Zaniedbana działka na Syreny
14 lipca 2011
Dwumetrowa trawa i krzaki, sterty śmieci - tak wygląda działka pomiędzy blokiem przy ul. Syreny 35, a szkołą ekonomiczną. Zarośla tak ograniczają widoczność, że nietrudno tu o wypadek. Niestety, od początku roku nikt nie skosił chaszczy ani trawy.
Przez działkę przebiega droga prowadząca do garaży, z których korzystają mieszkańcy budynku należącego do spółdzielni. Zarośla ograniczają widoczność, jazda wymaga wielkiej uwagi i rozwagi, ponieważ nadjeżdżających samochodów po prostu nie widać. Właśnie z tego powodu kilka lat temu doszło tu do wypadku. - Później dzielnica wzięła się za ten teren, zieleń została skoszona, ale było to działanie doraźne, zresztą - już po fakcie. Średnio koszą raz, czasem dwa razy w roku, ale w tym roku nie porządkowano tej działki ani razu - mówi prezes.
Przerzucanie odpowiedzialności
Zarząd spółdzielni interweniował w tej sprawie w urzędzie wielokrotnie. Niestety, bez efektów. - W ubiegłym roku pisałem do Zakładu Gospodarowania Nieruchomościami i wydziału ochrony środowiska. Dostawałem dziwne odpowiedzi, zrobiło się błędne koło.Prezes opowiada też, że kilka lat temu spółdzielnia wystąpiła do dzielnicy o tę działkę. - Ponieważ i tak nie jest użytkowana, poprosiliśmy o jej zwrot, bo chcieliśmy wybudować tam blok. Odpowiedź była odmowna, władze nie zgodziły się, a teraz nawet nie sprzątają na swoim terenie i nie potrafią ustalić, kto jest za to odpowiedzialny - dodaje prezes.
Pisma krążyły, tymczasem trawa rosła, a wraz z nią sterty śmieci. Dzisiaj działka to małe, dzikie wysypisko. Urząd dzielnicy twierdzi jednak, że wie o problemie.
- W tym roku pieniędzy w budżecie jest niestety znacznie mniej niż w latach ubiegłych, dlatego w pierwszej kolejności są koszone i sprzątane tereny reprezentacyjne dzielnicy (parki, skwery), zaś pozostałe - w dalszej kolejności. WOŚ wykosi i wysprząta działkę przy Syreny do końca lipca tego roku - deklaruje Dorota Dłuska, naczelniczka wolskiego wydziału ochrony środowiska. - Warto wspomnieć, że teren ten był w ubiegłym roku sprzątany i koszony, a zatem jego obecny stan nie jest efektem wieloletnich zaniedbań - wystarczył niespełna rok, by tak wyglądał - dodaje.
Ustalenie odpowiedzialności okazało się jednak możliwe. Miejmy nadzieję, że możliwe będzie też wysprzątanie terenu, zanim dojdzie tam do kolejnego wypadku.
Anna Sadowska