Zakrwawiona kobieta w autobusie na Trockiej
24 listopada 2020
Około godz. 22 strażnicy miejscy z Targówka otrzymali wezwanie na ulicę Trocką. W autobusie, który stał na przystanku przy stacji metra, zakrwawiona kobieta krzyczała i płakała.
- Kilka minut później funkcjonariusze byli na miejscu. Kierowca autobusu wskazał im około 30-letnią pasażerkę, siedzącą na podłodze autobusu. Wokół znajdowały się jej rzeczy osobiste, które sama porozrzucała. Na siedzeniach widać było ślady krwi. Zakrwawione miała także dłonie i części garderoby - relacjonują strażnicy miejscy.
Miała głęboką ranę nadgarstka
Funkcjonariusze próbowali z nią porozmawiać, ale nie reagowała na zadawane pytania. Starali się uspokoić kobietę i ustalić, co się stało. Dopiero po odsłonięciu jej lewego nadgarstka zobaczyli, że ma świeżą i dość głęboką ranę ciętą, z której obficie płynęła krew. Strażnicy wezwali pogotowie ratunkowe i zaczęli opatrywać ranną.
Rodzina szukała jej od dwóch godzin
- Nie było to takie proste, bo kobieta była mocno pobudzona, szarpała się i machała rękami. Na dodatek nie wiadomo było, czym się pokaleczyła i czy nie zaatakuje strażników. Po chwili funkcjonariusze opanowali sytuację, ucisnęli tętnicę i założyli na ranę opatrunek. W tym momencie zadzwonił leżący obok na siedzeniu telefon. Na wyświetlaczu pojawił się napis "dom" - relacjonują. Strażnicy odebrali połączenie. Okazało się, że rodzina od blisko dwóch godzin poszukuje kobiety. Wkrótce najbliżsi przyjechali na miejsce interwencji, a po kilku minutach pojechali za karetką, która zabrała ranną do szpitala.
(DB)