Zbytki budowlańców
23 listopada 2007
Ulica Jeziorowa na wawerskich Zbytkach ostatnimi czasy przybrała wygląd całkowicie odpowiadający jej nazwie.
Stało się tak dzięki naszym dzielnym budowlańcom. W sielską i spokojną do tej pory okolicę wdarł się boom budowlany. Po jednej i drugiej stronie ulicy rozciągają się rozliczne place budowy. A to buduje się osiedle szeregowców, a to pojedyncza budowa okazałej willi, a to znów wyrastają z ziemi okazałe apartamentowce.
Na wszystkie te budowy muszą zostać dostarczone setki ton materiałów bu-dowlanych, musi dotrzeć ciężki sprzęt, dźwigi, koparki, ładowarki, muszą zostać wywiezione tony ziemi spod fundamentów. Na place budowy codziennie muszą do-jechać setki robotników, majstrów i inżynierów. Do każdej z tych budów musi zo-stać dociągnięty prąd, gaz i woda, o kanalizacji już nie wspominając.
W efekcie tego wszystkiego ulica została niemal całkowicie rozjechana przez ciężki sprzęt budowlany. W wielu miejscach została też wielokrotnie rozkopana.
Gdy po skargach mieszkańców dotarłem na Jeziorową, miałem spore proble-my, by w ogóle się na nią dostać. Już na samym jej początku przy zbiegu z ulicą Panoramy, tylko dzięki uprzejmości robotników kładących gazociąg, udało mi się na nią dostać. Przerwali na chwilę pracę, by umożliwić mi przejście. Z trudem prze-cisnąłem się pomiędzy koparkami i skacząc po hałdach ziemi w końcu się prze-dostałem. Od tej strony ulica jest całkowicie nieprzejezdna. Kilka posesji zostało wręcz odciętych od świata. Ani nie można do nich dojechać ani z nich wyjechać. Nie dojedzie do nich ani karetka, gdyby była potrzebna, ani śmieciarka, by wywieźć śmieci. O samych mieszkańcach już nie wspominając. Z konieczności muszą się poruszać pieszo w błocie po kostki, albo i głębszym. Jedyne pocieszenie to chyba tylko to, że widać, iż robotnicy nie tracą czasu i starają się jak najszybciej zakoń-czyć roboty.
Dalszy odcinek także jest niedostępny dla samochodów. Przez kilkadziesiąt metrów ciągnie się środkiem nie całkiem jeszcze zasypany wykop pod gazociąg. Dalej nie jest lepiej. W jezdni więcej jest dziur wypełnionych bagnistą wodą niż asfaltu. Na poboczu co kilkadziesiąt metrów leżą rury przygotowane do kładzenia. A więc za chwilę i ten odcinek zostanie dokumentnie rozryty, a mieszkańcy odcięci od świata.
Po prawej stronie wyrasta budowa sporego osiedla apartamentowców. To właś-nie do niego ciągnięty jest gazociąg. Ulica robi się coraz bardziej wyboista. Nie daje się już przejść suchą nogą skacząc pomiędzy wybojami. Wracające ze szkoły dziecko krok za krokiem próbuje się przedostać po skrawku trawy przy samym ogrodzeniu posesji, ten bowiem nie został jeszcze rozjechany. Za tą budową rozpo-czyna się zaraz kolejna, a za nią jeszcze jedna. Z każdej z nich co chwila wy-jeżdżają lub wjeżdżają ciężarówki z materiałami budowlanymi, gruszki z betonem czy ciężkie koparki. Resztki asfaltu, jaki jeszcze pozostał po ich wielokrotnych przejazdach trudno wręcz odnaleźć. Pokryte są kilkucentymetrową warstwą ślis-kiego błota.
W trakcie robienia zdjęć dochodzi z trudem do mnie starszy mężczyzna wysoko podciągając nogawki spodni, by choć te uchronić przed błotem. Okazuje się, iż przyjechał tu w odwiedziny ze Stalowej Woli. Z sarkazmem stwierdza, iż nawet u niego na głuchej prowincji drogi są w zdecydowanie lepszym stanie niż w stołecznej bądź co bądź Warszawie. Dalszy odcinek Jeziorowej pokonujemy już razem jeden drugiemu wynajdując możliwe przejście. Skończyły się nawet możliwości przeciś-nięcia poboczem przy ogrodzeniach posesji. I te są rozkopane, tym razem pod kable energetyczne. Na całej długości ulicy zarówno po jednej, jak i drugiej stronie nie ma nawet kawałka chodnika. W końcu ulica zaczyna się wznosić w górę. Robi się bardziej sucho, za to nie brakuje wybojów. Przy połączeniu z Masłowiecką, na której jest wreszcie równy asfalt i chodniki cały narożnik jest także rozjechany. Z wielkiego dołu wystają jeszcze gdzieniegdzie kostki chodnika, który tu kiedyś po-łożono.
Mieszkańcy będą się jeszcze musieli sporo namęczyć. Remontowanie tej ulicy przed zakończeniem wszystkich budów w okolicy byłoby bowiem pozbawione sen-su. Jeszcze nie raz trzeba ją będzie rozkopać ciągnąc rury czy kable. Jeszcze setki wywrotek i koparek przez nią przejedzie. Nie jest to żadna pociecha dla mieszkań-ców. Dlatego też należałoby rozważyć chociaż możliwość położenia tymczasowego chodnika. Inaczej wszyscy potopią się w tym błocie, a ulica w pełni zasłuży na swoją nazwę.
M.Z.
Na Jeziorowej powstały wręcz... jeziora