75 lat posługi kapłańskiej
9 lutego 2007
11 lutego 2007 roku o godz. 17.00 w Kościele Świętego Wacława przy ul. Korkowej 27 w Warszawie odbędzie się uroczystość obchodów 75-lecia posługi kapłańskiej księdza prałata Wacława Karłowicza.
W czasie II wojny światowej mieszkał przy Ka-tedrze Warszawskiej i brał czynny udział w życiu kon-spiracyjnym. Miał kontakty z Komendą Wojewódzką AK i Komendą m.st. Warszawy oraz pełnił rolę kapelana w trzech batalionach Oddziałów Narodowych. Ponadto wydawał pisma konspiracyjne, za które notabene otrzymał w 2001 roku nagrodę Ministra Dziedzictwa Narodowego i Kultury. Bardzo ofiarnie pomagał rodzinom, w których aresztowani byli ojcowie oraz rodzinom z terenów okupowanych przez Rosjan. Ta działalność księdza Wacława, zauważona została również i doceniona przez Komendę Główną w Londynie, która odznaczyła go srebrnym krzyżem zasługi z mieczami (tzn. za zasługi cywilne w okresie wojny). Do chwili wybuchu Powstania Warszawskiego mieszkanie księdza Karłowicza stało się punktem konspiracyjnym dowódców batalionów AK oraz archiwum materiałów prasy podziemnej. Niestety spłonęło ono w czasie Powstania w sierpniu 1944 roku wraz z całą cenną dokumentacją.
Ksiądz prałat zawsze podkreśla fakt, że w czasie II wojny światowej podziemne państwo polskie było jedyne w Europie tak zorganizowane, że oprócz władz admini-stracyjnych, rządu, prezydenta, wojska a nawet sądów, posiadało szkoły, wydaw-nictwa jak również urząd skarbowy, gdyż była pobierana tzw. składka konspira-cyjna. Życie kulturalne, w którym to ksiądz Karłowicz brał czynny udział, zwłaszcza w historycznych wykładach naukowych, też praktycznie było zorganizowane przez odpowiednie struktury polskiego państwa podziemnego.
Gdy wybuchło Powstanie Warszawskie, ksiądz Karłowicz nie zdołał dotrzeć do swoich oddziałów i w ten oto sposób znalazł się na Starówce. Niewątpliwie była to Opatrzność Boska, gdyż w czasie pożaru Katedry Warszawskiej uratował cudowną figurę Pana Jezusa Ukrzyżowanego, którą przeniósł do kaplicy kościoła Dominikań-skiego.
Następnie po upadku Starego Miasta przeszedł kanałami najpierw na Żoliborz, a później do oddziałów w Puszczy Kampinoskiej. Tam pozostał aż do rozbrojenia i wtedy zatrzymał się u kolegi księdza w Borzęcinie.
Był świadkiem wejścia oddziałów rosyjskich, które miały rozkaz szanować du-chownych. Za "zaczepianie" księży żołnierzom sowieckim groziła nawet kara śmier-ci. Dlatego też pierwsze spotkania z Armią Czerwoną ksiądz Wacław przeżył spo-kojnie. Pamięta, że ludziom zabierali zegarki - "czasy", gdyż według Rosjan ten, kto miał zegarek, był człowiekiem bogatym.
Po zakończeniu działań wojennych na własną prośbę dostał przydział probos-twa poza Warszawą w Iłowie koło Sochaczewa, gdzie odnowił zniszczony Kościół. Zaczął także organizować parafię na terenie Warszawa-Gocławek. Spotkał się tu z dużą przychylnością ludzi. Kiedy pojawiły się okoliczności sprzyjające powstaniu kościoła w 1950 r., z Iłowa przeniósł się na ulicę Sępią w Warszawie. W pobliżu znajdował się teren żydowskich właścicieli huty szkła, którzy zostali wymordowani przez Niemców, zaś same budynki były całkowicie spalone. Uznano, że najlepszym miejscem na kościół będzie właśnie ten bezpański plac po dawnej hucie szkła. W 1949 roku tytuł parafii św. Wacława nadał prymas Wyszyński ze względu na imię noszone przez biskupa Majewskiego oraz samego księdza prałata Karłowicza. Teren parafii został określony przez władze kościelne przy sugestii księdza prałata. Wśród wspomagających w organizowaniu nowej parafii był sołtys Gocławka. W prace włączyli się również mieszkańcy nowopowstającej parafii, gdyż bardzo chcieli tego kościoła - wspomina nasz jubilat.
W związku z tym ksiądz prałat wystąpił do władz świeckich o zatwierdzenie pla-nów budowy. Niestety, stanowisko władz świeckich zmieniło się w ciągu roku. Za-częto utrudniać procedury zmierzające do zatwierdzenia planów budowy. Oficjalnie nie odmawiano decyzji, ale jej nie wydawano. Dlatego ksiądz Wacław podjął de-cyzję o budowie dużego baraku - obecnej kaplicy - bez zezwolenia. Przy wysiłku tylko samych parafian w 1950 roku powstała kaplica w 30 dni. Oczywiście urzędni-cy bali się podjęcia decyzji o jej rozbiórce, gdyż obawiali się wojny domowej na Gocławku.
Ksiądz Karłowicz pełnił funkcję proboszcza przez 30 lat w parafii św. Wacława i cały czas silnie swoją osobą oddziałuje na środowisko związane z tą wspólnotą. Jego kazania nadal są przesiąknięte ogromnym patriotyzmem i religijnością. Sam tego doświadczyłem, parokrotnie podczas homilii z okazji rocznicy odzyskania nie-podległości - miałem łzy w oczach ze wzruszenia.
Niewątpliwie wszystkie obecnie organizowane uroczystości patriotyczne, jakie odbywają się na terenie parafii z taką oprawą i majestatem, są zasługą księdza Wacława Karłowicza.
Jarosław Adamkiewicz
* * *
Redakcja "Informatora" Szanownemu Jubilatowi życzy przede wszystkim wielu łask Bożych, dużo zdrowia i tego, by jeszcze bardzo długo był wzorem cnót religijnych i patriotycznych.Od redakcji
Trzeba człowieka niezłomnego ducha i charakteru, by przez 100 lat swego życia i 75 lat kapłaństwa służyć ludziom, ojczyźnie i Bogu. Takim człowiekiem w osobie księdza prałata Wacława Karłowicza zostaliśmy dzięki szczególnej łasce Bożej obdarowani. Za ten dar na usta same cisną się słowa - Bóg zapłać. My także za ten dar dziękujemy.