Zdradź mi swoje imię...
25 kwietnia 2002
... a powiem Ci jaki jesteś. Jesteśmy jednym wielkim generatorem energii i wibracji... Katalizatorem światła i promieniowania, kłębowiskiem impulsów elektrycznych, magnetycznych i neuronowych procesów w ciągłym obiegu, falowaniu, rezonansu, częstotliwości drgań...
Powiedz głośno: Wioletta Śledź!
Słyszysz, czujesz tę kakofonię brzmieniową i zapachową? Sam widzisz, jak wszystko jest ważne w Twoim życiu poczynając od nadania imienia swemu dziecku. Imię bowiem określi w specyficzny sposób jego życie, wywrze wpływ na osobowość, zdeterminuje główne cechy charakteru (tajemnicze powiązania z genami?).
Imię to najczęstsze słowo, jakie słyszysz powtarzane przez innych do Ciebie przez całe życie. Dobieraj imiona swym dzieciom współbrzmiące z nazwiskiem, bo rezonują one w eterze - jak wszystko, co stworzyła natura. Złożeni z fluidów magnetycznych i wibracji emanujemy na otoczenie, wzajemnie na siebie, odpychamy się i przyciągamy. Każdy z nas stanowi autonomiczną, niepowtarzalną osobowość, dlatego nie dawajmy się "zatrzeć w masie".
Zachęcam Ciebie do nie naśladowania innych, do nie ulegania modom i kaprysom przejściowym, do nie zawierzania iluzorycznym wartościom. Stwórz własne kryteria postępowania w życiu, pielęgnuj swoje pasje i zainteresowania, chociaż byłyby nie po myśli innych ludzi. Bądź wierny sobie!
Pamiętniki i dzienniki przeważnie piszą osoby spod znaku późnej jesieni, albo emerytowani politycy. Dlaczego? Nie musisz być wielkim pisarzem, który liczy na publikację zapisków po śmierci. Opowiadam się za prowadzeniem notatek z codzienności. Mogą one stanowić kojąco działający lek na znerwicowaną psychikę. Nie zawsze mamy wiernego słuchacza pod ręką, żeby się jemu wyżalić. Sam fakt, że przełączymy myśli na "inny kanał" - nie jest bez znaczenia. Nie szukajcie pretekstu! Czas się znajdzie - choćby pół godzinki przed snem. Mają to być nie wiekopomne dzieła, ale Twój prywatny skarbiec wspomnień, przeżyć i doświadczeń. Po latach - zajrzysz do nich, by przekonać się, ile wylałeś dzisiaj niepotrzebnie łez. Obecne dramaty wydadzą się błahe. Wiele razy rozrzewnisz się... Zapisane słowa podziwu nad książką czy filmem okażą się trafne w ocenie lub pomyłką. Wrócisz po latach do młodzieńczych lektur i stwierdzisz, że nie utraciły swego blasku, mimo że Ty się zmieniłeś i cały Twój świat zainteresowań. Piszcie pamiętniki! Są one bardziej satysfakcjonujące niż slajdy i zdjęcia. One zawierają też ukrytą prawdę o Tobie. Dzisiejsze remedium na zbolałą duszę może jutro okazać się sposobem na życie!
Jeśli dotąd chodziłeś własnymi ścieżkami jak kot, teraz odnajdź wspólny język z ludźmi. Hałaśliwa wieloletnia Twoja współpraca z aktywnymi ludźmi sprawi, że na pewno poszukasz zacisznego ustronia i samotności.
Przywykło się uważać, że człowiek jest istotą "stadną" i samotność nie jest najlepszym rozwiązaniem. Kto z nas nie ucieka raz po raz w samotność? Ma ona swoje walory. Sprzyja samorealizacji, natchnieniu pisarskiemu, duchowi wynalazczemu, poszukującym drogi duchowego rozwoju. Pisał o niej niepowtarzalnie Octavio Paz w książce "Labirynt samotności".
Samotność bywa z wyboru i konieczności. Uciekamy w samotność sfrustrowani i przeciążeni codziennością. Ważna jest pomocna dłoń i rada przyjaciela w chwili, kiedy jesteśmy przygnębieni, czujemy, że nasze kontakty z ludźmi rwą się na strzępy.
Jeśli oddalimy się, to po to, by przemyśleć przyczyny i źródła naszych neurotycznych zadrażnień. Osądzajmy obiektywnie - po czyjej stronie leży wina; może to Ty jesteś autorem swych nieszczęść? Pozostaje Ci wybór - albo Ty się zmienisz, albo zmienisz pracę i środowisko. Zastanów się, czy inne otoczenie będzie pozbawione tego, co teraz tutaj Ciebie nerwicuje i rozjątrza?
Nie masz żadnej gwarancji, że nowa praca będzie idealna, a Ty doceniony. Nie chcę, żebyś oddawał chlebem, gdy rzucają w Ciebie kamieniami, ale szukaj dróg najmniej drastycznego rozwiązania relacji - Ja - Oni. Może uzdrowisz swoje animozje zanim zaczniesz przeobrażać środowisko zawodowe czy społeczne?
Nie wmawiaj sobie, że urodziłeś się pechowcem. Potrzebny Ci złoty środek - między zbytecznymi kompleksami i urazami a zbyt wybujałymi ambicjami i niespełnionymi aspiracjami. Równowaga jest też wskazana w sytuacjach, kiedy nieodzowna jest Twoja pomoc innym ludziom. Pomagaj każdemu, kto potrzebuje. Poświęcenie się dla drugich to szlachetna misja, godna poparcia ale...
Posłannictwo zatracenia się w pomocy bliźnim jest jednak obosieczne. Z jednej strony - pomagając innym - pomagasz sobie. Zapominasz o swoich kłopotach. Zapomnienie ich nie usuwa. Po zajęciach zostajemy sami ze swoimi problemami, które wracają ze zdwojoną siłą. Często nasza dobroć jest nadużywana, nadmiernie wykorzystywana. Inni w tym czasie mają okazję do zdjęcia z siebie ciężarów moralnego obowiązku współwspomagania. Dlatego w czynieniu dobra zostawiajmy sobie część czasu i myśli na ratowanie siebie, swego zdrowia.
Dotąd nas uczono wyłącznie rezygnacji ze swego egoizmu dla bliźnich. Zważajmy jednak, aby bliźni nie posługiwali się naszym altruizmem na rzecz swego egoizmu! Modus Vivendi!
Jeśli jeszcze nie wymyśliłeś dla siebie jakichś maksym potrzebnych na chwile zadumy nad życiem, proponuję taką "ściągawkę":
Nauczyć się odróżniać ziarno od plew.
Ćwiczyć umysł za dnia, by wieczorem mądrością zachwycił...
Utrącać w sobie osła dodając skrzydeł Pegazowi!
Zachować równowagę złotego środka w myślach i działaniach.
Moje imię? - Osobowość!
Maria Cholewczyńska