Żenująca kompromitacja urzędników. "Skradziona" tablica pamiątkowa jest w konserwacji
14 stycznia 2022
Sprawa zniknięcia tablicy ku czci żołnierzy AK wyjaśniła się po kilku godzinach a miejski konserwator zabytków Michał Krasucki troskę o godne upamiętnienie poległych nazwał złodziejstwem.
Do kuriozalnej sytuacji doszło w Warszawie w piątek 14 stycznia. Około godz. 8:00 urząd miasta ogłosił w mediach społecznościowych, że z mostu Śląsko-Dąbrowskiego skradziono tablicę upamiętniającą śmierć żołnierzy Armii Krajowej, którzy zginęli w lutym 1944 roku. Sprawa została wyjaśniona już po kilku godzinach.
Dbanie o pamięć to "złodziejstwo"?
Szybko okazało się, że tablicę zdjął Społeczny Komitet Opieki nad Grobami Poległych Żołnierzy Batalionów "Zośka" i "Parasol". Ponieważ tablica była w złym stanie, jego członkowie od roku domagali się od warszawskiego ratusza udzielenia informacji, kto jest za nią odpowiedzialny. Ponieważ urzędnicy nie odpowiadali, tablica została zdjęta społecznie i przekazana do konserwacji w Muzeum Techniki Wojskowej na Sadybie.
Na ustaleniu miejsca przechowywania tablicy się nie skończyło. Zamiast przeprosić za zamieszanie i przekazać dobrą wiadomość, urzędnicy kontynuowali temat. W "podziękowaniu" za zadbanie o miejsce pamięci członkowie społecznego komitetu zostali uznani przez stołecznego konserwatora zabytków Michała Krasuckiego za... złodziei. W rozmowie z "Gazetą Wyborczą" nazwał wyręczenie go w obowiązkach "zwykłym złodziejstwem, nawet jeśli podyktowanym szlachetnymi pobudkami".
Zamach na Kutscherę
Po konserwacji tablica zostanie ponownie zamontowana na północnej balustradzie mostu Śląsko-Dąbrowskiego, bliżej praskiej strony. Upamiętnia ona Zbigniewa Gęsickiego "Juno" (1919-1944) i Kazimierza Sotta "Sokoła" (1923-1944). Dwaj żołnierze zostali 1 lutego 1944 roku zastrzeleni przez Niemców po skoku do Wisły z mostu Kierbedzia, znajdującego się wówczas w miejscu mostu Śląsko-Dąbrowskiego.
"Juno" i "Sokół" brali udział w udanym zamachu na Franza Kutscherę, dowódcę SS i policji na dystrykt warszawski Generalnego Gubernatorstwa. Po umieszczeniu w Szpitalu Przemienienia Pańskiego rannych kolegów, Bronisława Pietraszewicza "Lota" i Mariana Sengera "Cichego", wracając przez most Kierbedzia, natknęli się na blokadę niemieckiej żandarmerii. Po nierównej walce obaj skoczyli do Wisły, gdzie zostali zastrzeleni. Ich ciał nigdy nie odnaleziono.
Dominik Gadomski