Zatrzymać rozwój Białołęki?
26 maja 2006
Tu się nie da żyć - to coraz powszechniejsza opinia wśród mieszkańców Białołęki. W tygodniu nie można normalnie dojechać do miasta, a w sobotę z niego wyjechać w stronę Zalewu czy Legionowa. Dostępność tanich przedszkoli minimalna, żłobków nie ma prawie wcale, szkoły przepełnione.
Coraz częściej też ci, których na taki krok nie stać, mówią wprost - powstrzy-mać budownictwo przynajmniej do czasu wybudowania mostu. - Jeszcze trochę i chyba będę nocować w pracy, albo u rodziców na Mokotowie - mówi trzydziesto-latka z Nowodworów.
- Jeszcze rok temu do pracy jeździłam niewiele ponad godzinę. Teraz prawie dwie. Osiem godzin pracuję, potem wracam też dwie, idę na zakupy. Z mężem i dziećmi spędzam godzinę dziennie przed snem - skarży się mieszkanka.
Mostu Północnego nie będzie jeszcze przez wiele lat. Przedłużenie metra z Młocin na Nowodwory przegrało ze znacznie gorszym rozwiązaniem tramwajowym. Tarchomin i Nowodwory swój komunikacyjny horror przeżywać będą jeszcze długo, także z powodu intensywnego budownictwa na terenie powiatu legionowskiego. W Jabłonnie wkrótce wyrośnie kilkunastotysięczne osiedle, zapewne znacznie wcześ-niej, niż miasto zbuduje dwupasmowy odcinek Modlińskiej od Aluzyjnej do granic miasta. - Naprawdę? - dziwi się niczego nieświadomy radny dzielnicy, którego za-pewne wkrótce ujrzymy na plakatach wyborczych.
Niemal w całej gminie Nieporęt trwa intensywne budownictwo jednorodzinne. Już dziś nie wytrzymuje tego Płochocińska.
- Jeżeli w najbliższej przyszłości nie powstanie przynajmniej most Północny, je-dynym rozsądnym rozwiązaniem dla mieszkańców wydaje się wstrzymanie wyda-wania pozwoleń na budowę - mówi czterdziestolatek z Tarchomina. - Przypuszczam jednak, że nie jest to takie proste prawnie.
Podobną opinię ma nasza czytelniczka z Choszczówki: - Droga do i z miasta wykańcza mnie psychicznie - mówi. - Mam już serdecznie dość tej sytuacji. Skoro miasto nie inwestuje w rozwiązania komunikacyjne, to powinno zdecydowanie zatrzymać rozwój Białołęki, bo wkrótce życie tutaj stanie się koszmarem.
- Jak mnie ktoś pyta, czy na Nowodworach dobrze się mieszka, to staram się mu za wszelką cenę obrzydzić jego plany przeprowadzenia się tu - napisała w e-mailu do "Echa" nasza Czytelniczka z Odkrytej. - Nie chodzi tylko o dojazdy do pracy. Tu jest pustynia pod każdym względem. Brak miejsc w przedszkolach, kiepska sieć przychodni zdrowia, brak kina, marna oferta zajęć dodatkowych dla dzieci szkolnych, brak centrum handlowego i słabe zaopatrzenie osiedlowych sklepów.
- Trzeba powstrzymać nowe budownictwo i zająć się zaległościami - mówi trzy-dziestoparolatek z Aluzyjnej. - Wkoło nowe budowy, a od lat nie ma przedłużenia Światowida do Modlińskiej. Zrobienie kawałka Sprawnej stanowi problem nie do przejścia dla naszych władz. Jak my tu będziemy żyć, gdy w sąsiedztwie przybę-dzie kilkaset nowych mieszkańców? - pyta.
Zatrzymanie rozwoju Białołęki z pewnością nie jest prawdopodobne. Jednak to, że taki postulat coraz częściej zgłaszają mieszkańcy, świadczy o odczuwalnym braku działań samorządu w każdej dziedzinie. Zbyt wolno postępująca budowa no-wych dróg, brak mostu, zła i zatłoczona komunikacja, brak pomysłu na rozwiązanie sprawy przedszkoli, to wszystko składa się na coraz większe obrzydzanie nam Białołęki. Chyba rzeczywiście czas na poważną dyskusję - zatrzymać Białołękę czy ją rozwijać ku przerażeniu tu żyjących?
Bartek Wołek
Na każde dwa oddane mieszkania przypada jeden nowy samochód w korku na Modlińskiej
i kilku dodatkowych pasażerów komunikacji miejskiej
Data oddania do użytku mostu jest wciąż wielką zagadką