Córka jest prawdopodobnie jedyną w dzielnicy osobą w tym wie-ku poruszającą się na wózku. Czy ja naprawdę za dużo wymagam? Ja chcę tylko, żeby moje dziecko skończyło swoją szkołę. Zaproponowałam, że jeżeli nie można pokryć całości kosztów transportu, to chociaż połowę. Drugą część jakoś z trudem zapłacimy. Nic z tego. Burmistrz kategorycznie odmówił, a nas nie stać na sfinanso-wanie codziennego transportu dla Ani z Białołęki na Wolę i z powrotem. W specjal-nych busach kosztuje to 10 zł za kilometr. Łatwo policzyć, że miesięczny koszt jest naprawdę bardzo wysoki.
Do ośrodka Tęcza Ania chodzi ze swoimi rówieśnikami. Okazuje się, że więk-szość z nich ma już ukończone 25 lat, ale nadal korzystają z bezpłatnego trans-portu do końca roku szkolnego.
- Gdyby w naszej dzielnicy pojawił się taki problem, z pewnością staralibyśmy się, żeby go jak najkorzystniej rozwiązać. Faktem jest, że przepisy są takie, a nie inne. Nie oznacza to jednak, że dzielnica nie ma żadnych możliwości, żeby pomóc w takiej sytuacji - mówi rzecznik Bemowa Krzysztof Zygrzak.
- Z pewnością znalazłoby się jakieś sensowne rozwiązanie. W końcu nie po to tyle mówi się o problemach niepełnosprawnych, żeby później omijać je szerokim łukiem - dodaje rzecznik Targówka Rafał Lasota.
Wniosek z tego prosty. Sytuacja, w której znalazła się Ania nie jest bez wyjś-cia. Wszystko zależy od dobrej woli władz.
Kiedy na Białołęce urodziły się trojaczki, burmistrz wspomógł rodzinę, choć również niełatwo było znaleźć przepisy, które na to pozwalają.
Dlaczego więc nie można pomóc Ani w dokończeniu szkoły? To pytanie pozos-tawiamy jako retoryczne i czekamy na szybką zmianę stanowiska władz Białołęki.
Agnieszka Pająk-Czech