Zdrowie: kiedy będzie lepiej i dlaczego?
28 marca 2013
Pytanie to padło pół żartem, pół serio w Senacie podczas siedmiogodzinnej debaty o sytuacji w ochronie zdrowia. Nie stawił się na nią minister Bartosz Arłukowicz, co wzbudziło wielkie niezadowolenie senatorów opozycji, ale wiceminister Sławomir Neumann, choć nie jest lekarzem, dzielnie go zastąpił, odpowiadając wyczerpująco na wiele szczegółowych pytań na temat różnych chorób, procedur, pieniędzy na leczenie itd.
Doczekał się nawet z tego tytułu pochwał i gratulacji nie tylko ze strony swoich kolegów z PO, ale także senatorów z PiS(!). - Bardzo serdecznie dziękuję za to, że pan tu z nami wytrzymał. Dziękujemy za pana trud, wysiłek - powiedział na koniec wicemarszałek Stanisław Karczewski (PiS). Rzadko można usłyszeć takie słowa w polskim parlamencie (a jeśli, to tylko w Senacie!), więc z przyjemnością je cytuję.
Nie oznacza to, że opozycji spodobał się program przedstawiony przez ministra. Jak przekonywał senator Karczewski, (budząc wesołość sali), w polskiej służbie zdrowia będzie lepiej wtedy, kiedy PiS zwycięży i przejmie władzę. Kolejne obietnice to e-zwolnienie i e-recepty (w przypadku przewlekłych chorób nie trzeba będzie chodzić do specjalisty po nową receptę).
W wystąpieniach ministra nie brakowało jednak przykładów na to, że w niektórych dziedzinach sytuacja się poprawia. Szczególnie ucieszył mnie fakt, że "Narodowy Fundusz Zdrowia zaczął kontraktować leczenie stomatologiczne w szkołach. Takie gabinety wracają do szkół w wielu województwach. Efekty są lepsze i gorsze, ale to jest dopiero początek". Po prostu "szkoła musi chcieć zorganizować u siebie gabinet, stomatolog musi chcieć zawrzeć kontrakt i NFZ musi chcieć za to zapłacić. Z tym ostatnim problemu już nie ma" - dowodził minister. Są też pieniądze norweskie na realizację dwóch projektów w zakresie stomatologii dziecięcej w szkołach.
Najbardziej zainteresowały mnie jednak obietnice na przyszłość. Skrupulatnie wypisałem te najważniejsze i proponuję czytelnikom, by wycięli ten felieton, przypięli go do drzwi i odhaczali, co z tych obietnic zostało zrealizowane.
Co obiecują?
- Pierwsza została już zrealizowana - to tzw. eWUŚ, czyli Elektroniczna Weryfikacja Uprawnień Świadczeniobiorców za pomocą numeru pesel i dowodu osobistego, a nie jak dotychczas, druków RMUA i podobnych dokumentów. Pacjenci są zadowoleni, ale lekarze w szpitalach mają szereg uwag krytycznych. Poza tym dręczy mnie pytanie, czy warto było wydać kilkaset milionów złotych na sprawdzanie uprawnień do leczenia, jeśli każdy polski obywatel ma do tego konstytucyjne prawo. Być może czegoś nie wiem, ale jakoś nikt tego nie wyjaśnił.
- Następny krok to Internetowe Konto Pacjenta. Znajdą się na nim dane medyczne wpisywane przez lekarzy prowadzących chorego. Oprócz tego będzie e-zwolnienie i e-recepty (w przypadku przewlekłych chorób nie trzeba będzie chodzić do specjalisty po nową receptę). System ma się zamknąć wydawaniem kart pacjenta dla ubezpieczonych w 2014 r.
- Wielka zmiana czeka Narodowy Fundusz Zdrowia, który ma zostać zdecentralizowany i sprowadzony wyłącznie do roli płatnika. Wszystkie inne działania, które wykonuje dzisiaj, czyli wycena świadczeń i procedur, kontrola, będzie prowadziła nowa instytucja, powołana w miejsce trzech likwidowanych. Ustawa ma być przyjęta na wiosnę, żeby mogła wejść w życie po wakacjach.
- Na wiosnę mają się też pojawić założenia do ustawy o dobrowolnych ubezpieczeniach zdrowotnych. Ponadto do Sejmu trafi ustawa o szpitalach klinicznych, nowelizacja ustawy refundacyjnej, nowelizacja ustawy o działalności leczniczej, a także ustawa o konsultantach medycznych (chodzi o większą przejrzystość ich działania).
Mam nadzieję, że resort zdrowia dotrzyma obietnic i - w przeciwieństwie do ubiegłego roku - będzie co odhaczać.
Marek Borowski
senator z Pragi i Targówka, były marszałek Sejmu (2001-2004), wicepremier (1993-1994) i poseł (1991-2011)