"A pod panierką tłuściutkie mięso" - oceniamy bar Leniwiec
7 września 2015
Dość kebabów i azjatyckiego jedzenia! Precz z hipsteriadą i ich sałatkami z jarmużu! Oto wielki come back barów mlecznych, które po latach drwin wracają do polskiego krajobrazu. Jeden z nich - Leniwiec - działa na Bemowie. A klienci ustawiają się w kolejkach.
Tym bardziej że wraca moda na to, co nasze, polskie, tradycyjne. Dziś nazywa się to "vintage". Vintage jest więc jazda fiatem 126p, oglądanie telewizji w odbiorniku marki Rubin i wyjazd pod namiot na Mazury. Objawia się to także w kuchni. Co rusz powstają knajpy nawiązujące do chlubnej i starej tradycji barów mlecznych. Nie są to już pogardzane speluny kojarzące się z niezadowolonymi z życia kucharkami i skacowaną klientelą, która trzęsącymi się rękami podnosi łyżkę zupy. O nie! Ten okres błędów i wypaczeń minął bezpowrotnie.
Nowe bary mleczne są czyste i estetyczne. Nie czuć smrodu zjełczałego tłuszczu, ale za to miły zapach domowych pierogów czy zupy pomidorowej. I tak jest w "Leniwcu" przy ulicy Kazimierza Wyki 2A na Jelonkach, gdzie słychać nawet jak panie kucharki tłuką mięso na schabowego. Menu jest spore i każdy znajdzie tu coś dla siebie. Mamy więc kluski leniwe, pierogi z mięsem, kapustą, serem, a także całą paletę dań mięsnych. Filet z kurczaka (13 zł), kotlet de volaille (14 zł), kurczak chrupiący (14 zł), szaszłyk drobiowy (14 zł), schaboszczak (13 zł), kotlet mielony (12 zł), sznycel z jajem (14 zł), schabowy pod pierzynką (14 zł)... No raj na ziemi. A że na tę cenę składa się nie tylko mięso, ale też ziemniaki / frytki i surówka, to bez kozery powiem: niebiosa dla łasucha.
Ogromny kotlet schabowy nie jest ani za cienki, ani za gruby. Jest idealny. Pod chrupiącą panierką tłuściutkie mięso. Frytki chrupią i nie są "gumowe", jak w wielu lokalach. Surówka świeża, aromatyczna, kucharz-cudotwórca nie przesadził z przyprawami. Zresztą - jeśli ktoś nie chce "colesława", może pochrupać kiszonego ogórka. Na popitkę poza amerykańskimi napojami "Leniwiec" proponuje polską oranżadę w szklanych butelkach, soki owocowe czy napoje gazowane typu Cytroneta - był w socjalizmie taki napój gazowany, który udawał, że ma smak cytryny.
W barze przy ulicy Wyki na posiłek trzeba czekać kilkanaście minut, a wynika to z tego, że kotlety najpierw trzeba rozbić, a potem smażyć. Tak samo frytki czy ziemniaki gotowane - żaden z gości (a przychodzi ich tu wielu) nie dostanie jedzenia z mikrofalówki. "Leniwiec" ma jeszcze dwie zalety - sprzedaż posiłków na wynos oraz dowóz do domu.
Przemysław Burkiewicz
Bar "Leniwiec"
ul. Wyki 2A
Tel. 517-134-066