REKLAMA

Białołęka

środowisko »

 

Zieleń dalej znika

  21 marca 2008

Na Białołęce znowu doszło do wycinki drzew. Tym razem przy ulicy Strumykowej wycięto ich około trzystu. Wszystko po to, by zbudować osiedle Tulipany.

REKLAMA

Wycinanie drzew od dawna elektryzuje mieszkańców. Sprowadzamy się do pięknej, zielonej okolicy. O wyborze mieszkania decydują "piękne drzewa sto metrów od domu", a po paru miesiącach lub latach okazuje się, że ich nie ma.

Żyjemy w mieście, więc nowe budowy nie dziwią. Problem w tym, że nie pow-stają parki, place zabaw czy inne miejsca rekreacji. Nawet opisywane od lat przez "Echo" ustawienie ławek w lasku na Milenijnej jest problemem nie do zrealizowania.

Trudno więc się ludziom dziwić, że stają okoniem, gdy widzą kolejny plac budo-wy. Wąskie drogi, brak chodników, brak żłobków i przedszkoli, przepełnione szkoły. To wszystko nie napawa optymizmem.

- Czy to kiedyś się skończy? - pyta zdenerwowany Czytelnik. - Kiedy zobaczy-łem, że wycinają taką ilość drzew, poszedłem zapytać, co tu się dzieje. Dostałem jasną odpowiedź - będą nowe budynki. Pozwolenie na wycinkę oczywiście prywatni inwestorzy dostali. Przecież nie można wycinać wszystkiego w pień. Niedługo nic nam nie zostanie. Dookoła nas będą tylko bloki i zamknięte osiedla. Czy właśnie o to chodzi, żeby Białołęka została betonową pustynią? Taka liczba drzew nie odrodzi się z dnia na dzień - dodaje wzburzony mieszkaniec.

Osiedle Tulipany będzie kolejnym nowoczesnym osiedlem w dzielnicy. Składać się będzie z siedmiu trzypiętrowych budynków. Fundamenty nie zostały jeszcze wy-lane, ale już można na tablicy podziwiać jego wizualizację. Potencjalnych nabyw-ców zachęca się cichą, zieloną i spokojną okolicą. Gdzie jednak będzie ta zieleń skoro wszystkie drzewa zostaną wycięte pod tę i kolejne inwestycje? Kto da gwa-rancję, że kolejne połacie zieleni nie zostaną zniszczone wraz z rozbudową Biało-łęki?

- Wydział ochrony środowiska wydał pozwolenie na wycinkę - potwierdza rzeczniczka urzędu dzielnicy Bernadeta Włoch-Nagórny. - Wszystko na podstawie ekspertyz, które mówiły jednoznacznie o tym, że jedna trzecia wyciętych drzew była zwyczajnie chora. Dotykała je grzybica i zgnilizna. Ochrona środowiska stwier-dziła, że pozostały zdrowy drzewostan i tak wkrótce by się zaraził, więc wydał zez-wolenie na wycinkę. W pozwoleniu jest jednak zastrzeżenie. Inwestor w ciągu trzech lat zobowiązany jest do nasadzenia nowych, zdrowych drzew. Ma być ich 250. Jeżeli firma nie zastosuje się do zobowiązania, to po trzech latach zapłaci sło-ną karę - milion złotych - zapewnia Bernadeta Włoch-Nagórny.

I tu rodzi się pytanie o profesjonalizm i uczciwość urzędników. Budowa trwa zwykle dwa lata. Inwestycje najczęściej realizowane są dziś przez spółki celowe, powoływane do budowy konkretnych osiedli. Za trzy lata spółka celowa może zwy-czajnie nie istnieć. Warto się nad tym zastanowić dając tak długi czas na posadze-nie drzew. Zresztą w ogóle z jakiego powodu nie można nakazać tego od razu albo postawić spółce inne warunki, które mocniej będą ją trzymały w szachu?

Pozostaje tylko kwestia gdzie i kiedy zostaną posadzone nowe drzewa, jeśli do tego dojdzie. Jeżeli na terenie budowanego osiedla, to pożytek z niego będą czer-pali tylko ci, którzy tam zamieszkają. A reszta okolicznych mieszkańców będzie pozbawiona kolejnego miejsca rekreacji.

Przy takim tempie usuwania zieleni z Białołęki, niedługo matki z dziećmi będą mogły chodzić na spacery tylko obskurnymi chodnikami przy ruchliwych ulicach, oczywiście pod warunkiem, że te chodniki w ogóle istnieją. Problem ich braku jest szczególnie dotkliwy na dawnych terenach wiejskich zielonej Białołęki.

- Niedługo oprócz zabudowy i trawników przy ulicach, na Białołęce nie będzie można zobaczyć niczego innego. Z dnia na dzień likwidują nam kolejne zieleńce - mówi rozżalony Czytelnik "Echa".

Ulice Odkryta i Nowodworska są najlepszym przykładem na bezmyślność urba-nistów. Pomijając fakt, że do tej pory nie wszędzie jest chodnik, spacerować można albo po terenie własnego osiedla strzeżonego, albo wzdłuż ruchliwych ulic.

Po wielu monitach mieszkańców zrobiono deptak na wale przeciwpowodzio-wym, ale doskonale nadający się na rekreację teren za wałem od lat czeka na za-gospodarowanie.

Oponenci poprzednich władz dzielnicy duże nadzieje wiązali z nowym rozda-niem w urzędzie. Jak widać oprócz deklaracji niewiele się zmieniło.

- Najlepiej byłoby nie wydawać nowych pozwoleń na budowę, ale jest to sprzeczne z prawem - mówi burmistrz Jacek Kaznowski, który ostatnio zarzucił władzom Warszawy marginalizowanie Białołęki i traktowanie jej jak zapomnianych peryferii stolicy.

Może nadszedł czas refleksji dla władz dzielnicy, a przede wszystkim miasta? Może trzeba wreszcie, aby dzielnica jasno postawiła warunki Hannie Gronkiewicz-Waltz? Chaotyczne budowanie kolejnych osiedli bez doprowadzania do nich dróg i chodników, z jednoczesnym wycinaniem wszystkiego co rośnie, prowadzi donikąd.

Agnieszka Pająk-Czech
Bartek Wołek


To zdjęcie to kwintesencja polityki samorządu. Nie można postawić ławek i koszy na śmieci w lasku na Milenijnej, bo to chroniona wydma. Tym bardziej nie można ustawić na polanie paru huśtawek i zjeżdżalni dla dzieci. Można za to między drzewami budować kolejne bloki. Niech to zdjęcie będzie pretekstem do zadumy nad losem Białołęki, nad inteligencją urzędników i sensem polityki lokalnej.


Na Strumykowej po wyrębie

 

REKLAMA

Komentarze

Ten artykuł nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Twój może być pierwszy...

REKLAMA

Najnowsze informacje na TuBiałołęka

REKLAMA

REKLAMA

REKLAMA

REKLAMA

Najchętniej czytane na TuBiałołęka

Misz@masz

Artykuły sponsorowane

REKLAMA

REKLAMA

Kup bilet

Znajdź swoje wakacje

Powyższe treści pochodzą z serwisu Wakacje.pl.

Polecamy w naszym pasażu

Wstąp do księgarni

REKLAMA

REKLAMA

REKLAMA

REKLAMA

Wyjazdy sportowe
Wyjazdy sportowe