Zdjęcie z metra, czyli bajka o fake newsach
15 lutego 2018
"Głębokie gardło", niepotwierdzone plotki i nieprawdziwe informacje. Tym żyje w 2018 roku internetowa Warszawa...
...przynajmniej jeśli wierzyć wynikom plebiscytu Warszawiaki, organizowanego od 2014 roku z inicjatywy Bartosza Kańtocha. Jak czytamy na stronie wydarzenia, "celem jest wybór najlepszych lokali, instytucji kulturalno-rozrywkowych, najlepszego zdjęcia, działalności w sieci oraz wydarzenia roku w stolicy. Plebiscyt stał się wiarygodnym wyznacznikiem jakości dla mieszkańców miasta" - przekonuje organizator. Czyżby? W kategorii "Warszawa w sieci" doszło do prawdziwego pogromu, bo aż 54% głosów zdobył internetowy tabloid z pigułką w tytule. Za najlepszą stronę o Warszawie uznano serwis, który - celowo lub z ignorancji - zalewa mieszkańców miasta niepotwierdzonymi lub niesprawdzonymi informacjami.
Kijów w Warszawie
13 lutego opublikowaliśmy artykuł "To zdjęcie zaszokowało warszawiaków", poświęcony zdjęciu z kijowskiego metra, które już dwukrotnie - w październiku 2016 i teraz - wzbudziło w Polsce ogromne zainteresowanie. Podczas, gdy fotografia krążyła po portalach społecznościowych jako rzekome zdjęcie z Warszawy, my pokusiliśmy się o odnalezienie w ukraińskim internecie oryginału i zwróciliśmy uwagę, że zdjęcie prawdopodobnie jest pozowane. Już kilka godzin po naszej publikacji "portal roku" poruszył temat z podobnym tytułem ("Zdjęcie, które podbija internet").
- Sytuacja wydarzyła się w warszawskim metrze - czytamy już w pierwszym zdaniu. Jeśli autor tego tekstu był wcześniej na tustolica.pl i chciał "pożyczyć" chodliwy temat, to właśnie wyznaczył nowe standardy dziennikarstwa. Ośmieszyłby się mniej, gdyby po prostu dokonał plagiatu.
Sensacja za wszelką cenę?
Wpadka ze zdjęciem z Kijowa to na "portalu roku" nie incydent, ale standard. Oto pierwszy z brzegu przykład z ostatnich dni. "Rowerzysta szaleniec. Gnał ulicą nie bacząc na nikogo" - czytamy tytuł. W środku artykułu kilka zdań wprowadzenia i nagranie. Widać na nim rowerzystę jadącego zgodnie z przepisami, po drodze rowerowej. Nagrywa go kierowca, który zaparkował na skrzyżowaniu, blokując przejazd, ale tego już się z tekstu nie dowiemy. Nie brakuje też doniesień na poziomie, który trudno nawet skomentować, takich jak "Sexmasterka ma nowy klip.'Głębokie gardło' ma 150 tys. wyświetleń w niespełna dwie godziny".
Zazwyczaj nie komentujemy poczynań innych portali, ale tym razem mamy wrażenie, że przekroczona została pewna granica. Za najlepszą stronę o Warszawie uznano serwis, który - celowo lub z ignorancji - zalewa mieszkańców miasta niepotwierdzonymi lub niesprawdzonymi informacjami. Czasem posuwa się nawet do opisywania ze szczegółami prób samobójczych, co - jak potwierdzą policjanci, psycholodzy czy medioznawcy - może mieć tragiczne skutki.
- Co jest gorsze: niewiedza czy ignorancja?
- Nie wiem, nie obchodzi mnie to.
Kto by pomyślał, że stary dowcip stanie się kiedyś tak trafną ilustracją poziomu warszawskiego "dziennikarstwa"?
(dg)