REKLAMA

Wola

Kultura

 

"Zdrowaś, Maryjo!" i "chwała Szatanowi!". Święta wojna na Woli

  10 października 2016

alt='"Zdrowaś, Maryjo!" i "chwała Szatanowi!". Święta wojna na Woli'

Wielkie wydarzenie kulturalne czy godne potępienia bluźnierstwo? Byliśmy na koncercie Behemotha.

REKLAMA

Bilety na organizowane w Warszawie koncerty metalowe są zazwyczaj dostępne do ostatniej chwili, ale nie dotyczy to występów kultowego Behemotha - najbardziej znanego na świecie polskiego zespołu, grającego ciężką muzykę. Wejściówki na sobotni koncert w wolskim klubie Progresja (w przedsprzedaży po 63 zł) rozeszły się jak ciepłe bułeczki, a wieść o powrocie do Warszawy Adama "Nergala" Darskiego dotarła także do organizacji katolickich, regularnie oskarżających go o obrazę uczuć religijnych. Krucjata Młodych zebrała ponad 32 tys. podpisów pod apelem o odwołanie trasy koncertowej "Rzeczpospolita Niewierna", ale bezskutecznie. Trasa trwa, a Behemoth podróżuje po Polsce w towarzystwie grupy katolików, odmawiających modlitwy przed kolejnymi klubami i trzymających transparenty o treści "Stop bluźnierstwom" czy też "Kultura, nie bluźnierstwa!".

Fanów i przeciwników Behemotha, gromadzących się w sobotę około 18:00 obok Progresji i Fortu Wola, powitała mżawka. Podczas gdy przed wejściem do klubu rosła kolejka, po drugiej stronie ulicy, przed stacją benzynową ustawiła się grupa około dwudziestu osób w różnym wieku, wyposażonych w transparenty i flagę ze złotym lwem. Przez niemal dwie godziny zgromadzeni odmawiali przez megafon różaniec i grali na dudach. Nieliczni fani metalu rzucali pod ich adresem wyzwiska, część robiła sobie selfie, większość reagowała na protest uśmiechem.

- Lejący deszcz wpasował się w pokutny charakter naszego protestu - napisała na portalu społecznościowym Krucjata Młodych. - Pomimo niesprzyjającej pogody, wszyscy uczestnicy odmówili trzy części różańca.

Gdy na zewnątrz trwał protest przeciwko Behemothowi, w Progresji trwał już występ Batushki. Ośmioosobowy zespół w ubiegłym roku szturmem zdobył serca polskich metalowców, wydając doskonale przyjętą debiutancką płytę, łączącą black metal z muzyką cerkiewną. Przed rozpoczęciem koncertu wokalista, ukrywający się pod kapturem mnicha i szatą ozdobioną odwróconymi prawosławnymi krzyżami, pobłogosławił widownię, po czym użył kadzielnicy i rozpoczął - wraz z trzyosobowym chórem - śpiew w języku staro-cerkiewno-słowiańskim. W klubie w okamgnieniu zapanował "cerkiewny" klimat. Przez ponad 40 minut Batushka grała niezwykle oryginalny materiał z płyty "Litourgiya", wprowadzając zgromadzonych w stan euforii.

Jako drugi support zagrał szwajcarski duet Bölzer, składający się z wokalisty-gitarzysty występującego jako KzR i perkusisty HzR. Niezwykle skomplikowane melodie, wygrywane przez gości z Zurychu na zaledwie dwóch instrumentach, nie wzbudziły tak dużego zainteresowania, jak występ ekscentrycznej Batushki. Gdy Szwajcarzy zeszli ze sceny, w klubie zaczął gromadzić się prawdziwy tłum.

Stali bywalcy warszawskich koncertów metalowych dawno nie widzieli tak licznej publiczności. Na występ Behemotha stawili się fani w najróżniejszym wieku, ale - jak zawsze na tego typu imprezach - dominowały osoby od 25 do 35 lat. Gdańskie trio zagrało w swoim klasycznym, niezmienianym od trzynastu lat składzie Adam "Nergal" Darski (wokal, gitara), Tomasz "Orion" Wróblewski" (bas) i Zbigniew "Inferno" Promiński (perkusja), a towarzyszył im wieloletni muzyk sesyjny i koncertowy Patryk "Seth" Sztyber (gitara). W pierwszej części koncertu Behemoth dał pokaz w typowo black metalowej konwencji: utworom z płyty "The Satanist" towarzyszyły wizualizacje i recytacje modlitw. Gdy z głośników rozbrzmiewał fragment "Ślubu" Witolda Gombrowicza, Nergal rozdawał opłatki z symbolem Behemotha, przypominające chrześcijańskie hostie. Druga część koncertu upłynęła pod znakiem najpopularniejszych utworów z lat 1999-2009. Po finałowym "Chant for Eschaton 2000" publiczność przez kilka minut skandowała "Dziękujemy!".

- Sztuka to dla mnie synonim słowa "wolność", z wyjątkiem tych na usługach kleru (sakralna) czy ideologii totalitarnych (np. socrealizm) - napisał na portalu społecznościowym Nergal. - Kocham żonglerkę sacrum i profanum, ale jednocześnie coraz bardziej uwierają mnie wszelkie próby definiowania i oceniania mojej osoby i dyscypliny, którą uprawiam. Jedno pozostaje niezmienne: od 25 lat głównym motorem mojej działalności, obok oczywistej miłości do muzyki, jest miłość do wolności i swobodnego wyrażania siebie w ramach konwencji, którą sam sobie wymyśliłem i której jestem wierny.

(dg)

 

REKLAMA

Komentarze

Ten artykuł nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Twój może być pierwszy...

LINKI SPONSOROWANE

REKLAMA

Wstąp do księgarni

REKLAMA

Najnowsze informacje na TuWola

REKLAMA

REKLAMA

REKLAMA

REKLAMA

Misz@masz

Artykuły sponsorowane

REKLAMA

REKLAMA

Kup bilet

Znajdź swoje wakacje

Powyższe treści pochodzą z serwisu Wakacje.pl.

Polecamy w naszym pasażu

Wstąp do księgarni

REKLAMA

REKLAMA

AMBRA - Twoje Perfumy
AMBRA - Twoje Perfumy

REKLAMA

Kambukka Olympus
Kambukka Lagoon

REKLAMA