Absurdalne przepisy mieszkaniowe
13 stycznia 2006
Niedawno z prośbą o interwencję zgłosił się do mnie mieszkaniec Targówka, któremu zarząd dzielnicy odmówił prawa wejścia w stosunek najmu lokalu komunalnego po zmarłej babci.
Cała ta absurdalna sytuacja ma miejsce, ponie-waż ponad rok temu tj. 2 grudnia 2004 rada m.st. Warszawy uchwaliła nowe, nadzwyczaj "oryginalne" zasady wynajmowania lokali wchodzących w skład mieszkaniowego zasobu miasta. Zgodnie z nowymi zasadami nie wystarczy tylko zamieszkiwać minimum 7 lat i nie posiadać tytułu prawnego do innego lokalu. Trzeba być jeszcze tak bardzo biednym człowiekiem, aby nie móc również płacić czynszu za ten lokal. Wynika to z przepisu ww. uchwały, wedle którego dochód osoby ubiegającej się o lokal nie może przekraczać tzw. minimum dochodowego, czyli 849 zł na osobę. Teraz więc jeżeli ktoś mieszka w zasobach komunalnych z rodzicami lub dziadkami, i gdy oni odejdą z tego świata, to musi szybko stać się bezrobotnym, bo inaczej PiS-owscy urzędnicy wyrzucą go z jego rodzinnego mieszkania. Co gorsza, urzędnicy skrupulatnie podliczają wszystkie dochody, więc jeśli np. kobieta urodzi dziecko i korzysta z urlopu macierzyńskiego, to pieniądze jakie z tego tytułu otrzymuje działają na niekorzyść rodziny w przypadku szacowania średnich dochodów.
Być może radni miasta przyjmując takie kontrowersyjne przepisy chcieli wyrzucić z mieszkań ludzi, którzy otrzymują stałe wynagrodzenie (bowiem oni zarabiają powyżej 849 zł). Natomiast do ich dotychczasowych mieszkań trzeba będzie sprowadzić bezrobotnych, pobierających zasiłki i zarabiających dorywczo małe kwoty np. z umów-zleceń. Szanse mają jeszcze rodziny, gdzie pracuje tylko jedna osoba, pod warunkiem, że po podzieleniu jej zarobków przez liczbę członków rodziny nie zostanie przekroczony ów "magiczny" próg. Z logicznego punktu widzenia przyjęte przepisy są zupełnie pozbawione sensu. Wiemy przecież jak wiele kosztują comiesięczne opłaty związane z utrzymaniem mieszkania. Polityka wyrzucania z zasobów komunalnych ludzi, których z trudem stać na płacenie czynszu i sprowadzania na ich miejsce osób nie mających szans na utrzymanie lokalu jest niespołeczna oraz nieekonomiczna i doprowadzi do jeszcze większego zadłużenia w zasobach komunalnych. Polityka taka obraca się przeciwko tym rodzinom, które żyją na przeciętnym poziomie i z pewnością nie będzie ich stać na wynajmowanie mieszkania na tzw. wolnym rynku. W tej chwili mieszkając kątem u rodziców w lokalu komunalnym jedyne, co może zrobić człowiek zarabiający więcej niż 849 zł, to modlić się aby "staruszkowie" żyli jak najdłużej, bo inaczej zostanie wyrzucony na "bruk".
Sebastian Kozłowski
wiceprzewodniczący rady dzielnicy Targówek